Żyć powoli w XXI wielu, gdy wciąż narzekamy na brak czasu? Czy to w ogóle jest możliwe? Brooke McAlary przekonuje, że tak, ale pod warunkiem, że zmienimy dotychczasowe przyzwyczajenia i nastawienie do świata.
Nie jestem fanką poradników. Mam do nich nawet bardzo sceptyczne nastawienie, a jednak książkę Powoli. Jak żyć we własnym rytmie przeczytałam z zainteresowaniem. Dlaczego? Może dlatego, że utwierdziłam się w przekonaniu, iż dziesięć lat temu podjęłam dobrą decyzję, zwalniając i przeobrażając swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Może i dlatego, że autorka przypomniała mi o wielu ważnych sprawach, które na co dzień, tak jak milionom innych ludzi, umykają mi, nie znajduję na nie czasu albo po prostu o nich nie pamiętam.
Brooke McAlary nie jest nawiedzoną i przemądrzałą nauczycielką życia. Swoje książkowe refleksje i podpowiedzi oparła na własnych doświadczeniach, czyli przetestowała w praktyce to, o czym pisze. Celowo użyłam tu słowa „podpowiedzi”, gdyż autorka nie stara się narzucać własnego zdania, nie przekonuje, że wszystkie jej recepty sprawdzą się od razu i w stu procentach, sprawiając, iż zaczniemy żyć wolniej, zdrowiej i szczęśliwiej.
Przede wszystkim pisarka podchodzi do kwestii organizowania sobie życia w sposób elastyczny – nie uważa, że trzeba iść na spacer nawet wówczas, gdy ma się gorączkę, przekonuje też, iż można odpuścić sobie co jakiś czas porcję ćwiczeń, jeśli wie się, że w przeciwnym razie nie zdąży się z jakimiś ważnymi obowiązkami. Ważne, by być systematycznym i przekonanym do tego, co się robi, ale nie idealnym. Przed byciem człowiekiem bez skazy nawet przestrzega, gdyż dążenie do bycia mistrzem w każdej dziedzinie jest frustrujące, męczące i bezsensowne. Wystarczy być z siebie zadowolonym, by uzyskać spełnienie i szczęście.
Brooke McAlary przekonuje do pozbycia się z domu niepotrzebnych rzeczy, które nieraz gromadzimy latami, wcale z nich nie korzystając, lecz wychodząc ze zgubnego założenia, że „mogą się kiedyś przydać”. Bywa, że to „kiedyś” trwa dekady, a my stajemy się niewolnikami przedmiotów i coraz bardziej głowimy się, gdzie je upchnąć, zamiast
Autorka zachęca też do kupowania z głową, czyli w sposób przemyślany, racjonalny, podpowiada, gdzie i jak nabyć różne towary z drugiej ręki. Promuje również ideę pożyczania sobie wśród rodziny, znajomych i sąsiadów rzeczy, które służą nam sporadycznie albo tylko raz (np. czytana książka).
I wreszcie Brooke McAlary radzi, jak gospodarować czasem, czyli bardzo cennym dobrem, które często bezwiednie i bezmyślnie marnujemy. Jeśli nauczymy się rezygnować m.in. z surfowania po internecie, ciągłego sprawdzania w komputerze i komórce poczty, przeskakiwania po programach telewizyjnych, ze zdziwieniem stwierdzimy, jak wiele minut, a nawet godzin dziennie udało nam się zaoszczędzić. Co zrobić z tym wolnym czasem? Możliwości jest wiele. Na pewno warto podarować go rodzinie i sobie samemu, swoim pasjom, miłości do książek, spacerom i dostrzeganiu małych rzeczy, na które w codziennej gonitwie nawet nie patrzymy.
Zaskakującym, ale prawdziwym hasłem poradnika jest: „Przyspiesz, żeby zwolnić. Zwolnij, żeby przyspieszyć”.
I jeszcze na koniec warto zacytować kilka ważnych zdań: „Nawiązujemy więcej kontaktów, ale mamy mniej ludzkiego ciepła. Angażujemy się na wielu forach, ale popadamy w coraz większą izolację. Oglądamy coraz więcej tragedii, ale tracimy zdolność empatii. Żyjemy na wyższym poziomie, ale jesteśmy mniej zadowoleni”.
I trudno się z tym nie zgodzić.
Całość uzupełniają piękne zdjęcia, przejrzyste podsumowania oraz ręcznie wykonane wykresy, co sprawia, że książkę czyta się szybko i z przyjemnością.
BEATA IGIELSKA
Książka "Powoli. Jak życie we własnym rytmie" Brooke McAlary (w przekładzie Doroty Maliny) ukazała się w październiku 2018r. nakładem Wydawnictwa Literackiego