Główna bohaterka książki, Niamh, to córka irlandzkich imigrantów. Po tragicznym pożarze, który zabiera jej bliskich, trafia najpierw do sierocińca, a potem do sierocego pociągu. Przerzucana z rodziny do rodziny, traktowana wręcz jak niewolnica, stara się zmienić swój los.
Już jako starsza pani, żyjąc pod przybranym nazwiskiem, opowiada o koszmarze swojego dzieciństwa młodej Molly – nastolatce, która sprząta u Niamh w ramach prac społecznych. Wkrótce obie odkrywają, że ich losy są podobne: dzieciństwo w rodzinach zastępczych i trudna przeszłość, która odcisnęła na nich wyraźne piętno.
Historia
Między XIX a XX wiekiem do USA napływało coraz więcej imigrantów. Z powodu ciężkich warunków panujących w metropoliach, nieprzestrzegania zasad bezpieczeństwa i panującej nędzy wiele dzieci traciło rodziców. Najgorsza sytuacja miała miejsce w Nowym Jorku, gdzie dziesiątki tysięcy sierot żyło na ulicach i w domach dziecka. Gdy przytułki zaczęły się przepełniać, podjęto kontrowersyjną decyzję o ich „relokacji”.
W latach 1854–1929 „sieroce pociągi” zaczęły wywozić tysiące dzieci w najdalsze zakątki USA. Przed każdym postojem rozdawano ulotki i zamieszczano ogłoszenia o nadjeżdżającym pociągu. Na stacjach dorośli mogli „zaadoptować”, a tak naprawdę wybrać sobie dziecko. Szacuje się, że ponad 200 000 sierot zostało w ten sposób „oddanych do adopcji”.
Tragedia amerykańskich sierot
Sieroce pociągi były jedną z najbardziej niechlubnych kart amerykańskiej historii. Proces „adopcji” był dla dzieci traumatyczny i odzierający z godności. Jedna z sierot już w dorosłym życiu wspomina, że czuła się jak „szczeniak w koszyku”. Oceniano je ze względu na siłę (do pracy w polu i w zakładach rzemieślniczych), urodę (ładniejsze dzieci były adoptowane jako jedne z pierwszych) czy… liczbę rodzeństwa. Rodziny adopcyjne rzadko miały możliwość wzięcia więcej niż dwójki dzieci, przez co wiele rodzeństw zostało rozdzielonych. Większość z nich już się nie spotkała.
Adopcyjni rodzice nie byli w żaden sposób weryfikowani – w ten sposób wiele dzieci trafiło do domów, w których, tak jak bohaterka książki, były dręczone i głodzone. Często traktowane jako darmowa siła robocza, często wykorzystywane seksualnie. Niektóre dzieci nie potrafiły jeszcze dobrze mówić po angielsku. Inne trafiały do rodzin imigranckich, w których posługiwano się nieznanym dla adoptowanego dziecka językiem.
Christina Baker Kline: urodziła się w Anglii, a wychowała w Maine. Jest autorką pięciu powieści, między innymi Bird in Hand i The Way Life Should Be. Pisarka, związana
z Fordham Universisty w latach 2007–2011, jest także członkinią Geraldine R. Dodge Foundation Fellowship i laureatką kilku stypendiów na badania w Irlandii i Minnesocie. Mieszka na przedmieściach Nowego Jorku, a każdą wolną chwilę spędza w Minnesocie i na wybrzeżu Maine.