Cytrynowy chleb z ziarnkami maku to wzruszająca powieść o miłości, przyjaźni, odpowiedzialności i sekretach sprzed lat. Dzięki wartkiej akcji czyta się ją jednym tchem i z dużymi emocjami.
Motyw zapisanego w spadku domu na europejskim Południu nie jest niczym nowym we współczesnej literaturze obyczajowej. Cristina Campos rozwija jednak ten temat w świeży, oryginalny sposób, skupiając się nie tylko na losach głównych bohaterek, ale i na ponadczasowych, ważnych problemach, które sprawiają, że nie można obok jej książki przejść obojętnie.
W małym miasteczku na Majorce spotykają się siostry Anna i Marina. Pierwsza z nich mieszka na wyspie od urodzenia, ma zamożnego męża, nastoletnią zbuntowaną córkę i bogate życie towarzyskie. Druga przybywa w rodzinne strony po piętnastu latach, by wraz ze starszą siostrą odziedziczyć piekarnię z mieszkaniem i stary młyn.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nieruchomości zapisała im nieznana kobieta, o której nigdy nie słyszały. Jakby tego było mało, o tajemniczej Loli mieszkańcy nie chcą mówić albo mówią półsłówkami. Zaintrygowana tym Marina postanawia rozwiązać zagadkę. Robi sobie wolne od pracy w organizacji Lekarze bez Granic i zanurza się w pełną sekretów przeszłość.
Wspólny pobyt na wyspie zbliża siostry i skłania do wielu wspomnień z dzieciństwa i młodości. Dzięki retrospekcjom poznajemy ich wzajemne relacje oraz nastrój panujący w rodzinnym domu. Szczególną postacią okazuje się pełna ciepła i mądrości babcia, której śmierć wnuczki boleśnie przeżyły.
Zderzenie przeszłości i teraźniejszości sprawia też, że obie kobiety zaczynają porównywać swoje życie, drogę do spełnienia marzeń, sukcesy i rozczarowania, silne i słabe strony osobowości. Odkrywają po raz kolejny, że bardzo się różnią, ale ten kontrast nie przeszkadza im się kochać. Doskonale się uzupełniają i uświadamiają sobie nawzajem, jakie mają wobec siebie długi wdzięczności i jak mogą sobie pomóc.
W powieści ważne są także drugoplanowe postacie, zwłaszcza leciwe mieszkanki miasteczka, które odgrywają dużą rolę w poszukiwaniach Mariny. Pozwalają jej spojrzeć na wiele problemów z dystansem, działają kojąco, poprawiają humor i przypominają o niedocenianych drobiazgach, które uciekają ludziom żyjącym w ciągłym pośpiechu. Obie starsze panie wzbogacają treść o refleksje na temat godnej starości, przemijania i nieuchronności śmierci oraz życia w zgodzie z własnym sumieniem.
Cristina Campos często wprowadza do fabuły szczegóły, które nie dominują, ale sprawiają, że czytelnik nie może przestać o nich myśleć. Przykładem mogą być opisy porodu, jaki Marina przyjęła w Etiopii, oraz jej wizyty w etiopskim sierocińcu. W porównaniu z głównym wątkiem, to zaledwie fabularny urywek, jednak jest on pretekstem do zwrócenia uwagi na ważne problemy krajów Trzeciego Świata.
Niewątpliwą zaletą powieści jest jej wartka akcja, która wciąż przynosi coś nowego. Całość utrzymana jest w realistycznej konwencji, jednak odnajdziemy tu również elementy magiczne, co – w połączeniu z humorystycznymi epizodami – tworzy niepowtarzalny klimat.
Bohaterom chce się towarzyszyć, chce się poznawać ich perypetie, wraz z nimi przeżywa się wzloty i upadki. Z wielką przyjemnością spaceruje się z nimi brzegiem morza oraz starymi uliczkami, sprząta i urządza zaniedbany dom, pije kawę na słonecznym tarasie i degustuje w piekarni świeży chleb, którego wypiek jest trudniejszy niż mogłoby się wydawać.
Kartki odwraca się niecierpliwie, a gdy pozna się już zaskakujące zakończenie, przychodzi żal, że to już finał…
BEATA IGIELSKA
Książka "Cytrynowy chleb z ziarnkami maku" Cristiny Campos (w przekładzie Simony Popławskiej) ukazała się nakładem wydawnictwa Czarna Owca