Zemsta po latach - recenzja powieści "Kartoteka 64" Jussi Adler-Olsena

Beata Igielska
Beata Igielska
Kategoria książka · 29 maja 2018

Kartoteka 64 to kryminał trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Gdy wydaje nam się, że już wszystko wiemy i że wszystko stało się oczywiste, czeka na nas kolejna niespodzianka. 

Powieść Jussi Adler-Olsena to czwarty tom cyklu o Departamencie Q, który zajmuje się w Danii wykrywaniem spraw sprzed wielu lat. Stanowi on jednak zamkniętą całość, więc można czytać bez znajomości poprzednich części. 

Rozwiązywaniem kryminalnych zagadek zajmuje się tu Carl Morck. Pomagają mu w tym nieobliczalna Rose i niezwykle inteligentny Assad. 

Tym razem detektywistyczne trio bada sprawę tajemniczego zaginięcia z lat osiemdziesiątych minionego wieku.

Energiczna właścicielka domu publicznego, Rita, zapadła się wówczas pod ziemię. Nie znaleziono żadnych dowodów na morderstwo, zatem przyjęto możliwą wersję o samobójstwie i odłożono teczkę do archiwum. 
Teraz Morck, Rose i Assad odgrzebują nowe szczegóły sprzed lat. Sprawa wydaje się beznadziejna, ale nagle okazuje się, że w tym samym czasie, gdy zaginęła Rita, zniknęło i nie odnalazło się kilka innych osób. Śledczy podążają tym śladem, zastanawiając się, co łączy tych ludzi. 

Równolegle z tym wątkiem kryminalnym śledzimy burzliwe losy Nete Hermansen. Życie zniszczył jej lekarz uchodzący obecnie za sławę i kandydata na polityka. Leciwy Curt Wad w rzeczywistości jest opętanym eugenicznymi pseudoideami chirurgiem, który w połowie XX wieku doprowadził do sterylizacji wielu młodych kobiet. Trafiały one pod jego "opiekę" w różnych ośrodkach, gdy uznawano je za upośledzone, zdegenerowane lub gdy zachodziły w niechcianą ciążę. Wśród ofiar jest Nete, która postanawia po latach zemścić się na swoim prześladowcy. 

Prócz tego pojawiają się i poboczne wątki, które mają wpływ na losy bohaterów, także na życie śledczych. Oni również zdają się skrywać jakieś tajemnice, a ich prywatna codzienność obfituje w przeróżne problemy. 
Ten obyczajowy rys powieści bardzo przypadł mi do gustu, gdyż lubię śledzić nie tylko kryminalne intrygi. 

Kartotekę 64 czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem, a gdy wydaje nam się, że autor odkrył już przed nami całą prawdę, pojawia się kolejna niespodzianka. Takie zaskoczenie to prawdziwa wisienka na torcie. 

Napięcie podczas lektury podnosi poruszona tematyka, związana z eugeniką i haniebnymi praktykami medycznymi, jakie miały miejsce jeszcze w połowie minionego stulecia nie tylko w Danii. Przymusowe usuwanie ciąży oraz sterylizacje traktowano wówczas jako sposób na wychowanie młodych kobiet i dziewcząt, które wcześniej uznawano za "niedostosowane społecznie". Pod tym pojęciem kryły się osoby sprawiające kłopoty wychowawcze, upośledzone, a także całkiem zdrowe, lecz będące kolejnymi ofiarami systemu prawniczego. 

Za podjęcie tej, jakże ważnej i wciąż dyskutowanej, problematyki należy się autorowi wielki plus. Kraje, w których dochodziło do eugenicznych praktyk, nie lubią się do tego przyznawać i często temat ten uznaje się nadal za tabu. 

Kolejne zalety powieści to lekki styl, świetne dialogi oraz odrobina humoru, która pojawia się zazwyczaj w rozmowach między Curtem, Rosą i Assadem. 

Polecam z czystym sumieniem.

 

BEATA IGIELSKA 

Książka "Kartoteka 64" Jussi Adler-Olsena (w przekładzie Joanny Cymbrykiewicz) ukazała się 24 maja 2018 roku nakładem Wydawnictwa Sonia Draga