Książka, o której nikt nie wiedział. Jedyny w dorobku autora Panien z Wilka tytuł dla dzieci. Napisana i zilustrowana przez Jarosława Iwaszkiewicza i jego córki w latach 1933-1934 w Kopenhadze. Odnaleziona po 80 latach w archiwum rodzinnym w Stawisku. Kocia książka już w grudniu ukaże się nakładem Oficyny Wydawniczej Wilk&Król.
Ta książka odsłania nowe, zaskakujące oblicze poety – mówi Anna Król z Oficyny Wydawniczej Wilk&Król. – Pokazuje Iwaszkiewicza czułego, domowego, trochę niepoważnego. Ojca, który wymyśla rymowanki, udaje, że jest kotem, i ma ogromne poczucie humoru.
Biograf Iwaszkiewicza Radosław Romaniuk potwierdza:
– Autora „Brzeziny“ rzadko oskarżano o poczucie humoru. Szymon Kobyliński stwierdził kiedyś, że przykładów na nie da się znaleźć w twórczości pisarza dwieście cztery. I z tego co wiem żaden badacz nie zakwestionował tego niezbyt oszałamiającego wyniku. Stanie się to może po publikacji „Kociej książki“, która dzięki bardzo współczesnemu, pure nonsensowemu poczuciu humoru, bije w tej sferze prawdziwe rekordy.
Na staroświecki brulion, z pięknie wykaligrafowaną stroną tytułową i ręcznymi rysunkami, natrafiła w 2013 roku Anna Król, badaczka twórczości Iwaszkiewicza i założycielka Oficyny Wilk&Król. Zapisany do połowy zeszyt leżał w jednej z teczek na strychu dawnego domu pisarza, wśród kilku tysięcy dokumentów, rękopisów, prywatnych zapisków, wycinków prasowych.
– Biografowie i znawcy literackiej spuścizny Iwaszkiewicza nie interesowali się tym niepozornym zeszytem
– mówi Anna Król.
Bohaterką Kociej książki jest Bukasia Iwaszkiewiczówna, kotka o zwyczajnym wyglądzie i niezwykłym charakterze. Mieszkała z Iwaszkiewiczami w Kopenhadze w latach 1932-1935, a córki poety traktowały ją jak siostrę. Jarosław wraz z kilkuletnią Marią i Teresą wymyślili umieszczone w Kociej książce wierszyki, a także ręcznie je zapisali, zilustrowali, a następnie „wydali” bajkę domowym sposobem, w jednym egzemplarzu w eleganckim zeszycie z twardą okładką. Opowieść składa się z ballady o ukochanej kotce, zbioru rodzinnych powiedzonek i wygrzebanych z lokalnych gazet ciekawostek oraz anegdot.
Maria Iwaszkiewicz, dziś 91-letnia córka Jarosława wspomina, że umieszczone w „Kociej książce“ zdania „Co to kotu, co to kotu. Co to z kotem jest kłopotu…” to było rodzinne powiedzonko:
– Mówiło się tak nie tylko o Bukasi. Później, już po powrocie z Kopenhagi, kiedy w domu były kolejne koty, a potem obie z siostrą, już jako dorosłe kobiety, miałyśmy koty – żartowaliśmy sobie z tego, jak wiele z tymi kotami jest zamieszania. Tak naprawdę oczywiście chodziło o to, jak bardzo te nasze koty kochamy. Ten krótki refren trzeba było odpowiednio intonować, najlepiej kręcąc głową z udawanym niedowierzaniem
– wspomina Maria Iwaszkiewicz.
Dziś nie da się jednoznacznie ocenić, czy Iwaszkiewicz tworząc Kocią książkę myślał, by kiedykolwiek ukazała się drukiem czy traktował ją wyłącznie jak rodzinną zabawę. Zdaniem Radosława Romaniuka Kocia książka zasługuje na to, by nadać jej materialny kształt. –
Coraz jaśniej widzimy, że twórczość Iwaszkiewicza jest pewną całością: wielką autobiograficzną narracją, na którą składają się na równych prawach utwory różnych gatunków, o różnym ciężarze. A „Kocia książka” jest zabawna, piękna, wzruszająca, intymna
– dodaje Romaniuk.
Najnowsze znalezisko wpisuje się w głośny nurt odkryć literackich. Po Kronosie Gombrowicza, „Wilku” Hłaski tym razem do rąk czytelników trafi niepublikowany tekst Jarosława Iwaszkiewicza.
To kolejny przykład pokazujący, że wciąż w szufladach i szafach, na strychach i w piwnicach, mogą czekać notatki, które pozwolą spojrzeć na nowo na znanych, i zdawałoby się gruntowanie opisanych autorów.
Jarosław Iwaszkiewicz, Kocia książka
Ilustracje współczesne – ALICJA ROSÉ
Opracowanie – Anna Król
Wyawnictwo: Wilk&Król Oficyna Wydawnicza