Gułag nad Wisłą to wstrząsający dokument na temat komunistycznych obozów pracy w powojennej Polsce. Fakty powszechnie mało znane Bogusław Kopka przedstawia ze znajomością tematu, w sposób przystępny i uargumentowany. W miejscach, w których podczas drugiej wojny światowej funkcjonowały nazistowskie fabryki śmierci, od 1944 do 1956 roku więziono przede wszystkim akowców i Żołnierzy Wyklętych oraz tych, którym przypięto łatkę „wrogów systemu”.
Słowo „Gułag” kojarzy się głównie z łagrami, jakie na terenach ZSRR powstały w czasach stalinowskiego terroru. Okazuje się jednak, że istniał także Gułag nad Wisłą – system więziennictwa, którego ofiarami padali ludzie niewygodni dla „nowej władzy”. Ta władza przyszła ze Wschodu. Nikogo nie wyzwoliła – wbrew temu, co przez dziesięciolecia próbowano wbijać do głów uczniom wszystkich poziomów szkół.
Należę do pokolenia, które o Katyniu i sowieckich łagrach dowiadywało się z relacji dziadków i z drugiego obiegu. Po cichu, potajemnie... Ze świadomością, że to wiedza ważna, niepodważalna, ale i niebezpieczna.
Dlatego z zainteresowaniem sięgnęłam po „Gułag nad Wisłą”. Całość przeczytałam w skupieniu i z dużymi emocjami. Trudno bowiem pozostać obojętnym wobec tej tematyki i świadomości, że miejsce nazistowskich zbrodniarzy zajęli oprawcy z bezpieki. Więzili, torturowali, gwałcili i mordowali nieraz w dokładnie tych samych miejscach, w których robili to niemieccy kaci – m.in. w Auschwitz, Majdanku, Rembertowie i Jaworznie, gdzie znajdowały się jedne z największych komunistycznych przymusowych obozów pracy.
Szacuje się, że uwięziono w nich łącznie ponad trzysta tysięcy Polaków. Obok mężczyzn maltretowane były kobiety, które w większości stawały się też ofiarami brutalnych gwałtów. Do części obozów trafiali też nieletni, a nawet dzieci.
Stalinowski system zakładał, że obozy miały być miejscem reedukacji. W rzeczywistości były to miejsca kaźni, w których ludzie umierali z głodu, zimna, chorób, wyczerpania lub byli mordowani z zimną krwią.
Wśród „wrogów systemu”, obok byłych żołnierzy AK i NSZ, znajdowali się także cywile, jeńcy niemieccy, volksdeutsche oraz Polacy zmuszeni do podpisania list potwierdzających niemieckie pochodzenie, a nawet skazani za opowiadanie niewygodnych dla nowej władzy dowcipów. Nietrudno się domyślić, że wielu więźniów było ofiarami donosów.
Gdy czyta się o tym, włosy jeżą się na głowie, zwłaszcza że nie wiadomo, ile dokładnie ludzkich istnień pochłonął czerwony terror w tym szatańskim wydaniu. Szacuje się, że w komunistycznych łagrach na terenie Polski zginęło co najmniej dwadzieścia pięć tysięcy więźniów. Ostatecznej liczby zapewne nigdy nie poznamy, gdyż część dokumentów na ten temat została zniszczona albo ukryta w archiwach ZSRR.
O tych przerażających faktach Bogusław Kopka pisze w sposób przystępny, rzeczowy, uargumentowany. Przywołuje wiele przykładów, relacji, fragmenty niejednokrotnie unikatowych dokumentów, do których udało mu się dotrzeć.
Całość obrazują archiwalne zdjęcia.
Gułag nad Wisłą na pewno nie jest lekturą do poduszki i odprężającą książką, ale warto po nią sięgnąć, by poznać fragment drastycznej historii.
Jestem pełna uznania dla autora, który wykonał tytaniczna pracę i jej efekty przekazał czytelnikom w sposób szczegółowy, ale i w pełni zrozumiały oraz interesujący nawet dla laika.
To wybitny dokument - nie mam co do tego wątpliwości!
BEATA IGIELSKA
Książka "Gułag nad Wisłą" Bogusława Kopki ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego 8 maja 2019 r.