Tysiąc róż to powieść łącząca elementy prozy psychologicznej i thrillera. Ale także wyrafinowana gra, jaką autorka prowadzi z czytelnikiem do ostatniej strony.
Już pierwsze zdania powieści Magdy Rem budzą niepokój. Wprowadzają atmosferę grozy i tajemniczości. Potem robi się jednak sielankowo i czytelnik od razu zastanawia się, co prolog ma wspólnego z nieco sennym, letnim porankiem, który przynosi zapach kawy i zapowiedź upału.
Na odpowiedź trzeba zaczekać. Zanim pozna się ją ostatecznie, jest się świadkiem misternie utkanej intrygi, która rozwija się na oczach niczego nie podejrzewających drugoplanowych i epizodycznych postaci.
Główni bohaterowie to Michał i Elżbieta, którzy tworzą uzdolniony tandem. Ona jest autorką poczytnych romansów z kryminalnymi wątkami, on projektuje okładki jej bestsellerowych książek. W oczach znajomych uchodzą za udane małżeństwo, które spędza wakacje w domku zamożnych znajomych.
Codzienne śniadanka, kawa, rozmowy, wylegiwanie się w ogrodzie, pogawędki z sąsiadem i listonoszem oraz praca nad nową powieścią to rytuały, na których opierają się wakacyjne dni. Nic zdaje się nie zakłócać tej uporządkowanej sielanki. Szybko okazuje się jednak, że to tylko pozory, które trzeba utrzymać za wszelką cenę, by stać się zbrodniarzem doskonałym i uniknąć kary.
Kto i co zrobił? Autorka nie odpowiada od razu na to pytanie, trzymając czytelnika w napięciu. Nawet gdy odkrywa
przed nim twarz mordercy, nadal prowadzi wyrafinowaną grę, odsłaniając stopniowo, powoli motywy i przebieg dramatycznych zdarzeń. Całość wzbogacają retrospekcje, dzięki którym mamy okazję spojrzeć na bohaterów w innym świetle niż na początku. Na jaw wychodzą skrzętnie skrywane tajemnice i przemilczane epizody, co jeszcze bardziej komplikuje akcję i dezorientuje odbiorcę. To na pewno jeden z największych atutów fabuły, który sprawia, że niecierpliwie wyczekuje się rozwiązania zagadki, niemal fizycznie odczuwając lęk i grozę.
Tysiąc róż to nie tylko thriller, którego klimat można porównać z atmosferą panującą w filmach Alfreda Hitchcocka.
To również dopracowana powieść psychologiczna, pokazująca świat z perspektywy mordercy, który stara się zrealizować starannie opracowany plan, ale odczuwa też strach przed demaskacją i niepowodzeniem.
Nie wszystko bowiem da się przewidzieć, a pozornie idealną koncepcję może popsuć nieprzewidywalny drobiazg, na przykład wizyta listonosza czy wścibskiej dziewczynki chcącej zdobyć autograf znanej pisarki. Psychika zabójcy ukazana jest tu ze znawstwem tematu i w sposób dopracowany. I w tej kwestii autorka potrafi zaskoczyć czytelnika różnymi niespodziankami.
Całość napisana jest barwnie, plastycznie, z dbałością o szczegóły, które odgrywają znaczącą rolę. Tak jak morderca, chcąc uchodzić za niewinnego, musi skupić się na najmniejszych detalach, tak autorka cyzeluje różne fabularne drobiazgi.
Niewątpliwą zaletą Tysiąca róż jest także styl, który oddaje nastroje bohaterów, przeplata przemyślenia zabójcy naturalnymi dialogami, monologami i opisami przeżyć wewnętrznych.
Nie ma w powieści Magdy Rem miejsca na banał czy pretensjonalność, w jakie łatwo popaść przy tego typu prozie.
Autorka udowadnia, że ma ogromną wyobraźnię i talent do tworzenia skomplikowanych, historii z zaskakującym finałem; historii, które nie pozwalają czytelnikowi ani na chwilę odpocząć od spekulacji na temat mających nastąpić zdarzeń i niecierpliwego odwracania kartek książki.
BEATA IGIELSKA
Książka "Tysiąc róż" Magdy Rem ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka