Mogło być lepiej - premierowa recenzja książki "Jak zawsze" Zygmunta Miłoszewskiego

Beata Igielska
Beata Igielska
Kategoria książka · 12 stycznia 2018

„Jak zawsze” to powieść ukazująca nowe możliwości pisarskie Zygmunta Miłoszewskiego. Po lekturze nasuwa się jednak pytanie, czy autor powinien iść tą drogą.

 

Po nową książkę Miłoszewskiego sięgnęłam z wielkimi nadziejami i z ciekawością, bo była i jest reklamowana jako proza zaskakująca i stawiająca pisarza w nowym świetle.
Przyznam, że początkowo czytałam z zainteresowaniem, byłam zaintrygowana i niecierpliwie czekałam na kolejne perypetie bohaterów. Potem jednak pojawiło się znużenie. I dopiero na ostatnich stronach ożywiłam się, bo finał faktycznie okazał się zaskakujący.

 

Akcja powieści „Jak zawsze” rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Zaczyna się współcześnie, a następnie przenosi w lata sześćdziesiąte minionego stulecia. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że główni bohaterowie, czyli małżeństwo świętujące pół wieku miłości i namiętności, cofa się do czasów młodości nie wspomnieniami, lecz trafia tam naprawdę.

 

Barbara i Ludwik zachowują wiedzę i świadomość starych ludzi, lecz odzyskują jędrne ciała i dawną energię. Jakby tego było mało, okazuje się, że tak naprawdę nie przenieśli się do Warszawy sprzed pięćdziesięciu lat, lecz do równoległego świata, bardziej przypominającego sen niż rzeczywistość.

 

Polską rządzi niejaki Eugeniusz Kwiatkowski. Musi minąć trochę czasu, zanim bohaterowie zorientują się, że to były wicepremier i minister z …dwudziestolecia międzywojennego.
Takie nazwiska jak Gomułka czy Gierek pojawiają się również, ale w nieco innych kontekstach historycznych niż miało to miejsce naprawdę.


Kraj jest jedynym państwem w Europie środkowo-wschodniej, który wyrwał się spod sowieckich wpływów, sympatyzuje za to z Francją, która narzuca swoją politykę, a nawet wykorzystuje polskich żołnierzy do walk w Algierii.
W Warszawie nie ma Pałacu Kultury, pojawiają się za to uliczne demonstracje, które domagają się zmian i zwrócenia się ku Związkowi Radzieckiemu.

Brzmi to wszystko absurdalnie, bohaterów z jednej strony przeraża, z drugiej napawa nadzieją, że nie będą musieli żyć w kraju sterowanym z Moskwy. Szybko jednak przekonują się, że ten nowy świat wcale nie jest wspaniały.

 

Jak potoczy się życie Barbary i Ludwika w rzeczywistości, która daje nowe szanse? Opowieść o ich perypetiach stanowi sedno powieści. Bywa zaskakująco, zabawnie, groteskowo, ale przyznam szczerze, że po przeczytaniu niespełna połowy książki zaczęłam odczuwać znużenie powtarzalnością sytuacji. Przestało być niespodziewanie, intrygująco, a zrobiło się nudno.
Dopiero na ostatnich stronach treść się ożywiła, bo całość zaczęła wyraźnie zdążać ku finałowi, który faktycznie okazał się zaskoczeniem.

 

„Jak zawsze” to nie tylko powieść o dwojgu zakochanych w sobie ludziach, którzy mogą raz jeszcze posmakować życia. To również książka o państwie i narodzie, który mógł stworzyć zupełnie inną, lepszą historię, ale nie wykorzystał sposobności, udowadniając, że typowo polskie wady są w ludziach tak zakorzenione, iż zawsze wezmą górę nad rozwagą.
Mogło być dobrze, a wyszło jak zawsze – to chyba najlepsza konkluzja na temat tego, jak pięknie Polak potrafi wszystko spieprzyć.

 

Świat stworzony przez Miłoszewskiego pokazany jest w krzywym zwierciadle, często bawi, ale w ostatecznym rozrachunku jest to śmiech przez łzy. Bo książka daje naprawdę wiele do myślenia na temat polskości i tego, jak historia nie musi być nauczycielką życia.


Szkoda jedynie, że obszerne fragmenty powieści okazują się nużące i przewidywalne – to jedyna, ale duża wada najnowszej powieści Miłoszewskiego, który potrafi przecież pisać tak, by trzymać czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.
Dlatego apeluję: Zygmuncie Miłoszewski, nie idź tą drogą! :) I pisz jak zawsze!

BEATA IGIELSKA

Książka "Jak zawsze" Zygmunta Miłoszewskiego ukazała się 8 listopada 2017 roku, nakładem Wydawnictwa W.A.B.