Czy Robert Langdon może zginąć?
Oczywiście, że nie!
Czy rozwiąże nawet najtrudniejszą zagadkę, na której opiera się fabuła powieści?
Oczywiście, że tak!
Mimo tego przekonania śledzi się jego kolejne perypetie z zapartym tchem, a całość dosłownie połyka.
Takie już są powieści Dana Browna.
Niektórzy twierdzą, że pisarz tworzy coraz gorzej, a ja uważam inaczej. Jego poprzednią powieść "Inferno" uważam za najlepszą w dorobku.
"Początek" też stawiam dość wysoko, mimo iż dostrzegam w niej wady. Ostatecznie jednak - jak dla mnie - książka potrafi się obronić, chociaż jej ocena w dużej mierze zależy od oczekiwań czytelnika.
Jaką historię opowiada „Początek”? Tym razem Robert Langdon przyjeżdża do Muzeum Guggenheima w Bilbao, by wysłuchać szumnie zapowiadanego odkrycia swego byłego ucznia. Wykład Edmonda Kirscha ma wstrząsnąć światem nauki, ale i religii. Na doskonale rozreklamowane na wszystkich kontynentach rewelacje czekają miliony ludzi.
Pokaz zostaje jednak brutalnie przerwany i wszystko toczy się inaczej niż zaplanowano. Czy jednak na pewno?
Przyznam, że podczas lektury miałam momenty zwątpienia i nachodziły mnie myśli, że autor przesadził z rolą sztucznej inteligencji, z której uczynił jednego z ważnych bohaterów.
Można pomyśleć, że to bajeczka, która ma ułatwić wybrnięcie z różnych fabularnych kłopotów. Jednak zmieniłam zdanie po przeczytaniu całości, zwłaszcza zakończenia, które jest dla mnie kluczem do zrozumienia przesłania "Początku".
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że kiedyś podwodne łodzie i inne wynalazki, pojawiające się na przykład w twórczości Verne'a, też uznawane były za wytwory wybujałej wyobraźni autora.
Poza tym, abstrahując od tego, kiedy i na jakim poziomie uda się stworzyć sztuczną inteligencję, ważne jest pytanie o jej rolę w życiu ludzi. Nad tym właśnie zagadnieniem zastanawia się Dan Brown. Czy będzie to początek nowej ery w dziejach ludzkości, czy początek jej zagłady?
Plusem „Początku” – jak w przypadku innych powieści autora – są liczne konteksty kulturowe, zwłaszcza odniesienia do religii, Biblii, dzieł sztuki (np. Gaudiego i Gauguina), poezji (Blake’a), filozofii (Nietzschego).
To właśnie lubię i cenię w prozie Browna, która nie jest jedynie sensacyjną wydmuszką, lecz wymaga od autora wiedzy, przygotowania i umiejętności połączenia różnych elementów w logiczną całość.
I wreszcie kluczowe pytania, które pojawiają się w „Początku”: Skąd pochodzimy? Dokąd zmierzamy? W międzyczasie jeszcze: Kim jesteśmy?
A także: Czy wolelibyśmy świat bez religii, czy bez nauki? I czy możliwe jest połączenie wiary w Boga z kultem dla najnowszych osiągnięć naukowych?
W tej kwestii najlepszych odpowiedzi udziela w powieści ksiądz Bena, tylko pozornie marginalna postać. To, co mówi ten duchowny w zakończeniu, uznać można za przesłanie książki – przynajmniej dla mnie jego wypowiedzi stanowią głębokie i piękne podsumowanie.
Można, oczywiście, spierać się o ocenę „Początku”, gdyż nie ulega wątpliwości, że to proza komercyjna, ja jednak doceniam jej drugie dno i bogactwo kulturowych odniesień. I to, że – mimo sensacyjnego i lekkiego charakteru – jest to książka dająca do myślenia.
BEATA IGIELSKA
Książka "Początek" Dana Browna (w przekładzie Pawła Cichawy) ukazała się 3 października 2017 roku, nakładem Wydawnictwa Sonia Draga