Kasacja po grecku to kryminał, który trzyma w napięciu od pierwszych do ostatnich stron, by ostatecznie zaskoczyć zakończeniem. Oprócz śledztwa prowadzonego przez doświadczonego komisarza Kostasa Charitosa mamy tu również migawki z jego rodzinnego życia oraz opisy nastrojów i problemów społecznych kraju dotkniętego głęboką zapaścią ekonomiczną.
Powieść Petrosa Markarisa jest drugim tomem jego słynnej Trylogii kryzysu, stanowi ona jednak odrębną część, więc można po nią sięgnąć nawet wówczas, gdy nie zna się poprzednich spraw prowadzonych przez Charitosa.
Tym razem komisarz styka się ze sprawą, o jakiej nie śniło mu się w nawet najbardziej absurdalnych koszmarach – ktoś morduje bogatych obywateli, którzy zalegają z zapłaceniem wysokich podatków. Żart? Ależ nie!
Zabójca najpierw wysyła do swoich ofiar ostrzegawcze listy, w których domaga się uregulowania zaległości i grozi śmiercią w przypadku niewykonania rozkazu. Jakby tego było mało, jest on nieuchwytny nawet wówczas, gdy rozpowszechnia informacje w internecie.
Zaczyna się wyścig, podczas którego giną ludzie, a policja staje się obiektem ataków mediów. W dodatku śledczy nie mogą liczyć na pomoc szarych obywateli, gdyż zaczynają oni... kibicować mordercy. „Narodowy poborca podatków” staje się w ich oczach bohaterem, gdyż karze tych, którzy oszukują państwo na kwoty, o jakich przeciętny śmiertelnik nawet nie ośmiela się marzyć, zwłaszcza w kraju dotkniętym kryzysem.
Autor zaskakuje intrygującą i oryginalną intrygą. W dodatku świetnie dozuje emocje i buduje napięcie, bawiąc się z czytelnikiem w kotka i myszkę. Przyznam, że najpierw moja lista podejrzanych zaczęła się niebezpiecznie powiększać, a potem nagle zaświeciła pustką. Samo zakończenie natomiast zaskoczyło mnie – i miałam z tego ogromna frajdę, bo nie ma nic gorszego niż kryminał, którego finał udało się przewidzieć już w pierwszej połowie lektury.
Petros Markaris kolejny raz udowadnia, że nie bez kozery jest uznawany w Grecji za jednego z mistrzów prozy kryminalnej i suspensu. W dodatku pisarz potrafi świetnie łączyć powagę i dramatyzm z poczuciem humoru. Pisze lekko, ale z literackim zacięciem i ujmuje opisami Aten jako miasta zabytkowego, klimatycznego, ale również dotkniętego koszmarami XXI wieku, czyli korkami, wszechobecnym brudem, niekończącymi się remontami ulic i manifestacjami, które utrudniają życie kierowcom. Te współczesne Ateny nie mają nic wspólnego z dawną stolicą Grecji, kolebki kultury europejskiej, którą zwykle kojarzymy z klasycznym pięknem, sztuką, filozofią...
Całość czyta się jednym tchem i świetnie się przy tej powieści odpoczywa, mimo iż nie jest to słodziutka historyjka do poduszki. Książka daje też do myślenia, gdyż nie pozostawia czytelnika obojętnym na kondycję dzisiejszej Europy, która się jednoczy, ale jest też pełna kontrastów, także, a może nawet zwłaszcza, ekonomicznych.
BEATA IGIELSKA
Książka "Kasacja po grecku" Petrosa Markarisa (w przekładzie Przemysława Kordosa) ukazała się nakładem Oficyny Literackiej Noir sur Blanc 15 maja 2019 r.