Klimatyczna opowieść o kulturze - premierowa recenzja książki "Busola" Mathiasa Enarda

Beata Igielska
Beata Igielska
Kategoria książka · 22 czerwca 2017

Uhonorowana Nagrodą Goncourtów „Busola” zaskakuje erudycyjnym charakterem i refleksjami na temat kulturowych związków Wschodu i Zachodu. Mimo iż książka bardziej przypomina esej niż powieść, czyta się ją jednym tchem i z wielką przyjemnością.

 

Narratorem „Busoli” jest Franz Ritter, wybitny wiedeński muzykolog, który zmaga się z bezsennością i czarnymi myślami o chorobie. Nie mogąc poradzić sobie z tymi problemami, ucieka w świat wspomnień o pięknej Sarze, poznanej przed laty orientalistce, którą wciąż darzy miłością.


Analizując swoje niespełnione uczucie, Franz sięga po opium, co sprawia, że jego myśli nie zawsze biegną jednym torem. Niezmiennie jednak skupiają się na spotkaniach i długich rozmowach z Sarą. Tak naprawdę jest to jednak pretekst do snucia innych refleksji – o życiu i śmierci, religii, sztuce, filozofii, etyce, a przede wszystkim kulturze Wschodu i Zachodu.

 

Akcja tej niezwykłej książki obejmuje jedną noc, co może dziwić, jeśli spojrzy się na jej objętość – ponad pięćset stron. Rzecz w tym, że nie mamy tu tradycyjnie płynącej, linearnej akcji, której wydarzenia układałyby się chronologicznie. Co więcej, nie ma tu spektakularnych zdarzeń, ich nagłych zwrotów i budujących napięcie dialogów.


Pod tym względem „Busola” bardziej przypomina niezwykle erudycyjny, napisany z ogromnym rozmachem esej niż powieść. W żaden sposób nie umniejsza to jednak jej wartości. Wręcz przeciwnie – autorowi udało się stworzyć klimatyczną opowieść, pełną kulturowych, społecznych i historycznych kontekstów, które śledzi się i poznaje z niesłabnącym zainteresowaniem.

Narrator dużo miejsca poświęca muzyce, która jest jego największą życiową pasją. Od rozważań na temat twórczości najwybitniejszych europejskich kompozytorów zręcznie przechodzi do ich związków z kulturą Orientu, która dla wielu muzyków była i nadal jest inspiracją.
Stąd już tylko krok do dalszych refleksji na temat podobnych związków w świecie literatury, malarstwa, rzeźby, architektury, filozofii…

 

Ciepiący na bezsenność Franz nie zajmuje się jedynie analizowaniem i porównywaniem dorobku Wschodu i Zachodu. Dzieli się z czytelnikiem swoimi wrażeniami z poznanych dzieł, na przykład wyznając, jakie wrażenie od lat robi na nim proza Stendhala, Dumasa, Dostojewskiego, Manna czy Kafki.


Dla moli książkowych te literackie konteksty to prawdziwa gratka. Można porównać swoje odczucia z ocenami narratora. Można również poznać wiele mało znanych powszechnie szczegółów na temat książek i ich autorów, gdyż Franz niezmiennie przywołuje anegdoty, cytuje fragmenty opracowań i artykułów oraz odwołuje się do poglądów uznanych autorytetów.
Przyznam, że dla mnie te części książki były nie tylko duchową ucztą, ale i prawdziwą kopalnią wiedzy z zakresu literatury, zwłaszcza orientalnej.

 

„Busola” podejmuje również szczególnie ważny dziś temat współistnienia kultury Wschodu i Zachodu, powiązań, wzajemnych inspiracji, ale i niechęci, uprzedzeń, a nawet wrogości.
Dzięki rozważaniom głównego bohatera możemy prześledzić ten proces na przestrzeni wieków, aż po czasy nam współczesne.


Sądzę, że w tym kontekście można potraktować Franza Rittera jako porte porale autora, który zastanawia się nad kondycją dzisiejszej Europy. W oczach narratora to dumny ze swego dorobku kontynent, który za bardzo jednak żyje przekonaniem o własnej niezmienności. Ostatnie dziesięciolecia, a zwłaszcza ostatnie lata, obfitujące w konflikty z muzułmanami zamieszkującymi Europę, zdają się burzyć ten porządek.


Autor stawia zatem fundamentalne pytania: czy Europa powinna się zmienić? czy może już została zmieniona, lecz wciąż nie przyjmuje tego do wiadomości, gdyż stało się to bez jej wiedzy i zgody?

Niewątpliwą zaletą „Busoli” jest to, że jej autor nie epatuje tematami, którymi ostatnio bombardują nas media. Nie gra na tanich emocjach czytelników, nie przywołuje rozkrzyczanych polityków, który wycierają sobie gęby problematyką uchodźczą i próbują robić na tym kariery.


Mathias Enard burzy nasz spokój w sposób właściwy pisarzowi z klasą. Nieraz wystarczy mu krótki fragment, kilka niemal ascetycznych zdań, np. opisujących syryjską matkę z dzieckiem, by skłonić czytelnika do refleksji głębszych niż te, które wzbudzić by mogły dziennikarskie przekazy albo publicystyczne programy telewizyjne, aż do bólu powtarzalne, lecz nieprzynoszące żadnych wymiernych efektów.

 

„Busola” to książka, którą można odczytywać na różnych poziomach. Dla jednych będzie ona historią nieszczęśliwej miłości, dla innych barwną i poruszającą opowieścią o historii sztuki, Europy oraz o antagonizmach między Wschodem i Zachodem. Dla jeszcze innych okaże się zapewne portretem skomplikowanego, wrażliwego człowieka, który dokonuje obrachunku ze swoim życiem.


Ta wieloznaczność treści i problematyki przekłada się na możliwość różnego interpretowania tytułu – busola okazuje się tu bowiem nie tylko nawigacyjnym urządzeniem wskaującym geograficzny kierunek.

 

Pisząc o książce Mathiasa Enarda, nie sposób nie wspomnieć o jej stylu. Od pierwszych stron uderza niezwykły kunszt, który wymaga jednak od czytelnika skupienia – wielokrotnie złożone zdania, niezwykle rozbudowana składnia i bogactwo określeń mogą początkowo przerażać, ale szybko ujmują i oczarowują oryginalnością.

 

I językiem, i treścią „Busoli” można się upajać jak najlepszym, wykwintnym winem. Dla mnie ta lektura była niezapomnianym przeżyciem i tego życzę wszystkim potencjalnym czytelnikom.

BEATA IGIELSKA

Książka "Busola" Mathiasa Enarda ukazała się 14 czerwca 2017 r. nakładem Wydawnictwa Literackiego