Wyobraź sobie świat, w którym każdy ma swojego bliźniaka. I zawsze zostaje od niego oddzielony. Jedno dziecko żyje w dostatku, podczas gdy drugie cierpi głód. Ale nieważne, które z nich umiera pierwsze – zawsze pociąga za sobą bliźniaka.
Czterysta lat temu maszyny wymknęły się ludziom spod kontroli i nastąpił Wybuch, który podzielił czas na Przed i Po. Niewielu go przetrwało, a ci, którym się udało, wydawali na świat zdeformowane potomstwo. Wydawało się, że ludzkość nie przetrwa, ale w pewnym momencie sytuacja uległa poprawie – zaczęły się rodzić bliźniaki. Na początku wszyscy byli zachwyceni, jednak szybko okazało się, że podczas gdy jedno z dzieci jest idealne, drugie przejawia jakiś rodzaj deformacji psychicznej lub fizycznej, np. brakuje mu ręki, nogi, palców, nie widzi bądź nie słyszy. Takie dzieci były nazywane Omegami, a ich rodzeństwo było Alfami. Z czasem okazało się, że choć dzieci były rozdzielane, zawsze kiedy ginęło jedno, umierało też drugie.
Choć zwykle rodzeństwo jest rozdzielane niemal od razu po urodzeniu, Cassandrze i Zachowi udaje się pozostać razem przez lata. Wszystko dlatego, że żadne z nich nie przejawia deformacji i nie wiadomo, które jest Omegą i które należy odesłać. Oboje są traktowani jak wyrzutki, bo taka sytuacja nie jest normalna. Cassandra wie, że jest Omegą, ale czuje się związana z bratem i nie chce zostać od niego oddzielona. Nie jest jednak zwyczajną Omegą, jest wizjonerką. Nauczyła się ignorować swoje wizje i nie budzić się w nocy z krzykiem, kiedy śni jej się Wybuch lub coś równie przerażającego. Ale jak się pewnie domyślacie, taka sytuacja nie mogła trwać wiecznie. Zach w końcu odkrywa tajemnicę siostry i po jakimś czasie ją wydaje. Cassandra zostaje napiętnowana i odesłana do wioski Omeg.
Przyznam, że pomysł autorki wydał mi się ciekawy, gdy przeczytałam opis książki. Szczególnie zainteresował mnie motyw bliźniaków. Jak się jednak okazało, Francesca Haig nie stworzyła niczego, co w jakiś sposób wybijałoby się na tle innych antyutopii. Akcja książki jest dość statyczna, główna bohaterka na początku kilka lat spędza w więzieniu, potem, kiedy z niego ucieka razem z ocalonym chłopakiem, który cierpi na zanik pamięci i nie wie nawet, jak się nazywa, podejmuje wędrówkę w stronę mitycznej Wyspy, na której żyją ponoć same Omegi. Zdolności wizjonerskie pomagają jej w odnalezieniu drogi. Cass, jako Omega, jest tą dobrą bliźniaczką, dla kontrastu jej brat zostaje złym Reformatorem, który uciska biedne Omegi. Nie ma tu żadnych wątków miłosnych, co jednej strony jest dobre, ale z drugiej – to przynajmniej urozmaiciłoby jakoś akcję.
Po opisie spodziewałam się czegoś innego. Zdanie „Czy miłość rodzeństwa przetrwa próbę?” okazało się szczególnie mylące, bo co jak co, ale miłości to między bliźniakami nie było. O ile Cass żywiła jeszcze jakieś uczucia do brata, o tyle Zachowi zależało tylko na tym, żeby nikt jej nie skrzywdził, bo wraz z jej śmiercią, umarłby i on.
Świat wykreowany przez autorkę jest spójny, ale niestety brakło jakiejś charyzmy w bohaterach. Cassandra nie budzi sympatii i o jej perypetiach czyta się bez większych emocji. Niemniej książkę mogę polecić fanom antyutopii, którzy lubią postapokaliptyczne klimaty i książki o bohaterkach podejmujących walkę z systemem.
Francesca Haig, Ogniste oczyszczenie
wydawnictwo Uroboros, Warszawa 2016
liczba stron: 430, okładka miękka ze skrzydełkami