"Tamte dni, tamte noce" André Aciman – recenzja książki

Tysyfone
Tysyfone
Kategoria książka · 1 lutego 2018

Niedawno do kin wszedł włoski film Tamte dni, tamte noce nakręcony na podstawie książki André Acimana.

 

Choć ukazała się ona dobrych dziesięć lat temu i zdobyła kilka nagród oraz wywołała dyskusje na Zachodzie, trzeba było ekranizacji, by ujrzała światło dzienne także w Polsce. Czy było na co czekać?

 

Elio w pewnym sensie jest dzieckiem szczęścia. Ma rodziców, którzy dają mu swobodę i zapewniają intelektualny rozwój, każde wakacje spędza w domu we Włoszech, gdzie oddaje się swoim pasjom – transkrybuje muzykę, pływa, jeździ na rowerze. Jego rodzice co roku przyjmują na wakacje lokatora, a że ojciec jest profesorem, nie są to przypadkowi ludzie. W pamiętne lato w domu pojawia się Amerykanin Oliver. Czarujący mężczyzna natychmiast zyskuje sobie sympatię mieszkańców, nie wyłączając Elia, który jest wręcz zafascynowany przybyszem.

 

Akcja powieści toczy się leniwym tempem, które pasuje do parnych włoskich popołudni. Autor w bardzo plastyczny sposób oddaje ich aurę i ci, którzy lubią, gdy książka dostarcza podobnych wrażeń, będą zachwyceni. Ci, którzy wolą szybką akcję i dynamiczne dialogi, lepiej niech po nią nie sięgają. Acimana opisuje rozwijające się zauroczenie Elia, który odkrywa w sobie pociąg do starszego mężczyzny i z czasem poddaje się pragnieniu. Gdy do tego dochodzi, akcja odrobinę przyspiesza, ale nie na długo, bo lato w końcu się kończy i kochankowie zostają

rozdzieleni.

 

Spodziewałam się po tej książce czegoś innego. Elio w żadnym razie nie jest typowym nastolatkiem, jest małym geniuszem, erudytą, którego w pewnym momencie Oliver pyta nawet, czy jest coś, czego nie wie. W książce jest dużo odniesień do włoskich poetów, do literatury, sztuki. Samo uczucie, jakkolwiek może się wydawać, że romans między dwoma mężczyznami jest niecodzienny, nie zostało opisane w oryginalny sposób. Podczas lektury miałam silne skojarzenia z opowiadaniem Tajemnica Brokeback Mountain, budziło je szczególnie zakończenie.

 

Podoba mi się przesłanie tej książki – że nie ma lepszych i gorszych miłości, że każda może być piękna, nie tylko ta między mężczyzną a kobietą. Niestety sama powieść nie wywołała we mnie zbyt wielkich emocji, głównie dlatego, że autor za bardzo silił się na erudycję. To leniwe tempo sprawiło, że choć książka jest stosunkowo krótka, trochę się nudziłam podczas lektury i ostatecznie odetchnęłam z ulgą, kiedy skończyłam. Nie odradzam, bo na swój sposób to ładna historia, ale zdecydowanie nie spodoba się każdemu, więc zanim po nią sięgnięcie, zastanówcie się, czy to aby na pewno to, czego szukacie.

 

André Aciman, Tamte dni, tamte noce

wydawnictwo: Poradnia K

liczba stron: 300, okładka miękka

 

 

Przeczytaj także:

Tamte dni Tamte noce reż. Luca Guadagnino (recenzja)