Norweski pisarz był gościem zeszłorocznego Festivalu Conrada. Do tej pory w Polsce ukazało się sześć jego książek – wszystkie o oszołamiającej liczbie stron. Jego najnowszą powieścią jest Magnes – historia miłości i wplecionej w niej sztuki. Czy jakość prozy może równać się jej obszerną liczbą znaków?
Lars Saabye Christensen uznawany jest za norweskiego pretendenta do Nobla. Największy rozgłos komercyjny dała mu powieść The Beatles, choć wśród recenzji krytyków to Półbrat częściej pojawia się wśród pochlebnych ocen. W jego najnowszej powieści pt. Magnes możemy przeczytać o wszystkim po trochu. Powieść zaskakuje nie tylko pod względem dużej ilości poruszonej w niej tematów, ale także strukturą formalną, dzięki której sam autor powieści staje się pełnoprawnym bohaterem.
Jokum i Syenne poznają się w czasie studiów. Ich pokoje bezpośrednio ze sobą sąsiadują na studenckim kampusie. On studiuje literaturę, ona historię sztuki. Oboje są w pewien sposób naznaczeni nieprzystosowaniem do życia.
Jokum jest nieporadny, niepewny siebie, a wynika to w głównej mierze z jego nadzwyczajnego wzrostu, który nie raz staje się przyczyną żartów otoczenia. Przez niego w dosłowny i przenośny sposób Jokum traci równowagę w życiu, nie jest pewny, co powinien a czego nie. Często brakuje mu słów do wyrażenia siebie. Niejednokrotnie jego szczerość walczy ze społeczną powinnością. Syenne z kolei pochodzi z bardzo skomplikowanej rodziny, pełnej tajemnic, dziwacznych historii. Brakowało w niej jednak miłości, która dałaby dziewczynie stabilizację emocjonalną i pewność siebie.
Na dalszy kształt związku Jokuma i Syenne ogromny wpływ ma sztuka. Syenne tworzy z Jokuma sławnego fotografa. To ona daje mu narzędzie do ręki, porządkuje jego prace i ubiera je w serie nadające im znaczenie. Jest jego manszardem – bierze na siebie obowiązki świata zewnętrznego, z którymi na pewno nie dałby sobie rady zagubiony we wszystkich tych mechanizmach Jokum. Christensen doskonale pokazuje tu funkcjonowanie sztuki w przestrzeni społecznej. Wpływ na artystyczny wyraz samej wystawy, pojedynczych tytułów zdjęć, aż w końcu recenzji krytyków pojawiających się w magazynach czy odbiór zwykłych ludzi – często bohaterów zdjęć. Gdy Syenne odchodzi, wraz z nią odchodzi Jokum-artysta.
Fotografie Jokuma są zawsze blisko związane z życiem codziennym. Robił zdjęcia głównie rzeczom, co również rozpoczyna ciekawe refleksje autora nad samym statusem rzeczy w życiu ludzi. To jak przenikają podmiotowością swoich właścicieli, to jak wiele mogą powiedzieć w sposobie ich ustawienia, niedbałego rzucenia, zagubienia. Fotografie Jokuma były ascetycznym portretem wycinka rzeczywistości, o której opowiadał przedmiot. Liczył się na nich szczegół, a także ogólny wydźwięk w przestrzeni prywatnej czy publicznej. Sam styl Christensena świetnie pasuje do wizji sztuki przedstawionej za pomocą fotografii bohatera. Może nie jest aż tak esencjonalny, ale tak samo oszczędny i migawkowy. W Magnesie mamy do czynienia z realistycznym sposobem przedstawiania, bliskim rzeczywistości, w której przestrzeń miejską poznaje się z topograficzną dokładnością. Jednak pomiędzy tymi migawkami istnieje jeszcze inny świat – świat wyobraźni, w której kafkowski absurd rządzi bohaterami i niejednokrotnie wybija ich z dobrze poznanej rutyny.
W Magnesie jest jeszcze jeden bohater, który jest autorem powieści o Jokumie i Syenne. Tak samo jak Jokum jest początkującym artystą. Razem studiują na tym samym uniwersytecie, choć to nie tam zawiązują bliskie relacje. Początkowo w powieści obecność jej autora jest znikoma. Wszelkie dziwne i absurdalne sytuacje przypominają niejako o zmyślonym statusie całej historii i to w nich można doszukiwać się autora oraz jego machinacji w tkance powieści.
Wszelkie eksperymenty formalne Christensena jednak mocno utrudniają lekturę tak pokaźnych rozmiarów książki. Dobrze sprawdzają się w krótszych formach, gdzie stanowią integralny element historii. Tutaj, gdybyśmy obrali historię Jokuma i Syenne z wszelkich narracyjnych zawiłości, absurdalnych sytuacji – nie wiele by straciła, a z
pewnością zyskała na czytelności.
W dwóch przenikających się światach, które tworzą niemal dwie oddzielne historie tkwi dalszy ciąg refleksji na temat związku życia ze sztuką. Gdzie przebiega granica inspiracji życiem codziennym, czy z perspektywy etyki wszystko może stać się materią dla sztuki? Na czym kończy się odtwarzanie, a gdzie zaczyna się kreacja? Te wszystkie pytania niejako wyrastają na styku tych dwóch światów, choć każdy z nich opowiada o nich na swój własny sposób.
Sam Magnes staje się w powieści symbolem o wielu znaczeniach. Z łatwością przyciąga i chłonie każdą kolejną interpretację. Jest zarówno pamiątką ze spokojnego, wypełnionego prostą miłością dzieciństwa, „tajemnicą” wielkiego artysty, która ma zaciekawiać i wpływać na komercyjny sukces. Magnes także przyciąga kolejne tematy dla fotografii, jest wyznacznikiem codzienności, w której tkwią największe dramaty, tragedie, skrajne emocje i ważne pytania. Z pewnością Magnes przyciągnie jeszcze niejedną interpretację.
Najnowsza powieść Christensena wymaga cierpliwości. Z pewnością nie wciągnie Was ona jak inne obszerne powieści beletrystyczne, jednak da Wam możliwość zaczepienia się o wiele ciekawych wątków. Miłośnicy skandynawskiej prozy znajdą w niej także charakterystyczny dla niej ascetyczny styl.
Lars Saabye Christensen, Magnes
Przekład: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo Literackie, 2018