Recenzja debiutu prozatorskiego Barbary Klickiej „Zdrój”

Anna Bugajna
Anna Bugajna
Kategoria książka · 27 maja 2019

Barbara Klicka jest uznaną poetką z dorobkiem kliku tomików poetyckich. Zdrój jest jej prozatorskim debiutem. Jak na poetkę przystało, jej proza jest krótka, ale cechująca się „mięsistą tkanką” językową. Nie potrzeba jej dużej ilości stron, by wyrazić więcej niż niejedne opasłe tomisko.   

 

Klicka na swój warsztat wzięła środowisko pensjonariuszy, które jak pokazuje nie zmienia się od wielu lat i nadal pozostaje polem bitewnym największych Januszów wśród Polaków. Swoją bohaterkę – Kamilę umieszcza w jednym z najbardziej znanych i obleganych uzdrowisk w Polsce – Ciechocinku. Kama przyjechała z Warszawy, co stanowi informację, którą lepiej zachować w tajemnicy, by nie zostać z góry naznaczonym przez innych pensjonariuszy. Jest wykształconą kobietą pracującą w wolnym zawodzie, co ponownie jest cechą o ambiwalentnych konotacjach. Z jednej strony wywyższa to ją ponad innych prowincjonalnych pensjonariuszy, ale z drugiej w wyniku choroby spycha ją tak jak innych na łaskawe łono Państwa. Kobieta, aby nie stracić zasiłku po przebytej chorobie nowotworowej musi odbyć turnus w uzdrowisku.

 

Kamila nie z własnej woli wkracza w nieprzyjazne jej środowisko. Dalej już jest tylko gorzej. Kalicka opisując prawa

rządzące uzdrowiskiem sięga do obrazów niczym z więziennych historii. Żaden z pensjonariuszy nie może ruszyć się bez zgody i wiedzy pielęgniarek i lekarzy. Każda aktywność jest planowana i obarczona ogromem biurokracji. W tym środowisku pławią się jednak najmocniejsi – Ci którzy potrafią pomimo licznych zakazów uszczknąć dla siebie jak najwięcej. Wielu z nich traktuje uzdrowisko, gdzie powinni regenerować swoje zdrowie, jak miejsce wypoczynku – kolonie o zaostrzonym rygorze.   

 

Przedstawienie rzeczywistości uzdrowiskowej wyszło Klickiej naprawdę dobrze. Konkretny i ostry język pozwolił jej zamknąć w niewielkiej ilości stron esencję januszowego zachowania i opresyjność, którą darzy pensjonariuszy personel. Jednak wizja ta lepiej sprawdziłaby się w dobrym reportażu. Pomiędzy tą ostrą reporterską tkanką poetka umieściła jeszcze wątek cielesny, któremu paradoksalnie użyczyła języka już bardziej metaforycznego, sięgającego po arsenał literackich wizji i fantazji. 

 

Wątek ten łamie linearność opowieści. Wprowadza niesamowitych bohaterów – jak Piotr z męskiego piętra – których istnienie podważane jest na każdym kroku. Piotr jest niczym zjawa, którą Kamila spotyka na zakazanych, nocnych przechadzkach po korytarzach uzdrowiska. Relacja, która rodzi się między nimi jest niezwykle efemeryczna, jak sama postać Piotra. Na pierwszy plan tego wątku wysuwa się ciało Kamili – pozbawione tożsamości, które inni poddają kolejnym zabiegom, dotykają, masują i badają bez zgody jej posiadaczki. Wątek ten wprowadza w powieść jeszcze większy niepokój. Człowiek zredukowany do ciała jest popychany zgodnie z ustalonymi w planie dna zabiegami. Czy bohaterce uda się wyrwać z tej matni, czy opuszczając mury uzdrowiska, będzie tą samą kobietą, która w nie wkroczyła?

 

W powieści autorka przeplata pobyt dorosłej Kamili ze wspomnieniami z jej dzieciństwa, gdy jako nastolatka przebywała w Ciechocinku. Świetnie pokazuje to różne perspektywy odbioru rzeczywistości uzdrowiskowej, jednak w żaden sposób nie uzupełnia obrazu dorosłej Kamili. Obie Kamile są jakby dwoma różnymi postaciami, których nie sposób połączyć ani przez podobieństwo, ani przez związek przyczynowo skutkowy.

 

Książka Klickiej jest ciekawą pozycją, jednak wyżej oceniam jej reporterską i konkretną stronę, niż literacką wizję, która nie zachwyca ani oryginalnością spojrzenia, ani językiem. W niepokojących wizjach Klickiej brakuje „mięsa”, które autorka oddała na rzecz budowania tła. Subtelna tkanka cielesnego wątku rozpada się pod wpływem czytania i pozostawia po sobie naprawdę niewiele. Odrobinę opresyjnego dotyku i ciała uwięzionego w systemie.

 

Barbara Klicka, Zdrój

Wydawnictwo W.A.B., 2019