Zbyt sympatyczne, eteryczne oczywistości (Erling Kagge, Cisza - recenzja)

Jakub Wejkszner
Jakub Wejkszner
Kategoria książka · 23 maja 2017

Cisza Erlinga Kagge to książka – medium społecznościowe. Nie posiada żadnego gatunku, niewiele treści, wypełniona jest różnymi cytatami z różnych miejsc i górnolotnymi przemyśleniami autorami przesianymi przez jego osobliwe życie i pretensjonalny sposób bycia. Mimo wszystko, trudno nie zgodzić się z nim w wielu kwestiach, bo choć są to aksjomaty istniejące w przestrzeni intelektualnej od setek lat, to nie występują powszechnie. Wszystko co pisze Kagge czyta się jednak z pewnym przekąsem, niemożliwą do powstrzymania myślą – zgadzam się z nim, ale nie lubię tego, że się zgadzam.

 

By lepiej to zrozumieć należałoby przybliżyć postać Erlinga Kagge, gdyż niechęć wobec jego sposobu pisania nie wynika z jego warsztatu, ale z jego osobowości. Ów Norweg bowiem jest produktem (a może producentem?) naszych czasów z wszelkimi zaletami i przywarami współczesnego, nowoczesnego człowieka. Jest bowiem nie tylko prawnikiem, modelem, kolekcjonerem sztuki, modelem zegarków Rolexa, autorem i wydawcą. Jest również podróżnikiem, zdobywcą obu biegunów, szczytu Mount Everest, a także wielu innych ekstremalnie niedostępnych miejsc, takich jak np. sześciodniowa podróż ściekami od Manhattanu do Atlantyku. Po wielu barwnych przygodach, w wieku trzydziestu-kilku lat, postanowił podjąć studia filozoficzne. Wciąż uprawia czynnie sport, a jego wydawnictwo przynosi niezłe zyski. Jak widać, jest on kompletnie antypatyczną postacią, wzbudza bowiem w ludziach ten paskudny rodzaj zawiści, którzy wywołują ludzie, którym się wszystko udaje.

 

Cisza nie jest szczególnie udaną książką. Trzydzieści trzy odpowiedzi Kagge na pytania postawione mu kiedyś przez studentów, czyli: czym jest cisza?, gdzie ją odnaleźć?, dlaczego w obecnych czasach jest ważniejsza niż kiedykolwiek dotąd? , dotyczące wygłoszonego przez niego wykładu o ciszy nie zaskakują niczym szczególnym. Właściwie trudno je od siebie odróżnić, przez co koncepcja książki, jaką przyjął autor, wydaje się być kompletnie pozbawiona celowości i sensu. Wydaje się, że gdyby zrezygnować z tej całej zabawy w pytania i odpowiedzi, książka zyskałaby na tym znacząco, rozmyślania autora łączyłyby się w jakąś całość, niekończenie spójną, ale jednak całość. W tej formie przypomina to raczej licealnego poetę, który po każdym słowie wciska enter, żeby z wymyślonego przez siebie zdania zrobić wiersz.

 

Treściowo Cisza również nie zachwyca. Faktycznie, jak pisałem we wstępie, trudno odmówić Kagge prawdziwości jego twierdzeń, ale jest to jednak bardziej fanpage na facebook’u, aniżeli rzetelna pozycja. Autor stara się wkomponować pomiędzy swoje rozdygotane przemyślenia jakąś ideę przewodnią, ale wychodzi to dość płasko, jak gdyby było pisane rozmarzonym trzykropkiem. Każde zdanie w tej książce jest naznaczone pretensjonalną estymą człowieka dumającego, który pozytywnie podchodzi do spraw współczesności, z podniesioną głową patrzy w przyszłość i wierzy, że jest w stanie zrobić wszystko.

 

Czym tak naprawdę jest cisza Kaggego? Jest dość prymitywną społeczną diagnozą o tym, że we współczesnym świecie trudno jest się na czymkolwiek skupić i znaleźć chwilę, żeby posiedzieć w ciszy. Że współcześnie, w dobie natarczywej technizacji życia codziennego, istnieje zbyt wiele rozpraszaczy, by móc się skupić. Że PRAWDZIWA cisza, w której nie słychać nikogo i niczego, jest towarem luksusowym, właściwie niemożliwym do osiągnięcia dla przeciętnego człowieka. W końcu, że cisza jest bardzo potrzebna, by poznać siebie, innych, by zrozumieć lepiej świat i aby wszystkim żyło się dostatniej.

 

Nie napisałbym jednak, że nie polecam zupełnie tej książki. Przeczytanie jej jest ciekawą inspiracją do rozmów i własnych rozmyślań, gdyż rzadko kiedy człowiek znajduje czas, by zastanowić się nad tego rodzaju kwestiami. W dodatku jest niedroga i wydana na świetnym papierze z tandetną, świecącą się okładką. Mimo wszystko zachęciłbym wszystkich ludzi dumających w zaciszu swego parapetu, bo niewiele się traci, a czasami jest nawet śmiesznie. Jeżeli ktoś jednak przeczytał więcej niż jedną książkę z dziedziny jakichkolwiek nauk społecznych, może śmiało sobie odpuścić.

 

 

Erling Kagge, Cisza

Tłumaczenie: Iwona Zimnicka

Wydawnictwo: Muza SA

 

Cisza