Putin carem i Stalinem XXI wieku - recenzja książki "Wywiad, którego nie było" Arlety Bojke

Beata Igielska
Beata Igielska
Kategoria książka · 18 marca 2017

„Wywiad, którego nie było” to ciekawy pod względem treści i formy zbiór reportaży Arlety Bojke, która przez kilka lat pracowała jako telewizyjna korespondentka w Moskwie. Przy okazji odwiedzała i inne miejsca, nieraz bardzo niebezpieczne, np. opanowany przez separatystów Krym czy Donbas w stanie wojny.

 

Dziennikarce udało się wiele razy dotrzeć i do decyzyjnych osób, i do zwyczajnych ludzi, najczęściej zagubionych w politycznej sytuacji swego kraju, czego najbardziej dobitnym przykładem są mieszkańcy Ukrainy Wschodniej. Wielu z nich uległo całkowicie putinowskiej propagandzie, inni starają się z nią walczyć, mimo iż mają świadomość, że to walka z wiatrakami. Najbardziej dramatyczne wydają się wypowiedzi ludzi, którzy nie wierzą już nikomu, chcą tylko pokoju i powrotu do normalności. Ich bezradność i zmęczenie działają na czytelnika bardziej porażająco, niż wykrzykiwane głośno slogany i fanatyczne wrzaski tych, którzy opowiadają się jednoznacznie po którejś ze stron.


Teksty z Krymu i Donbasu pokazują, jak łatwo jest manipulować ludźmi za pomocą informacji i dezinformacji, jak potworne skutki może przybierać takie działanie. Tę grozę obrazują przede wszystkim tragedie rodzin, które nie mogą uzyskać żadnych informacji na temat zmobilizowanych bliskich i ofiar militarnych działań. Obraz matki, która otrzymuje ciało syna w zaplombowanej trumnie, której nie wolno jej otworzyć, za długo pozostaje w pamięci.

 

Arleta Bojke podejmuje też w swojej książce inne tematy. Ich motywem przewodnim jest Putin, gdyż tak naprawdę to on, niczym car XXI wieku, decyduje o wszystkim, co dzieje się w jego kraju, który uwielbia nazywać imperium.
Każdy z rozdziałów otwiera pytanie, jakie autorka chciałaby zadać Putinowi. Tylko chciałaby, bo nigdy nie udało się jej, tak jak wielu innym dziennikarzom, spotkać z rosyjskim przywódcą w cztery oczy. Swoich rozmówców Putin wybiera sam i – jak nietrudno się domyślić – nie są to dziennikarze niepokorni i niewygodni.

 

Z całości wyłania się obraz Putina jako satrapy łączącego cechy rosyjskiego cara i wciąż uwielbianego przez wielu Rosjan Stalina. W ich oczach prezydent urasta do rangi wszechmocnego władcy, srogiego, ale sprawiedliwego ojca, który corocznie spotyka się na wizji ze swoimi rodakami i wysłuchuje ich problemów. Niektóre rozwiązuje w sposób spektakularny i nagłośniony, zrzucając ze stołków prowincjonalnych kacyków, czym zyskuje sobie wielkie poparcie i dozgonną wdzięczność narodu.

Aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku jest to możliwe…

 

Autorka stara się zrozumieć, jak działa mechanizm niezwykłej popularności Putina. Odwiedza w tym celu różne zakątki Rosji, trafiając do miejsc, w których czci się go nawet jak świętego (i nie jest to przenośnia, gdyż w niektórych wioskach kobiety modlą się do portretów prezydenta).

 

Obraz Rosji wyłaniający się z książki jest przerażający. To wciąż kraj, w którym człowieka ma się w pogardzie, gdzie depcze się jego podstawowe prawa i to w sposób bezkarny.
Czy jednak Rosję można polubić? Arleta Bojke udowadnia, że tak, gdyż wyraźnie oddziela Rosję jako organizm państwowy od miejsca na mapie, w którym mieszka wielu wartościowych, przyjaznych, gościnnych ludzi. To oni stanowią duszę kraju i sprawiają, że nie kojarzy się on jedynie z restrykcjami. Podobnie rzecz ma się ze sztuką, literaturą, zarówno tą współczesną, opozycyjną, jak i dawną, klasyczną, zwłaszcza dziewiętnastowieczną prozą.

 

Nie ulega, że Rosja z Putinem na czele to kraj kontrastów, wzbudzających w Europejczykach strach, ale i politowanie, trudno bowiem poważnie traktować takie putinowskie inicjatywy jak szarżowanie na lotni, mające na celu …pomóc ptakom odnaleźć drogę do ciepłych krajów.

Brzmi jak kiepski dowcip albo opowiastka z życia Kim Ir Sena, ale w Rosji wciąż wierzy się w takie brednie. Na szczęście nie robią tego wszyscy i w tej mniejszości autorka wciąż pokłada nadzieję na przyszłość.

Całość napisana jest żywiołowo, czasem ma się wrażenie bezpośredniego uczestnictwa w opisywanych wrażeniach. To na pewno zaleta barwnego, dynamicznego stylu i dziennikarskiego doświadczenia autorki.

BEATA IGIELSKA

Książka "Wywiad, którego nie było" Arlety Bojke ukazała się 17 lutego 2017 r., nakładem Wydawnictwa PWN