"Sześć cztery" to oryginalny i trzymający w napięciu kryminał, który działa na czytelnika jak magnes – trudno się od niego oderwać, więc radzę zarezerwować sobie na lekturę sporo wolnego czasu. Liczącą niemal siedemset pięćdziesiąt stron powieść pochłania się jednak jednym tchem, znajdując w niej również uniwersalne refleksje.
Nie przypominam sobie, bym wcześniej czytała japońską powieść kryminalną. Ten fakt w dużej mierze zadecydował o tym, że sięgnęłam po książkę Hideo Yokohamy. Nie ukrywam, że zachęciło mnie też porównania do szwedzkiego "Millennium", trylogii, która – moim zdaniem – zwróciła uwagę nie tylko na skandynawskie kryminały, ale i obnażyła prawdę o tematach uważanych za niewygodne, z przemocą wobec kobiet na czele.
"Sześć cztery" to proza jedyna w swoim rodzaju, gdyż osadzona w realiach bardzo odmiennych od naszej kultury i naszego prawodawstwa. Czytelnika na pewno zaskoczą gierki, a nawet wojny prowadzone między przedstawicielami policji i mediami, których przedstawiciele ostro domagają się np. ujawniania nazwisk i adresów ofiar przestępstwa i podejrzanych czy oskarżonych – rzecz u nas nie do pomyślenia, chociażby ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych.
Intryga kryminalna nie odbiega jednak od europejskich standardów. Główny bohater, policjant Yoshinobu Mikami, po latach sięga do zapomnianych akt porwania i zabicia siedmioletniej dziewczynki.
Przed trzynastu laty sprawie nadano tytułowy kryptonim "Sześć Cztery", ale pogrzebano ją wśród wielu innych niewyjaśnionych śledztw. Teraz okazuje się, że na jaw wychodzą różne zaniedbania, a nawet matactwa, w które uwikłani są koledzy Yoshinobu. On sam niewiele może zdziałać, gdyż obecnie zepchnięty został do roli rzecznika prasowego, jednak nie może pozostać obojętny wobec sprawy, która spędza mu sen z powiek.
Na kwestię zaginięcia dziecka Mikami jest szczególnie wyczulony, gdyż jego nastoletnia córka kilka miesięcy temu uciekła z domu i nie wiadomo, co się z nią dzieje. Czy dziwne, głuche telefony, które od czasu do czasu odbiera jego żona są sygnałami od córki, czy raczej głupimi dowcipami jakiegoś narwańca, czy może dziełem przypadku?
Znalezienie odpowiedzi na te pytania okazuje się równie trudne, co wyjaśnienie sprawy sprzed lat i nagłego bieżącego uprowadzenia dziecka, które bardzo przypomina sprawę o kryptonimie "Sześć Cztery". Naśladowca czy były kidnaper? A może kolejna zbieżność?
Pytania i wątpliwości się mnożą, Mikami popada w konfkikt z przełożonymi, kolegami, dziennikarzami, a nawet z żoną. Jak w takich warunkach dać sobie radę z zawodowymi obowiązkami i własnymi problemami?
Rzeczywistość zdaje się przerastać głównego bohatera, jednak jego desearacka walka przynosi efekty. Może niekoniecznie dokładnie takie, jakich by się spodziewał, ale zaskakujące i to bardzo.
Przyznam, że bardzo polubiłam policjanta Yoshinobu. Nie jest to żaden przystojniak ani supermen, wręcz przeciwnie – nie grzeszy urodą, wydaje się człowiekiem zagubionym, rozżalonym i skrzywdzonym przez przełożonych; trudno mu też znaleźć wspólny język z żoną i nieraz ma ochotę rzucić wszystko w diabły. Jednak w decydujących chwilach potrafi wykazać się cywilną odwagą, honorem i determinacją, nawet jeśli miałby zapłacić za to zawodowymi konsekwencjami.
Dzięki szczegółowym opisom działań Mikamiego mamy okazję poznać styl i warunki pracy japońskich policjantów. Jak już wspomniałam, niektóre reguły rządzące tym światem różnią się od europejskich standardów, jednak niezmienne pozostaje dążenie do wyjaśnienia zagadek i ujawnienia prawdy, nawet jeśli miałaby ona okazać się niewygodna czy wstrząsająca.
"Sześć Cztery" to nie tylko powieść kryminalna. To również wciągająca proza psychologiczna i obyczajowa, od której naprawdę trudno się oderwać. Jeśli ktoś lubi zręczne połączenie kryminalnych zagadek i intryg z opisami prywatnego życia śledczych, to książka Hideo Yokohamy powinna spełnić jego oczekiwania.
Ja polecam ją z czystym sumieniem!
BEATA IGIELSKA
Książka "Sześć cztery" Hideo Yokohamy ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego 23 maja 2018 roku