Baczny zmysł obserwatorski, cięty język i błyskotliwość to najważniejsze cechy „Zapisków na biletach”. Dobrze, że przed miesiącem wznowiono ten zbiór, gdyż jego autor podejmuje tematy ważne i ponadczasowe.
Teksty łączą cechy reportażu podróżniczego i felietonu z górnej półki. Dlatego to prawdziwa gratka dla miłośników obu gatunków.
Michał Olszewski skupia się przede wszystkim na swoich wojażach rodzimymi pociągami, ale opisuje też podróże autobusami i samolotami. Krajobraz widziany za oknem, współpasażerowie i wnętrza środków lokomocji to pretekst do snucia szerszych rozważań, w których autor opisuje głównie tzw. Polskę B. Mimo upływu czasu i zmian ustrojowych w wielu miejscach wciąż pokutują obrazki jak z PRL-u: zaniedbane budynki, śmierdzące przystanki i dworce, bary spod ciemnej gwiazdy, dyskoteki nieudolnie usiłujące dorównać mitycznym zachodnim lokalom, rozwalające się szopy, sławojki i pozamykane fabryki.
Z tymi smutnymi, przygnębiającymi obrazkami Olszewski zestawia krajobrazy dużych miast: wyremontowane dworce, nowoczesne biurowce, pasaże handlowe, ogromniaste sklepy (nie wiedzieć czemu nazywane galeriami), strzeżone osiedla i rezydencje. Nie oznacza to jednak, że odnosi się on do nich bezkrytycznie, wręcz przeciwnie – często wyszydza kiczowaty charakter i architektoniczny bałagan.
Krajobrazy widziane z okien środków lokomocji to z kolei przyczynek do rozważań na temat przeszłości i teraźniejszości, zmian, jakie zaszły w mentalności Polaków w ostatnich dekadach. Autor nie zostawia suchej nitki na siermiężności peerelowskiej, na jej zakłamaniu i absurdach oraz tej ohydnej szarości, pogardzie wobec ludzi, do której żaden myślący człowiek, pamiętający tamte czasy, nie chciałby wrócić.
To nie jedyny ważny aspekt „Zapisków na biletach”. Autor pokazuje w krzywym zwierciadle Polaków, nasze narodowe wady i stereotypy; jednocześnie jednak nie utożsamia prowincji tylko w miejscami na mapie, udowadniając, że także mieszkaniec stolicy, biznesmen czy znany polityk może być prowincjuszem, a nawet zwykłym prostakiem, o czym przekonujemy się na co dzień choćby z mediów.
Ważną cechą (i zaletą!) jest umiejętność przechodzenia przez autora od szczegółów do problemów ogólnokrajowych, społecznych, politycznych… Towarzyszą temu refleksje na tematy obyczajowe, kulturowe, a nawet historiozoficzne. Często autor sięga po różne konteksty, co ubarwia jego i tak ciekawe obserwacje i rozważania.
Cały zbiór przesycony jest ironią, sarkazmem, groteską i aż skrzy się od ciętych uwag oraz błyskotliwych puent.
Także styl zasługuje na uwagę. Obok powagi pojawia się poczucie humoru, fragmenty realistyczne, a nawet naturalistyczne przeplatają się z pięknymi, lirycznymi opisami.
Wszystko to sprawia, że od lektury trudno się oderwać!
BEATA IGIELSKA