Trzy kobiety, trzy pokolenia w „Czerwone dziewczyny” Kazuki Sakuraba (recenzja)

Anna Bugajna
Anna Bugajna
Kategoria książka · 17 czerwca 2017

Kazuki Sakuraba jest japońską autorką bestsellerowych powieści i mang. W Polsce nie mamy dostępnych zbyt dużo tłumaczeń jej twórczości. Ostatnio Wydawnictwo Literackie wydało Czerwone dziewczyny – wielopokoleniową sagę o trzech kobietach, wywodzących się z bogatego rodu Akakuchibów.

 

Kultura japońska, choć prowadzi coraz większą ekspansję na kraje europejskie – szczególnie swoim przemysłem rozrywkowym, nadal jest krajem dla nas mało zrozumiałym. Lubimy często określać ją jako „dziwny kraj”, w którym to słowie mieści się zarówno delikatny wstręt jak i zwykłe niezrozumienie. Z jednej strony Japonia jest krajem wysoko

rozwiniętym, w którym technologia osiągnęła naprawdę wysoki poziom, ale z drugiej strony bije od niej infantylność, która nie pozwala traktować jej poważnie. Głównie ta ciekawość kultury japońskiej przekonała mnie do sięgnięcia po Czerwone dziewczyny, które obiecywały mi połączenie rodzinnej sagi z odrobiną magii, wątku kryminalnego i mangi – chyba najbardziej eksportowego, japońskiego towaru.

 

Czerwone dziewczyny zakończyłam z lekkim poczuciem straty czasu. Zaczynało się dobrze, wątek babki ma w sobie cała magię i fantazję. Wątek matki jest słaby, a córki, która jednocześnie jest narratorką i opowiada historię swojej rodziny jest bardzo słaby. Na pewno nie spodziewajcie się kryminału. W książce znajdziecie zagadkę, ale to nie ona popycha fabułę do przodu. W pewnej chwili stała się jedynym celem życiowym najmłodszej bohaterki, która nie wykazywała żadnych innych aspiracji. Bohaterowie są drętwi a fabuła słaba. Gdyby autorka skupiła się tylko na tym, książkę równie dobrze moglibyście wyrzucić. Jednak jest coś, co broni tę lekturę. Opis.

 

Długo zastanawiałam się dlaczego ta książka nie jest tak dobra, jak mogłaby być. Najlepszym elementem jest właśnie opis. Autorka bardzo dobrze zarysowała przemiany gospodarcze, społeczne i kulturowe powojennej Japonii. Ukazała zmiany roli kobiety i całego modelu rodziny. Jednak jej bohaterowie, pomimo że są zanurzeni w tym świecie, jakby dryfują tylko na jego powierzchni. Ich dylematy, wybory były puste i mało ważne. Niejednokrotnie więcej było w tym dramatyzmu i patetyczności, tak dobrze znanych z mangi, niż  było to potrzebne.    

 

Na tle całej powieści ostatnia część przedstawiająca życie współczesnej, dwudziestoletniej dziewczyny stała się ostrą krytyką dzisiejszego pokolenia młodych ludzi nastawionych na konsumpcje i przyjemność. Z książki autorki wyłania się pokolenie nie mające celu, zagubione, niezdecydowane, które utraciło tradycyjne wartości, wykonuje bezsensowną pracę i nie potrafi zbudować trwałych i prawdziwych relacji z drugim człowiekiem. Choć kobiety mają większą wolność decydowania o swoim losie, wolność ta jednocześnie przeszkadza w budowaniu rodziny, nie daje im większych możliwości, a jedynie potęguje zagubienie i samotność.

 

Autorka świetnie zobrazowała ponowoczesne przyspieszenie świata, zmianę w podejściu do pracy, które z zajęcia porządkującego życie jednostki, zmieniło się w zajęcie, które odbiera życie jednostki. Brakuje czasu na cokolwiek innego niż praca. Ukazuje jak rodzinny biznes, w którym zwykły robotnik miał prawo głosu, przemienia się w korporacyjnego molocha, gdzie pracuje już tylko masa pracowników.

 

Powieść Sakuraby jest świetnym opisem pewnych przemian i oceną współczesności, z którą w wielu kwestiach trudno się nie zgodzić. Nie jest to jednak powieść, która zaangażuje czytelnika, wywoła pewne poruszenie emocjonalne, egzystencjalne, czy choćby zachęci do współodczuwania wraz z bohaterami.

 

Kazuki Sakuraba, Czerwone dziewczyny

Wydawnictwo Literackie, 2017