„Życie motyli” to ciepła, optymistyczna, ale nie przesłodzona powieść obyczajowa, którą warto przeczytać dla relaksu i refleksji.
Przyznam, że po tę książkę sięgnęłam z obawami, bo nasz rodzimy rynek księgarski zasypywany jest tzw. literaturą kobiecą. Nie lubię tego określenia, bo najczęściej kryją się pod nim banalne, głupiutkie i naiwne historyjki. Powieść pani Ryrych udowadnia, że wcale nie musi tak być, że współczesna powieść obyczajowa może być ciekawa, wiarygodna, naturalna i bez lukru kapiącego z każdej strony.
Główna bohaterka to rozczarowana i zakompleksiona kobieta, dla której pięćdziesiątka na karku jest dodatkowym powodem do zgryzot i zgorzknienia. Rodzinne kłopoty, nieprzyjemne wspomnienia z dzieciństwa, poczucie niespełnienia i rzadkie imię Izydora, które wzbudza ironiczne spojrzenia i śmiech, to codzienność pani księgowej. Jakby tego było mało, pewnego dnia do jej drzwi puka komornik.
Wybawieniem od trosk wydaje się ucieczka na prowincję, do domu ciotki, którą Izydora widziała zaledwie parę razy. Drewniany dom z piecami, w których buzuje ogień, ogród pełen roślin i małe miasteczko… Brzmi sielankowo, ale wcale tak nie jest. Dom wymaga napraw, ogrodowi brakuje wprawnej ręki, a miasteczko okazuje się zaniedbanym miejscem pełnym plotek, zawiści, konfliktów i politycznych układów.
Nie jest to przestrzeń jak z obrazka, bohaterka nie spotyka księcia na białym koniu, nie zaczyna nagle wierzyć w siebie pod wpływem mądrej ciotki i nie znajduje skarbu, który zmieniłby jej sytuację materialną. Nie jest błogo i anielsko, jest za to realistycznie i życiowo – i to na pewno największy atut powieści.
Dużą zaletą są też postacie – przekonujące, mające do powiedzenia coś mądrego, nie przerzucające się banałami i nie prowadzące pretensjonalnych dialogów. To ludzie z krwi i kości, doświadczeni przez życie, ale nie prawiący morałów.
Na tym tle szczególnie wyróżnia się Zofia, bezkompromisowa ciotka Izydory, która twardo stąpa po ziemi, ale jest jednocześnie osobą wrażliwą i empatyczną. Otwiera ona swojej bratanicy oczy na wiele spraw, jednak nie stara się być mentorką i wszystkowiedzącą starszą panią. Można jej pozazdrościć duchowej mądrości i świeżości, jakiej brak często ludziom znacznie od niej młodszym, także Izydorze.
Całość czyta się z dużą przyjemnością i z emocjami budzonymi przez bohaterów. Łatwo poddaje się klimatowi powieści, która niesie ze sobą dużą dawkę optymizmu. Na pewno poprawia humor, mimo iż nie głosi naiwnego huraoptymizmu. I właśnie dlatego warto po nią sięgnąć.
BEATA IGIELSKA
Powieść "Życie motyli" ukazała się 16 lutego nakładem Wydawnictwa Literackiego