Choć „Doktor Sen” to przyjemna lektura, to jako kontynuacja wypada… słabo.
Osławione głównie dzięki ekranizacji Stanleya Kubricka „Lśnienie” (znane także w Polsce pod tytułem „Jasność”) po ponad trzydziestu latach doczekało się ciągu dalszego. Jeżeli ktoś liczy na powrót specyficznego nastroju grozy – uzyskanego głównie dzięki odcięciu rodziny Torrance od świata i zamknięciu jej w zasypanym śniegiem ekskluzywnym hotelu Panorama, w którym paranormalne zjawiska czają się na każdym kroku – zawiedzie się.
„Doktor Sen” przedstawia dalsze losy Dana Torrance’a, który w „Lśnieniu” był dzieckiem o niezwykłych zdolnościach nazywanych jasnością. Stephen King dba o to, żeby w zawiłej przeszłości bohatera nie pogubili się czytelnicy, którzy zdecydowali się sięgnąć po jego najnowszą powieść, omijając klasyk z lat siedemdziesiątych. Zręcznie wplata wyjaśnienia w fabułę, równolegle przedstawiając dalsze losy Dana, który poszedł śladami ojca i został alkoholikiem.
W ogóle słowo „zręcznie” najlepiej oddaje charakter nowej powieści Kinga. Z tym, że – pomimo szczątków makabry oraz nafaszerowania świata przedstawionego postaciami z parazdolnościami – całość przypomina bardziej telenowelę niż horror lub thriller. Rodzinne zawirowania, obyczajowe obrazki oraz dopingowanie głównego bohatera w drodze do trzeźwości dominują zdecydowanie nad o wiele lepszymi i chyba bardziej oczekiwanymi scenami, w których – niczym w trakcie czytania Lśnienia – zadrżymy z niepokoju bądź strachu.
Oprócz Dana Torrence’a przyjdzie nam jeszcze kibicować Abrze Stone – dziewczynce obdarzonej jasnością o wiele silniejszą niż główny bohater. To właśnie owym darem żywią się członkowie Prawdziwego Węzła –podróżująca w turystycznych samochodach po Ameryce grupa staruszków, którzy tak naprawdę są prawie nieśmiertelnymi istotami. Abra i Dan połączą siły, aby stawić im czoło.
Nowa książka Kinga, nie licząc zależności fabularnych, wylądowała daleko od „Lśnienia”. Zamknięty szczelnie murami Panoramy nastrój rozleciał się na całą Amerykę. Wspierani nielicznymi bohaterami drugoplanowymi i epizodycznymi Torrence’owie zostali zastąpieni całą plejadą nowych postaci. Myślę, że „Doktor Sen” nie będzie zaliczany do najbardziej udanych powieści mistrza grozy. Polecam raczej sięgnąć do okazałej listy wcześniejszych dzieł Kinga, a kontynuację „Lśnienia” zostawić krytykom oraz… fanom.
Michał Domagalski
Doktor Sen
Autor: Stephen King
tłumaczenie: Tomasz Wilusz
tytuł oryginału: „Dr. Sleep”
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 24 września 2013
liczba stron: 656
kategoria: thriller/sensacja/kryminał
---------------------------------------------------
recenzja wcześniej ukazała się na portalu Xięgarnia