Czy Białystok jest nam bliski? Czy może to coś bardzo odległego? Może nie musimy jechać, może powinniśmy z niego uciec. Problem chyba polega na tym, że ta część Białegostoku, ta część przepełniona nienawiścią oraz skrajnymi ideologiami, ta część dążąca nie do poznana, ale do zapomnienia o przeszłości, ta część, której nie tylko od historycznej podszewki przygląda się Kącki, zaczyna iść w naszą stronę coraz pewniejszymi krokami. Krokami niepopartymi logiką i wiedzą, za to zamaszystymi i utwierdzonymi w wierze. W wierze, że racja jest moja i już raz na zawsze dana.
Tymczasem gdzieś spod tego wszystkiego wyzierają trupy. Trupy przeszłości. Tej dalszej i tej bliższej. Płonący obywatele pochodzenia żydowskiego, bici czarnoskórzy oraz swastyki na murach miasta. Podpalanie mieszkań i nienawistne hasła. Te ostatnie do bólu oczu przeraźliwie współczesne. Bo teraz w Białymstoku także niedobrze się dzieje.
No dobrze. Historia Białegostoku nie jest usłana tylko trupami. Wie o tym także Marcin Kącki. Wie i rzetelnie o tym mówi. Przecież właśnie w tym mieście urodziło się pierwsze dziecko z in vitro, narodziło się esperanto. Historia Białegostoku nie jest tylko biała. To właśnie Podlasie było miejscem wielokulturowym. Białorusini, Żydzi, Tatarzy, Ukraińcy, Polacy. Co stało się z ową różnorodnością? Gdzie dzisiejsi mieszkańcy tych rejonów widzą jej miejsce? Czy ludzie boją się przeszłości i dlatego w przyszłość idą z ustami zamkniętymi krzykiem?
Reporterskie poszukiwania, a właściwie przeszukiwania, Kąckiego nie dają może na te wszystkie pytania jasnej odpowiedzi, ale są ważnym głosem w dyskusji. Niemożliwym do pominięcia elementem układanki, jakiej na imię Polska. Współczesna Polska.
Lektura pewnie nadobowiązkowa, ale warta polecenia.
Michał Domagalski
Białystok. Biała siła, czarna pamięć
Marcin Kącki
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015.