Rozmowa z Markiem Harnym, autorem książki Wolontariuszka – o ćpunach, kozłach ofiarnych, pozytywnych terapiach i poszukiwaniu szczęścia. A także Wywrotowy konkurs, w którym możecie wygrać książkę Wolontariuszka!
Czytałem niedawno, po raz kolejny, My, dzieci z dworca ZOO. Pana książka, Wolontariuszka, w pewnym sensie dotyczy podobnego problemu. Dlaczego akurat taka tematyka?
No właśnie. Ci, którzy przeczytali moją poprzednią powieść Dwie kochanki, wydaną w zeszłym roku, pytają teraz, skąd taki przeskok. Tam zakręty najnowszej historii Polski, zagmatwane sprawy polsko-żydowskie i polsko-polskie, tu raptem ćpuny. Tak już mam. Tematy biorą mi się trochę ze mnie, a trochę z życia, które mnie otacza. Kiedyś znałem pewnego młodego człowieka, który był na najlepszej drodze do wykolejenia się, a potem wziął się w garść. Został nawet zakonnikiem. Mój książkowy bohater co prawda tak daleko nie zaszedł, ale też zaczepił się przy kościele.
A bohaterka?
Poznałem też pewną dziewczynę. Pochodziła z bardzo dobrego domu – takie dziecko dobrze sytuowanych rodziców, które ma wszystkie możliwości, jeździ na kursy językowe, a rodzice mają już dla niej przygotowane dobre studia. Tymczasem ona w pewnym momencie urwała się ze smyczy i poszła bokiem.
Zajęła się wolontariatem.
Dokładnie rzecz biorąc, przez jakiś czas pracowała jako streetworkerka. Chodziło o wymianę strzykawek wśród narkomanów. Moja bohaterka czyni podobnie…
Skąd Pan czerpał wiedzę na temat narkomanii?
Na szczęście nie jestem rodzicem dziecka z Dworca Centralnego. To znaczy – nie zostałem zmuszony do przerobienia tego wszystkiego, o czym piszę, na własnej skórze. Ale zajmowałem się tą tematyką podczas pracy dziennikarskiej. Robiłem to z własnej potrzeby, bo media wtedy – a pewnie jeszcze i dzisiaj – niezbyt chętnie patrzą na takie tematy: i trudne, i kontrowersyjne.
I ludzkie.
Także. Sam zawsze daleki byłem od tego, by głosić, że musimy narkomanów izolować od społeczeństwa. Kiedyś pewna uzależniona dziewczyna z Krakowa napisała w miesięczniku „Monar na Bajzlu”, że w dzisiejszym społeczeństwie narkomani pełnią rolę kozłów ofiarnych, podobnie jak kiedyś czarownice czy Żydzi. Takie porównanie zapewne kogoś oburzy, ale wierzę, że ci chorzy naprawdę mogą się tak czuć. Trochę ich poznałem i myślę, że w wielu przypadkach to historie ludzi takich jak my. Z jedną różnicą: my nie poszliśmy o ten jeden krok za daleko. A ci ludzie to zrobili, bo im się wydawało, że ich to nie dotyczy, że są odporni.
Bywa i tak, że narkomani nie postrzegają siebie jak osoby chore i świadomie porzucają programy lecznicze.
W terapii alkoholików, opartej na 12 krokach AA, panuje przekonanie, że trzeba rzucić alkohol na zawsze, do końca życia. Inaczej zmarnuje się całą pracę. Ale przecież życie uczy, że są ludzie, którzy nie są zdolni do takiego poświęcenia. Są takie jednostki, które nie mają psychicznej gotowości, by przestać pić czy przestać brać narkotyki. Tym ludziom psychiatrzy proponują inną drogę: kontrolowane picie czy kontrolowane branie. To oczywiście jest kontrowersyjny pogląd i trudno mi się teraz wypowiedzieć, czy jest on słuszny czy też nie. Ale są to metody, które pozwalają tym uzależnionym jakoś w tym społeczeństwie funkcjonować, nie spychają ich na margines.
Gdy myśli Pan o swoich bohaterach, to do kogo czuje Pan największą sympatię?
Największą sympatię czuję dla głównej bohaterki kobiecej, czyli Agnieszki. Z drugiej strony rozumiem zachowanie jej partnera, Michała. Nie do końca rozumiem za to jej ojca, prominentnego uczonego, niby tolerancyjnego, ale jednak bardzo zamkniętego.
To może ja dodam, że akcja rozgrywa się w Krakowie.
No tak. Dulszczyzna w Krakowie ma swoją długą tradycję... Mam mieszane uczucia co do Krakowa. Z jednej strony panuje tu większa tolerancja, mniejsza zajadłość ludzi, wyścig szczurów jest jakby mniej brutalny. Ale z drugiej strony tzw. stary Kraków jest hermetyczny. Z moich rozmów z ludźmi wynika, że tutaj bardzo trudno przeniknąć w zamknięte kręgi. O wiele łatwiejsza pod tym względem jest Warszawa czy Wrocław.
Rozmawiał Marcin Wilk
KONKURS
Zaciekawieni? Mam nadzieję, ponieważ mamy dla Was konkurs, w którym macie okazję wygrać 1 egzemplarz książki Wolontariuszka Marka Harnego. Wystarczy odpowiedzieć na jedno, uwaga podchwytliwe, pytanie:
Jak nazywa się autor powieści Wolontariuszka?
Swoje odpowiedzi ślijcie na adres literatura@wywrota.pl do 15. 11. 2015 r.
Zwycięzcę wyłonimy losowo!
Powodzenia!
Marek Harny, Wolontariuszka
Wydawca: Prószyński i S-ka, 2014
Liczba stron: 632
Okładka: miękka ze skrzydełkami