Przedpremierowa recenzja książki "Ja, pustelnik", autobiogafii legendarnego himalaisty

Beata Igielska
Beata Igielska
Kategoria książka · 7 września 2017

- Dlaczego ludzie chodzą w góry? – to irytujące pytanie słyszy każdy himalaista. Nieśmiertelna odpowiedź brzmi: „Bo góry są”. Piotr Pustelnik też tak twierdzi, jednak rozwija tę kwestię na niemal pięciuset stronach, które połyka się jednym tchem.

 

Przyznam, że przed przeczytaniem książki „Ja, pustelnik” nie słyszałam o panu Piotrze. Na pytanie o naszych rodzimych legendarnych himalaistów, na myśl przychodziły mi takie nazwiska jak: Wanda Rutkiewicz, Jerzy Kukuczka, Artur Hajzer i Krzysztof Wielicki (jedyny żyjący z tej czwórki).

 

Opowieść Piotra Pustelnika porwała mnie i urzekła od pierwszych stron. To także zasługa dziennikarza Piotra Trybalskiego, który całość opatrzył swoimi komentarzami. Powstał z tego wywiad-rzeka, z którego wyłania się sylwetka człowieka – pasjonata, który postanowił zrealizować swoje marzenia.

W ciągu dwudziestu lat zdobył czternaście ośmiotysięczników, czyli Koronę Himalajów i Karakorum. Dla polskiego himalaizmu to wielki osiągnięcie, gdyż udało się to zaledwie dwóm osobom: Kukuczce i Wielickiemu.

 

Co ciekawe, w dzieciństwie pan Piotr nie zapowiadał się na żadnego wyczynowca – był chorowity i chowany przez matkę pod kloszem. Gdy wreszcie udało mu się zerwać z tej rodzinnej smyczy, odkrył uroki sportu, a przede wszystkim chodzenia po górach, które szybko przerodziło się we wspinaczki. Nie zraziło go nawet zdanie pierwszego instruktora wspinaczki skałkowej, który nie zaliczył mu kursu i uznał, że „chłopak nie nadaje się do tych rzeczy”.


Najpierw były polskie góry i coraz wyższe szczyty, potem przyszedł apetyt na więcej. Od tej pory Pustelnik nie potrafił już zrezygnować ze swojej pasji.

Jego opowieść o coraz dłuższych i bardziej niebezpiecznych wyprawach to dla czytelnika nie tylko podróż w Himalaje, ale i wgłąb ludzkiej duszy. Czasem aż trudno uwierzyć, jak wiele człowiek jest w stanie znieść i poświęcić, by zrealizować swoje marzenia.


Pan Piotr szczerze mówi nie tylko o swoich sukcesach, ale i porażkach oraz lękach, o pracy inżyniera chemika, które w pewnym momencie zaczęła ciążyć i nużyć, a także o rodzinie, dla której był bardziej gościem niż mężem i ojcem.

Piotr Pustelnik nie skupia się tylko na sobie. Wiele miejsca poświęca innym himalaistom, zarówno tym, z którymi miał okazję się wspinać, jak i tym, których nigdy nie spotkał osobiście.


Ciekawe i ujmujące są także fragmenty, w których jest mowa o etyce wspinaczy, ich solidarności, odpowiedzialności za siebie i innych. Niestety, zdarzają się również przykłady nieuczciwych zachowań, które pan Piotr ostro piętnuje.
Z ubolewaniem opowiada też o komercyjnych wyprawach, przez które w ostatnich latach w Himalajach zrobiło się „tłoczno” i które bardzo wydłużyły listę śmiertelnych ofiar.

 

Oprócz treści na uwagę na pewno zasługuje styl oraz język książki. I Pustelnik, i Trybalski mówią z zaangażowaniem, opowiadają barwnie i tak plastycznie, że momentami fizycznie odczuwa się zimno, wiatr i zmęczenie towarzyszące himalaistom.

 

Polecam tę książkę z czystym sumieniem nawet tym, którym z górami nie jest po drodze. Każdy może znaleźć tu coś dla siebie, bo to opowieść o zdobywaniu nie tylko himalajskich szczytów.

BEATA IGIELSKA

Książka "Ja, pustelnik" Piotra Pustelnika i Piotra Trybalskiego ukaże się 14 września 2017 r. nakładem Wydawnictwa Literackiego