Tym razem znany podróżnik i dziennikarz Stephan Orth za kierunek swojej kolejnej podróży obrał Rosję. Kraj ten jest tak duży i rozległy, że nie sposób w krótkim czasie przebyć go wzdłuż i wszerz oraz dobrze poznać jego mieszkańców. Sam autor również jest tego świadomy. Przyznał, że pokazał jedynie niewielki skrawek tego ogromnego kraju. Także i teraz wybrał Couchsurfing jako sposób na poznanie Rosji i jej mieszkańców.
Stephan Orth uważa, że Couchsurfing to najlepszy sposób podróżowania. Dzięki temu może poznawać obcy mu kraj oczami swoich gospodarzy. Chodzić w ich ulubione miejsca i spędzać czas na ich zasadach. W ten sposób odkrywa miejsca, o których nie wspomina żaden przewodnik. Tak samo podróżował już po Iranie. O książce opisującej tę podróż możecie przeczytać tutaj. Tym razem jednak postanowił pojechać dalej na wschód – do Rosji.
Jak wiadomo Rosja jest ogromnym krajem, w którym mieszka wiele narodów. Najbardziej oddalone fragmenty kraju różnią się od siebie tak bardzo, jak bardzo może różnić się kraj od kraju. Nic więc dziwnego, że podróżując po Rosjo Orth tak naprawdę poznawał różne kultury. Nie ominął oczywiście największych miast, czyli Petersburga i Moskwy. Na swojej trasie nie pominął także obecnie rosyjskiego Krymu. Odwiedził także „dupę świata” – czyli ogromnych rozmiarów dziurę w ziemi, będącą jedną z największych na świecie kopalni diamentów.
Rosja kojarzy się głównie z jej oficjalną religią, czyli prawosławiem. Jednak ze względu na różnorodność mieszkańców oczywiście nie trudno napotkać wyznawców innych religii. Autor więc bierze udział w wielkim święcie Islamu, które kończy Ramadan. Dociera nawet do Miasta Słońca, gdzie naucza Wissarion – reinkarnacja Jezusa Chrystusa.
Dużą część książki poświęca jednak polityce, której również nie sposób pominąć. W wielu odwiedzanych przez niego miejscach komunizm i kult Lenina czy Stalina jest wciąż żywy. Mowa tu nie tylko o wszechobecnej komunistycznej architekturze, ale także o obecnych politykach, którzy występują w roli wodzów komunistycznej partii. Ciekawym fragmentem była jego podróż na Krym i rozmowa ze swoim gospodarzem, który opowiadał o aneksji Krymu do Rosji. Dzięki niemu poznajemy nie tylko pogląd na przeprowadzone referendum, ale także motywacje i nadzieje, które wiązali mieszkańcy Krymu z przyłączeniem do Rosji. Jak to często, bywa rzeczywistość jednak daleko odbiegła od ich wyobrażeń i nadziei.
Orth zwraca również uwagę na media, zarówno rosyjskie, które szerzą propagandę często niemającą nic wspólnego z rzeczywistością, ale także na media zachodnie, które wcale nie są lepsze. To głównie za ich pośrednictwem poznajemy Rosję i to, co się w niej dzieje. Stąd tak naprawdę o Rosji nie wiemy nic.
Jak w podróży po Iranie couchsurfing sprawdził się doskonale, tak w podróży po Rosji ma się wrażenie, że autor nie do końca mógł wykorzystać cały istniejący w nim potencjał. Wielokrotnie gospodarze udostępniali mu miejsce do spania, a później oddawali się swoim sprawom. Stąd więcej miejsca w książce zajmują osobiste obserwacje i rozważania autora, niż rozmowy i spojrzenie na swój kraj jego mieszkańców. Przyczyną mogą być także stereotypy, które pomimo pozornej otwartości obu stron uniemożliwiły swobodną relację.
Couchsurfing w Rosji Staphena Ortha jest książką, z której dowiecie się wielu ciekawych faktów, zwiedzicie razem z autorem parę odrealnionych miejsc i spróbujecie poszukać rosyjskiej duszy. Jednak wbrew zapewnieniom autora, który twierdził, że ją znalazł, moim zdaniem był od tego daleko. Z dwóch relacji, które do tej pory ukazały się w Polsce, bardziej polecam Wam jednak Couchsurfing w Iranie.
Staphen Orth, Couchsurfing w Rosji. W poszukiwaniu rosyjskiej duszy
Przekład: Kamil Markiewicz
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2019