Cynamonowe dziewczyny to druga książka Hanny Greń. Wydana w innym wydawnictwie, ale stanowiąca swego rodzaju kontynuację debiutu. Jeśli ktoś by się uparł, mógłby czytać ją bez znajomości poprzedniej, ale proponowałbym jednak zacząć od początku.
Debiut pani Hanny był całkiem udany, choć niepozbawiony wad. Byłam ciekawa, czy w jakiś sposób się rozwinęła, udoskonaliła swoje pisanie, więc sięgnęłam po Cynamonowe dziewczyny. I nie zawiodłam się.
W Bielsku-Białej ktoś morduje policjanta, który zajmował się sprawą morderstwa młodej dziewczyny. Wkrótce okazuje się, że takich spraw jest o wiele więcej i policjanci orientują się, że po raz kolejny mają do czynienia z seryjnym mordercą. Morderca działa również na terenie Wisły i Śląska, więc młody policjant Daniel Laszczak z Bielska łączy swoje siły z nadkomisarzem Konradem Procnerem z Wisły, którego mieliśmy okazję dobrze poznać w Sprzedawcy snów. On i jego urocza małżonka będą czynnie działali w śledztwie. Tym razem na trochę dalszy plan zejdzie komisarz Marcin Cieślar ze swoją żoną – posiadanie dzieci to nie przelewki.
Cień sprzedawcy snów został określony przez wydawcę jako kryminał, ale tak naprawdę był powieścią obyczajową z rozwiniętym wątkiem kryminalnym. W Cynamonowych dziewczynach autorka o wiele bardziej skupiła się na kryminalnej zagadce, choć nadal nie zapomniała o bohaterach i płaszczyźnie obyczajowej. Równolegle ze śledztwem autorka opisuje kłopoty w małżeństwie Procnerów, a także rozwijający się związek Daniela i Tamary. Swoją drogą sposób, w jaki autorka pisze o związkach, kojarzy mi się bardzo z amerykańskimi erotykami, gdzie bohaterowie widzą się raz i natychmiast wybucha między nimi pożądanie. Scena, w której poznają się Daniel i Tamara z powodzeniem mogłaby służyć za początek takiego erotyku, tyle że w wersji PL.
Już w poprzedniej części polubiłam bohaterów, których wykreowała autorka i to się nie zmieniło. Nadal opisuje ich w ten sam sposób, który sprawia, że robią bardzo sympatyczne wrażenie. Nadal też silnie ciągnie ją do szczęśliwych rozwiązań. Choć to książka o seryjnym mordercy, na końcu spokojnie można by napisać „i żyli długo i szczęśliwie”. Ma to niewątpliwie swój urok, życie jest wystarczająco dołujące, a czytając książki pani Greń, można na chwilę o tym zapomnieć. Zauważyłam też poprawę w pisaniu dialogów, choć może to po prostu zmiana wydawnictwa wyszła tej książce na dobre. W każdym razie jest lepiej niż w Sprzedawcy snów.
Chociaż Cynamonowe dziewczyny to powieść o seryjnym mordercy, czyta się ją przyjemnie. Autorka sprawnie kreśli jego portret, mamy całe fragmenty opowiedziane z jego perspektywy. Trochę byłam zawiedziona powodem, dla którego Yellowknifer (bo taką ksywkę nadają mu policjanci) został seryjnym mordercą, ale reszta była w miarę wiarygodna.
Czy polecam? Jasne, że tak, chociaż bardziej paniom niż panom. Czytajcie polskich autorów!
Hanna Greń, Cynamonowe dziewczyny
Cykl: Wiślański (tom 2)
wydawnictwo Replika, 2016
liczba stron: 336