Serce ze szkła to pierwsza część trylogii zainspirowanej powieścią gotycką Rebeka Daphne du Maurier, która towarzyszy głównej bohaterce w odkrywaniu tajemnic. Juli jest siedemnastoletnią dziewczyną, na którą po kilku stronach książki nasuwa się określenie "typowa amerykańska nastolatka".
Wraz z ojcem pisarzem spędza przerwę świąteczną na wyspie Martha's Vineyard, gdzie z trudem zgodziła się pojechać ze względu na obietnicę otrzymania nowego telefonu. Na miejscu ma pomóc synowi bogatego wydawcy, dziewiętnastoletniemu Davidowi, który zadręcza się śmiercią młodej narzeczonej. Charlie zginęła niedawno spadając z klifu i cała wyspa żyje tym tragicznym wydarzeniem i – co dziwne – większość obwinia o śmierć chłopaka. Juli stara się zbliżyć do zamkniętego w sobie, cichego i fascynującego Davida, by być dla niego wsparciem. Z czasem zaczyna interesować się historią jego rodziny, a pokojówka Grace odciąga ją od tego pomysłu, strasząc klątwą rzuconą na wyspę w XIX wieku. Juli z czasem okazuje się bohaterką ciekawą i przyjemnie towarzyszy się w "przygodzie", jakiej przyszło jej doświadczać. Nie wierzy w duchy, klątwy, a jednak zaczyna z czasem słyszeć głosy, samopoczucie zmienia się z dnia na dzień, a postać w czerwonej sukni usiłuje zwabić ją do urwiska i zmusić do skoku. Jednak czy to rzeczywiście duchy? Kto tak naprawdę pragnie śmierci Juli?
Serce ze szkła jest przeznaczona dla młodego czytelnika, jednak uważam, że napisana jest w sposób przystępny nawet dla dorosłych. Jest lekka i wciągająca już od pierwszych stron, choć na początku wzbudza mieszane uczucia. Główna bohaterka momentami zachowuje się jak dziecko, chcąc w każdej sytuacji "wystawiać język" i chichotać albo zgadzając się na wyjazd z miasta po obiecaniu przez ojca nowej komórki, o której tak bardzo marzyła. Z czasem można Juli polubić i przywiązać się do niej, a denerwować zaczyna jej przyjaciółka, która po dniu pobytu dziewczyny na wyspie snuje podejrzenia, że ta się zakochała w Davidzie. Jest to jednak cecha typowa dla lektury młodzieżowej, bo dopiero z czasem można nabrać przekonania, że miłości od pierwszego wejrzenia nie ma. Mimo to książka ma w sobie coś intrygującego, co sprawia, że chce się czytać rozdział po rozdziale, nie przerywając nawet na chwilę. Autorka w sposób prosty i zrozumiały pokazuje, jak czuje się bohaterka i jakie emocje wzbudza w niej nowopoznany chłopak. Tytuł książki jest metaforą, która pojawia się w tekście. Może wydać się ona banalna, jednak przypominając sobie uczucia towarzyszące pierwszej miłości możemy dojść do wniosku, że ich zobrazowanie nie należy do najłatwiejszych.
Tytuł i okładka książki mogą być mylące. Na myśl przychodzi czytelnikowi romans, jednak mamy tutaj coś więcej. Na tajemniczej wyspie krąży legenda, którą straszy się małe dzieci, ale wydarzenia kilku lat budzą wątpliwości, czy rzeczywiście jest to "tylko legenda". Poruszony jest wątek samobójstw i bólu po stracie bliskiej osoby. Na przykładzie Davida autorka próbuje zobrazować drogi myślowe osób, które obwiniają się o czyjąś śmierć i nie radzą sobie z emocjami i jednocześnie nie mogą polegać na bliskich, którzy nie rozumieją ich sytuacji. Ojciec Davida próbuje zrzucić odpowiedzialność z siebie na Juli, gdyż myśli, że dziewczyna lepiej zrozumie jego syna. Juli zaczyna gubić się w tajemnicach i historii, a jej ojciec jest tak pochłonięty pracą, że nie zauważa narastających problemów córki. Ona jednak z czasem znajduje oparcie w ramionach Davida, a odkrywanie kolejnych kart historii przynosi coraz więcej niebezpieczeństw.
Fakt, że Juli opisuje swoją miłość do Davida jako coś wielkiego już po kilku dniach znajomości, najpierw mi przeszkadzał. Później jednak doszłam do wniosku, że pierwsze zauroczenia z reguły są wyolbrzymiane. David jest bohaterem smutnym, pogrążonym w żalu i rozpaczy, co – tak myślę – fascynuje główną bohaterkę i tworzy jego obraz w wyobraźni, dzięki któremu próbuje go poznać i zaobserwować prawdziwy charakter chłopaka. Udaje jej się to dopiero pod koniec książki.
Uśmiechnął się przy tym tak, że potłuczone szkło wypełniające moją pierś w jednej chwili ułożyło się na powrót w serce.
Bohaterów tej historii nie ma wielu, są jednak stworzeni w sposób bardzo realny i ciekawy. Oprócz dwójki głównych bohaterów jest kilka postaci, których sposób bycia i wypowiedzi intrygują, jednak nie są oni tak dobrze rozwinięci. Czuję duże braki, dlatego mam nadzieję, że odpowiedź na dręczące mnie pytania znajdę w kolejnych częściach trylogii, gdyż pierwsza wciągnęła mnie na tyle, że przeczytałam ją w dwa dni. Każdy rozdział kończy się w sposób, że chce się czytać kolejny, a autorka potrafi nawiązywać do wydarzeń, które miały miejsce kilkadziesiąt stron wcześniej. Polecam tę książkę na długie, jesienne wieczory, gdyż nie jest lekturą ciężką ani przewidywalną. Można znaleźć w niej przekaz dotyczący obecnej młodzieży i problemów w kontaktach rodzinnych i międzyludzkich. Jest to jednak przedstawione w sposób prosty i przystępny, ponieważ jest to lektura skierowana głównie do młodzieży.
Tutuł: Serce ze szkła (niem. Herz aus Glas)
Autor: Kathrin Lange
Przełożył Miłosz Urban
Wydawnictwo: MUZA SA
Liczba stron: 467