„Karamoja. Ostatni wojownicy” to pełna pasji, dynamiczna relacja z podróży autora do serca Ugandy. Roi się tu od niebezpieczeństw, ale jest też miejsce na przyjaźń, szacunek, wzruszenia i poczucie humoru. Ta wybuchowa mieszanka sprawia, że całość czyta się jednym tchem.
Robert Ziółkowski pokochał Afrykę od pierwszej wizyty na kontynencie. Jak sam podkreśla, wraca tam systematycznie, gdyż odczuwa taką potrzebę.
Po co to robi? Parafrazując odpowiedzi himalaistów zapytanych o powody wspinania się, odpowiada krótko: „Bo Afryka jest”.
W najnowszej książce pisarz i podróżnik zabiera nas do północnej Ugandy, do plemion Karamoja, które żyją według własnych zasad i przekazywanych z pokolenia na pokolenie tradycji.
Jedną z naczelnych cech tego ludu jest wierność ustanowionym wewnętrznie prawom, nawet jeśli pozostają one w sprzeczności z państwowymi zarządzeniami. Przykładem są rytualne obrzezania kobiet – mimo iż grozi za nie wyrok pięciu lat więzienia, Karamoja nic sobie z tego nie robią.
Pasjonujące jest śledzenie podróży autora i jego przyjaciela. Na Czarnym Kontynencie roi się od niebezpieczeństw, zarówno ze strony zwierząt, jak i ludzi, na porządku dziennym są kradzieże, korupcja, prostytucja...
W tym świecie Robert Ziółkowski odnajduje jednak i szlachetnych, odważnych ludzi. Przede wszystkim jednak, co nieraz zaznacza, nie podejmuje się oceniania stylu życia Ugandyjczyków z perspektywy nowoczesnego Europejczyka.
Najciekawszy okazuje się pobyt wśród ludu Karamoja. Plemiona te żyją w skrajnych warunkach, przypominających epokę kamienia łupanego, nieraz cierpiąc głód, pragnienie, chorując i walcząc z różnymi przeciwnościami przyrody. Właśnie dlatego mają dla niej wielki szacunek, podobnie jak do pracy własnych rąk i tradycji.
Ważną rolę w kulturze Karamoja odgrywa niezależność – stąd niechęć do narzucanych przez kogokolwiek zasad. O prawo do wolności i odrębności mężczyźni gotowi są przelewać krew. Nic dziwnego, że uważani są za wielkich i groźnych wojowników.
O ich odwadze świadczą liczne rytuały, podczas których np. ozdabiają ciała bliznami, a także burzliwa historia ludu.
Robert Ziółkowski z pasją, ale i poczuciem humoru opisuje swój pobyt w północnej Ugandzie. Plastycznie, barwnie przedstawia codzienne życie kobiet, mężczyzn i dzieci z plamienia Karamoja, podkreślając zwłaszcza ich ujmującą prostotę, gościnność i wdzięczność za okazaną pomoc (autor, zgodnie ze złożoną rok wcześniej obietnicą, przywiózł im leki dla zwierząt, które są tu traktowane z wielkim szacunkiem, niczym członkowie rodziny).
Śledząc opowieść pisarza, miałam wrażenie, jakbym była uczestnikiem jego wyprawy, tym bardziej, że relacja jest suto okraszona zdjęciami. Najbardziej w pamięć zapadają fotografie ukazujące obyczaje i codzienne zajęcia ludzi, a także krajobrazy.
Ta książka to prawdziwa gratka dla miłośników literatury podróżniczej, nie tylko zafascynowanych kulturą afrykańską.
Polecam z czystym sumieniem!
BEATA IGIELSKA
Książka "Karamoja. Ostatni wojownicy" Roberta Ziółkowskiego ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka, 3 września 2018 roku