To już czternasta powieść w dorobku pisarza. Do tej pory zdążył sobie wyrobić własną markę i swój niepowtarzalny styl. Fani twórczości Irvinga wiedzą, czego oczekiwać i z pewnością Aleja tajemnic ich pod tym względem nie zawiedzie.
Jak wszystkie pozostałe powieści Aleja Tajemnic łączy w sobie ciekawą fabułę, niepowtarzalne historie bohaterów z tematami poważnymi przedstawionymi z przymrużeniem oka. Mieszanka, która wciągnie w swój świat, rozbawi i pozostawi po sobie coś więcej niż śmiech i łzy.
Najnowsza powieść to także niezły misz masz narracyjny, który początkowo może sprawiać kłopoty mniej wprawionym czytelnikom. Jeśli jednak dacie radę utrzymać tempo narzucone przez autora, z pewnością świat meksykańskich dzieci z wypiska wciągnie Was w swój wir.
Juan Diego jest podstarzałym pisarzem z ryzykiem ataku serca, przed którym skutecznie chronią go beta-blokery. Jednak lek ten, jak twierdził, zaburza mu sny i wspomnienia. W czasie podróży na Filipiny, dość nieregularnie zażywał swoje medykamenty, dzięki czemu w czasie snu mógł powracać do swojego dzieciństwa.
Razem z siostrą Lupe, która była telepatką i potrafiła bezbłędnie odczytać przeszłość spotkanych osób, z przyszłością było różnie, mieszkali na wysypisku śmieci w Oaxaca w Meksyku. Opiekował się nimi Rivera – szef wysypiska, a także Jezuici z pobliskiego sierocińca. Juan Diego znany był jako czytelnik z wysypiska, bowiem jako jedno z niewielu dzieci potrafił czytać i to w dwóch językach, a czytał wszystko, co znalazł na wysypisku. Był również jedyną osobą, która rozumiała Lupę, bowiem dziewczynka, bardzo niewyraźnie mówiła i często z tego powodu uznawano ją za niedorozwiniętą.
Dzieciństwo Juan Diego i Lupe to istny chaos, w którym pojawiają się kolejne osoby mniej lub bardziej odciskające piętno na ich przyszłości. Wydarzenia, które miały miejsce przed opuszczeniem przez Juan Diego Meksyku miały ogromy wpływ na jego późniejsze losy. Przyszłość niewyraźnie przeczuwana przez Lupę wciąż przeplatała się z pragnieniem cudu i chęcią kształtowania własnego życia wbrew lub według przeznaczenia.
W powieści Irvinga Aleja tajemnic, główny bohater całkowicie uwikłany jest w kobiecy żywioł. To właśnie on przenika cały świat pisarza, we wszystkich jego aspektach. Kobiety są jego opiekunkami, matkami, kochankami i boginiami. Juan Diego uzależnia się od obecności Dorothy i Miriam, które spotyka na swojej drodze w czasie podróży na Filipiny. To także kobiety doprowadziły go do miejsca, w którym się znajdował, grzebiąc i mieszając w jego przeznaczeniu.
Meksyk opisywany przez Irvinga to połączenie slamsów z rozbujaną religijnością i kultem dziewic. Każdy wizerunek Maryi Dziewicy połączony jest ze związaną z nim historią cudu. Powielany w ogromnej ilości posążków, kapliczek i dewocjonaliów rodzi rzeszę swoich wyznawców i przeciwników. Tandeta religijna niejednokrotnie miesza sacrum z profanum, a bogini z obiektem pożądania. Dodatkowo wśród świętych obrazków można dostrzec także pogańskie bóstwa kobiece, które niosą ze sobą wierzenia plemion azteckich, a także ich tragiczną chrystianizację.
Fabuła przeplatana jest dyskusjami filozoficzno-religijnymi. Głównym tematem staje się stosunek kościoła chrześcijańskiego do kobiet i ich seksualności. W Alei Tajemnic podział na wierzących i niewierzących jest niewystarczający, a wszystkim katolikom, którzy sięgną po tę książkę powtórzę słowa Piotra Kofta „czytajcie bez uprzedzeń”.
Powieść Irvinga to także chęć ujęcia ludzkiego życia w całość. Autor nie spogląda na nie z perspektywy epilogu, koniec nie przynosi rozwiązania, ani nie nadaje mu dodatkowego sensu. Jedynie całość, razem z dobrymi i złymi chwilami nadają jednostkowemu życiu wartości, dlatego też wspomnienia i powrót do dzieciństwa jest tak ważny. To w końcu wtedy kształtują się dalsze losy i to wtedy padają najważniejsze decyzje. Wszystko to zahacza także o problem pisarskich inspiracji. Czy powieści powstałe na gruncie autobiograficznym są cenniejsze od tych, które wyrosły z bogatej wyobraźni twórcy? W końcu, kim jest pisarz? Zwykłą jednostką, dzieckiem z wysypiska, a może cudem ocalałym przez przeznaczenie?
Z Aleją Tajemnic Irvinga z pewnością nie będziecie się nudzić. Dzieje się tam więcej niż w w pięciu innych powieściach. Niejednokrotnie narracja Irvinga to istna komedia pomyłek, czasami trudno jest za nią nadążyć. Świat realny miesza się ze wspomnieniami i przeplata z wymiarem nie do końca ludzkim, zamieszkałym przez duchy. W tej powieści jest wszystko, zbieranina czasami nieprzystających do siebie elementów. Drobnostki wyjęte z wcześniejszych powieści Irvinga, tragikomiczne zwroty akcji pełne absurdu. Pośród tego całego zbioru przewijają się rzeczy ważne, te wyłowione przez autora i ocalałe przed spaleniem. To nie jest jedna z tych powieści, która poszerza horyzonty, ale jest jedną z tych, które wymagają byś je na chwilę odłożył na bok. Spróbujcie zanurzyć się w świat Irvinga, gwarantuje dobrą rozrywkę.
John Irving, Aleja Tajemnic
Tłumacz: Magdalena Moltzan-Małkowska
Wydawnictwo: Prószyński i Sk-a
Stron: 508
Okładka: miękka ze skrzydełkami