Thriller mrożący krew w żyłach - recenzja nowej książki Daniela Cole'a "Przynęta"

Beata Igielska
Beata Igielska
Kategoria książka · 27 listopada 2018

Przynęta jest powieścią dla czytelników o mocnych nerwach. Akcja wciąga jak wir od pierwszych stron i trzyma w niepewności aż do końca. To, co dzieje się po drodze, przyprawia o gęsią skórkę, więc na pewno nie polecam lektury do poduszki. Jeśli jednak ktoś lubi się bać, a przy tym rozwiązywać kryminalne zagadki, powinien sięgnąć po tę książkę. 

Daniel Cole zdobył sławę debiutanckim thrillerem Szmaciana lalka. Jego kolejna powieść, Przynęta, stanowi drugą część trylogii, jednak można ją czytać jako oddzielną całość. Mamy tu wspólnych bohaterów, ale zupełnie nową sprawę, nad którą głowią się śledczy, tym razem aż z dwóch kontynentów. 

Główną bohaterką jest Emily Baxter, bezkompromisowa detektyw, mająca za sobą ciężkie przeżycia. Wciąż trudno jej się pozbierać po poprzednim śledztwie i tajemniczym zniknięciu partnera, z którym świetnie jej się pracowało. 
Emily nie ma ochoty na kolejną krwawą sprawę, powinna poddać się terapii, ale – jak nietrudno się domyślić – życie szykuje jej przykrą niespodziankę. 

W Nowym Jorku dochodzi do koszmarnej zbrodni, wkrótce giną następni ludzie. Jakby tego było mało, podobne ofiary pojawiają się w Londynie. Łączy je nie tylko makabryczny sposób uśmiercania, ale i wycięte na piersiach słowo. Swoje siły łączą agenci i detektywi ze Stanów Zjednoczonych oraz angielskiego Scotland Yardu. Wśród nich, mimo początkowych oporów, znajduje się Emily. Od początku towarzyszy jej dwoje amerykańskich partnerów. Problem w tym, że jedna z tych osób nie wzbudza zaufania kobiety, a w dodatku zachowuje się podejrzanie. 

Kto zabija i po co? Czy to dzieło szaleńca, czy starannie zaplanowana akcja, która ma zastraszyć ludzi? A może jest to wstęp do czegoś znacznie bardziej przerażającego? Na te i inne pytania detektywi szukają odpowiedzi. Kolejne tropy odsłaniają powoli tak potworną prawdę, że aż trudno uwierzyć, iż może być ona dziełem człowieka... 

Treść Przynęty niezmiennie trzyma w napięciu, które pod koniec tak bardzo przybiera na sile, że odwraca się kartki z ogromną niecierpliwością. Atutem fabuły na pewno są też nagłe zwroty akcji oraz fabularne niespodzianki, które dotyczą nie tylko samego śledztwa, ale i prywatnego życia detektywów. Lubię takie właśnie połączenia, więc ten element bardzo przypadł mi do gustu. 

Całość napisana jest żywiołowo, dynamicznie, styl i dobitne dialogi świetnie współgrają z kreacjami postaci i z wydarzeniami. Dzięki temu powieść czyta się szybko i z wielkimi emocjami. Warto pamiętać jednak, że jest to książka dla ludzi o silnych nerwach, lubiących fabułę podnoszącą poziom czytelniczej adrenaliny. Jeśli ktoś lubi się bać i odczuwać podczas lektury mrowienie na plecach, powinien sięgnąć po „Przynętę”. 

Autor pracuje obecnie nad ostatnią częścią trylogii, o czym mówi w zamieszczonym na ostatnich stronach wywiadzie – to ciekawy dodatek, który też warto poznać. 

 

BEATA IGIELSKA 

Książka "Przynęta" Daniela Cole'a (w przekładzie Radosława Madejskiego) ukazała się 14 lisopada 2018 r. nakładem Wydawnictwa Sonia Draga