Trudno o dobrze napisaną, wartościową literaturę dla dzieci i młodzieży. Chociaż rocznie ukazuje się na polskim rynku wydawniczym ogromna liczba książek, zaledwie niewielki procent powstaje z myślą o młodszych czytelnikach. John Boyne pisze zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci, a jego powieści skierowane do młodszych poruszają trudne tematy.
Pewnie wielu z was kojarzy film, który powstał na podstawie książki Chłopiec w pasiastej piżamie. Przyznam się, że go nie widziałam, ale w sumie jestem zadowolona, że najpierw poznałam literacki pierwowzór. Być może sięgnę do filmu, choć znając zakończenie, nie wiem, czy się na to zdobędę. Autor poruszył w swojej książce bardzo trudny temat, po który stosunkowo rzadko sięgają twórcy literatury dziecięcej – opisał II wojnę światową z perspektywy dziecka. Głównym bohaterem Chłopca w pasiastej piżamie jest Brunon, dziewięcioletni syn niemieckiego komendanta. Pewnego dnia chłopiec musi wyprowadzić się z całą rodziną z Berlina. Nie podoba mu się nowy dom, do którego trafia. Tuż za nim rozciąga się długie na klika kilometrów ogrodzenie z drutu kolczastego, za którym mieszkają tysiące ludzi, w tym setki dzieci, które jednak nie wydają się Brunonowi sympatyczne. Udaje mu się mimo wszystko zaprzyjaźnić z chłopcem, który mieszka po drugiej stronie.
Boyne prowadzi narrację z perspektywy Brunona, ale robi to w trzeciej osobie. Chłopiec po swojemu stara się interpretować fakty, nie rozumie jednak, ani dlaczego musieli się przeprowadzić, ani dlaczego ludzie po drugiej stronie noszą pasiaste piżamy. Autor o niczym nie pisze wprost, stosuje zamiast tego chwyt rodem z Tołstoja i najpierw opisuje pewne zjawiska (np. salutowanie i mówienie „Heil Hitler”), a dopiero potem ewentualnie je nazywa. Kominy obozów pojawiają się gdzieś w tle, a to, że pewni ludzie już nie wstają i muszą zostać wyniesieni, nie zostaje nazwane. Brunon nie potrafi poprawnie wymówić tytułu Hitlera, który pewnego razu razem ze swoją partnerką Ewą gościł w domu chłopca – nazywa go zatem Furią, a obóz za domem Po-Światem.
Mam pewne zastrzeżenia co do stylu autora. Denerwowało mnie powtarzanie po kilka razy tego samego. Wiem, że to literatura dla dzieci, ale nie wydało mi się to potrzebne. Niemile zaskoczyła mnie też redakcja książki – trafiło się tu sporo literówek i innych usterek, m.in.: brak spacji między wyrazami, dość niechlujny zapis dialogów – często brakowało myślników, pojawiały się też błędy składniowe. Książka jest króciutka, więc takich rzeczy nie powinno tu być.
Chłopca w pasiastej piżamie czyta się bardzo szybko – sprzyja temu zarówno sposób, w jaki autor pisze, rozmiar książki, jak i dość spora czcionka. Mimo że całość jest napisana w sposób prosty, po lekturze – a w szczególności po poznaniu zakończenia – człowiek czuje się, jakby dostał obuchem w głowę.
John Boyne znalazł sposób, żeby opowiedzieć dzieciom o II wojnie światowej. Jest to część historii, o której nigdy nie powinniśmy zapomnieć, dlatego trzeba o niej mówić kolejnym pokoleniom. Rodzice mogą mieć jednak problem z opowiedzeniem o tym swoim pociechom – powinni w takim przypadku podsunąć im Chłopca w pasiastej piżamie.
John Boyne, Chłopiec w pasiastej piżamie
wydawnictwo: Replika 2017
liczba stron: 200, okładka miękka ze skrzydełkami