Aneta Jadowska jest znana z cieszącej się popularnością heksalogii o Dorze Wilk, której akcja toczy się we współczesnym Toruniu – mieście mającym swoją drugą, magiczną twarz. Choć cykl o Dorze już się skończył, uniwersum Thornu aż się prosi o inne historie. Tym sposobem niedługo do waszych rąk trafi pierwsza część serii poświęconej szamanowi Witkacemu.
Z Jadowską miałam już przyjemność, ale niestety była to przyjemność z rodzaju tych wątpliwych. Czytałam Złodzieja dusz i główna bohaterka tak działała mi na nerwy (oraz dawała po oczach swoją zajebistością), że na żadną kolejną część się nie skusiłam. Seria o Witkacym to inna sprawa – Dora jest tu postacią trzecioplanową i nie ukrywam, że właśnie to przekonało mnie do sięgnięcia po tę książkę.
Witkacy jest policjantem, a po godzinach szamanem. Pewnego dnia (chciałabym napisać pięknego, ale nic z tego, ten dzień był dla Witkacego wyjątkowo paskudny), na progu jego mieszkania pojawia się kobieta z przeszłości. Mądry szaman od razu wie, że sprowadzi na niego kłopoty, ale oczywiście nie potrafi zamknąć jej drzwi przed nosem. Konstancja, bo tak ma na imię, prosi o pomoc – jest położną na oddziale, gdzie w tajemniczych okolicznościach zmarło jeden po drugim kilka noworodków. Jako jedyna była na dyżurze podczas wszystkich trzech zgonów, co czyni ją podejrzaną. Prosi Witkacego, by zbadał tę sprawę, podejrzewając – oczywiście słusznie, że to coś dużo bardziej niezwykłego niż śmierć łóżeczkowa. Trop zaprowadzi go aż do tajemniczej serii morderstw małych dzieci sprzed czterdziestu lat. Jak to się łączy ze zgonami noworodków? I jakie tajemnice skrywa Konstancja, bo bez wątpienia jakieś ma? Przekonajcie się sami.
Książka jest podzielona na dwie części i o ile pierwsza – ta o noworodkach i tajemniczej serii morderstw sprzed lat, mi się podobała, nawet mimo wtrącanych tu i ówdzie zachwytów nad wspaniałą Dorą, którą wszyscy, nie wyłączając Witkacego, darzą bałwochwalczym zachwytem; tak druga była zupełnie nijaka. Ot, opowiastka bez polotu, można by powiedzieć zwykła sprawa Witkacego, którą wraz z kolejną swoją byłą – Katią, rozwiązuje w dwa wieczory, w sumie od ręki. Każda z historii ma po około dwieście stron – osobno trochę za mało na jedną książkę, razem w sam raz na tom. Szkoda, że poziom drugiej strasznie zaniża ocenę całości.
Myślę, że fanów Jadowskiej nie trzeba przekonywać do sięgnięcia po tę pozycję. Co do osób, które jeszcze jej nie czytały – z jednej strony nie ma tu zbyt wielu spojlerów serii o Wiedźmie, nie ma też samej wiedźmy, co jest niewątpliwym plusem, poza tym tak naprawdę znajomość innych książek autorki nie jest konieczna do odnalezienia się w lekturze. Z drugiej jednak strony trochę zniechęca ten nierówny poziom obu historii, ale chyba mimo wszystko warto dać Szamańskiemu blesowi szansę – choćby dla tego pierwszego, dobrego opowiadania.
Aneta Jadowska, Szamański blues
cykl: Cykl Szamański (tom 1)
wydawnictwo: Fabryka Słów, Lublin 2016
liczba stron: 417