O silnej kobiecie - przedpremierowa recenzja książki "Wielki marynarz" Catherine Poulain

Beata Igielska
Beata Igielska
Kategoria książka · 20 czerwca 2017

„Wielki marynarz” to autobiograficzna opowieść o szukaniu przygód i zmaganiu się z siłami natury. To również pełna emocji historia walki z własnymi słabościami.

Autorka wspomnień, Catherine Poulain, pochodzi z małego prowansalskiego miasteczka. W 1980 roku, mając zaledwie dwadzieścia lat, wyruszyła samodzielnie na podbój świata, by – jak podkreśla – nie umrzeć z nudów.

Jej wyprawa nie była lekkim, przyjemnym zwiedzaniem Europy i innych kontynentów. Na swoje utrzymanie Catherine ciężko pracowała, m.in. w fabrykach, na plantacjach owoców i na statkach. Dziesięcioletnia harówka na rybackich kutrach była dla niej tak wielkim przeżyciem, że poświęciła tej niezwykłej przygodzie książkę, którą sprzedano już w trzystu tysiącach egzemplarzy. Teraz, dzięki Wydawnictwu Literackiemu, również polscy czytelnicy mają okazję ją poznać.

Od pierwszych stron „Wielkiego marynarza” zadawałam sobie pytanie: co spowodowało, że młoda kobieta porzuciła uchodzącą za sielankowy region Prowansję i przybyła na zimną Alaskę, by tam ciężko pracować przy połowie ryb?
Była to dla mnie decyzja całkowicie niezrozumiała, bo – jako rasowy zmarzluch – nigdy nie zamieniłabym południowego słońca na północny mróz, wiatr i pracę w ekstremalnych warunkach.

W trakcie czytania książki, coraz bardziej poznawałam charakter Catherine. Ta silna, zdeterminowana kobieta stawała mi się coraz bliższa. Nie żebym miała zamiar ją naśladować! Nigdy w życiu nie porwałabym się na takie szaleństwo!
Coraz bardziej jednak pani Poulain mi imponowała, wzbudzała podziw i szacunek, więc szybko zaczęłam jej kibicować i trzymać za nią kciuki, gdyż jej praca na rybackich kutrach nie była tylko ciężką fizyczną harówką.

W świecie zdominowanym przez nierozpieszczanych przez życie mężczyzn, młoda Francuzka musiała wciąż udowadniać, że jest nie tylko równie dobra, ale i lepsza. Nie zniechęcały jej ani złośliwe i wulgarne uwagi, ani mało wybredne dowcipy, ani dyskryminacja. Pogodziła się nawet z tym, że za swoją pracę otrzyma jedynie część wynagrodzenia wypłacanego mężczyznom.

Na uznanie ze strony kolegów po fachu Catherine musiała pracować długo i ciężko. Okupiła to fizycznymi cierpieniami i wyczerpaniem, kilkoma niebezpiecznymi wypadkami, wściekłością i znienawidzonym poczuciem bezradności. Nigdy jednak nie towarzyszyły jej chwile zwątpienia.
Swoją pozycję w środowisku rybaków wypracowała ogromnym wysiłkiem, uporem i …ostrym językiem, nigdy bowiem nie pozwoliła sobą pomiatać.

Dopuszczona do świata ciężko pracujących fizycznie mężczyzn, Cathetrine Poulain zaczęła zgłębiać nie tylko tajniki rybołówstwa, ale i prywatnego życia niektórych kolegów. Ze zdziwieniem odkryła, że nieraz za fasadą obojętności albo nieprzystępności kryje się wrażliwy mężczyzna, który boleśnie przeżywa rodzinne kłopoty i osobiste porażki.

W tym świecie mężczyzn o szerokich, pokaleczonych w pracy dłoniach nasza bohaterka poznała też kogoś wyjątkowego. I tu zaczyna się zupełnie nowa historia, dla której także warto sięgnąć po książkę.

Wspomnienia Catherine Poulaine, mimo że spisane po latach, mają bardzo żywiołowy charakter. Odnosi się wrażenie, jakby autorka opowiadała „na świeżo”, angażując się emocjonalnie, przeżywając wzloty i upadki, cierpiąc, ale czerpiąc też satysfakcję ze swojej walki z siłami natury, ludźmi i sobą samą.

Z kart „Wielkiego marynarza” płynie ogromna siła i energia. Dzięki temu tytuł nabiera dodatkowego znaczenia, udowadniając, że w człowieku tkwią ogromne, nieodgadnione i często niedoceniany pokłady możliwości. To dzięki nim można realizować swoje marzenia, samodzielnie kształtować życie i decydować o tym, co jest w nim najważniejsze, nawet jeśli – tak jak autorka - staje się przed bardzo trudnymi wyborami.

Dla mnie lektura książki Catherine Poulain była bardzo budująca. Z jednej strony okazała się szczegółową, interesującą opowieścią o pracy alaskańskich rybaków, z drugiej – stała się historią niezwykłej kobiety, której pomysłu na życie wciąż nie podzielam, ale dla której mam ogromny podziw i szacunek.

BEATA IGIELSKA

Książka "Wielki marynarz" Catherina Poulain ukaże się 6 lipca nakładem Wydawnictwa Literackiego