„Śmierć przewodnika rzecznego” na pewno nie jest książką lekką, łatwą i przyjemną. I może właśnie dlatego pozostaje na długo w pamięci odbiorcy.
Okładkowy napis głosi, że to proza „straszna, brutalna, tragiczna i piękna”. Jest to trafna puenta i zachęta dla tych, którzy lubią mierzyć się z literaturą.
Głównym bohaterem powieści jest Aljaz Bosini, wycofujący się z zawodu organizator i przewodnik niebezpiecznych spływów.
Tasmańska rzeka Franklin przyciąga amatorów mocnych wrażeń, którzy najczęściej nie mają pojęcia o czyhających na nich wodnych pułapkach. Zblazowani biznesmeni, księgowi, prawnicy, lekarze chcą przeżyć wielką przygodę, by móc pochwalić się nią przed znajomymi.
Tacy ludzie to dla rzecznych przewodników prawdziwe utrapienie, ale i gwarancja szybkiego zarobku. Właśnie dlatego Aljaz decyduje się na poprowadzenie ostatniej wyprawy, która nie tylko dla niego okazuje się tragicznym wydarzeniem.
Główny bohater, chcąc ratować jednego z turystów, sam wpada do wody i zostaje porwany przez wartki nurt. Zakleszczony w miejscu, z którego nie może się wydostać, wspomina swoje dzieciństwo, młodość i poszczególne etapy dojrzałego życia.
Wiele miejsca poświęca także swoim przodkom, którzy kryją różne tajemnice.
Retrospekcje nie układają się w linearnie płynącą opowieść. Z różnych obrazów, strzępków i niedopowiedzeń czytelnik sam musi ułożyć logiczną całość.
Utrudnia to dwutorowo płynąca narracja – raz opowiadaczem staje się Aljaz, innym razem tę rolę przejmuje narrator wszechwiedzący.
Kolejną trudnością jest przenikanie się rzeczywistości z sennymi majakami i wizjami, jakie pojawiają się przed oczyma cierpiącego przewodnika. W pewnym momencie on sam przestaje odróżniać jawę od snu.
Powieść Flanagana to nie tylko burzliwe losy tytułowego bohatera i jego rodziny. To również poruszająca historia Tasmanii, miejsca zamieszkiwanego przez tubylców i potomków skazańców. Do bycia praprawnukiem byłych więźniów nikt nie chce się przyznawać, podobnie jak do mieszanych korzeni, gdyż nawet w XX wieku obecność aborygeńskiej krwi w żyłach białych ludzi jest powodem do dyskryminacji i niewybrednych żartów.
Śledzenie dziejów bohaterów „Śmierci przewodnika rzecznego” było dla mnie czytelniczą przygodą. Pasjonujące okazały się i bieżące wydarzenia, i retrospekcje. Jedne i drugie trzymają w ogromnym napięciu i przyciągają z magiczną siłą.
Wielkim plusem jest też styl i język powieści. Flanagan jawi się tu jako mistrz i wirtuoz słowa, który pisze barwnie, żywiołowo i niezwykle plastycznie.
Sporo zdań to wielokrotnie złożone frazy, które wymagają skupienia, jednak warto się z nimi zmierzyć, bo odwdzięczają się jedynym w swoim rodzaju klimatem, którym można upajać się naj najlepszym winem.
Polecam wszystkim, którzy szukają w literaturze czegoś więcej niż tylko lekkiej rozrywki.
BEATA IGIELSKA
Książka "Śmierć przewodnika rzecznego" Richarda Flanagana ukazała się 6 lipca 2017 r. nakładem Wydawnictwa Literackiego