Książka Everest na pewną śmierć wykracza daleko poza jej filmową adaptację. Miłośnicy literatury górskiej mogą czuć się po lekturze nieco zawiedzeni, nie znaczy to jednak, że nie warto po nią sięgnąć.
Ostatnio obserwujemy dość duży wysyp filmów, seriali i książek o wyprawach górskich na najwyższą górę świata Everest. Niedawno mogliśmy oglądać Everest. Poza krańcem świata (2013r.) – fabularyzowany dokument, a w tym roku Everest film fabularny o najtragiczniejszej wyprawie w 1996 r., w czasie której na skutek nagłego załamania pogody zginęło aż 8 himalaistów. Do tej pory pojawiło się wiele książek i nakręcono sporo filmów o tej tragedii. Dziś do polskich czytelników wraz z premierą filmu Everest trafia kolejna książka oparta na wspomnieniach jednego z uczestników wyprawy Becka Weathers’a Everest na pewną śmierć. Wydana została w roku 2000, nie sposób więc pozbyć się myśli, że miała zyskać u nas popularność właśnie dzięki filmowi na jej podstawie. Związek ten wydawcy skrzętnie zaznaczają już na okładce słowami „Prawdziwa historia bohatera filmu Everest”. Postarajmy się jednak przyjrzeć książce bez porównań do filmowej adaptacji.
Jak już wspomniałam książkę raczej trudno zaliczyć do literatury górskiej. Sama wyprawa na Everest zajmuje 1/3 książki, reszta uzupełniona jest o biografię Becka przed tragedią i po skupiającej się głównie wokół jego walki o powrót do zdrowia. Ze środowiska górskiego płyną dość negatywne opinie głównie dotyczące „karygodnych błędów” tłumacza w nazewnictwie sprzętu górskiego i czynnościach oczywistych dla wszystkich wspinaczy. Nie sądzę, aby był to zabieg specjalny ze strony tłumacza, ale podkreśla to jeszcze bardziej amatorskość tej wyprawy oraz jej komercyjny charakter. Wystarczy zapłacić 65 tysięcy dolarów, aby wspiąć się na najwyższą górę świata. Jak bardzo jest to błędne myślenie wiedzą jedynie organizatorzy tego rodzaju wypraw, dla uczestników wydaje się być to całkiem proste.
Niezrozumiała dotąd siła pcha człowieka, aby wciąż pokonywał kolejne granice, ustanawiał nowe rekordy i wspinał się coraz wyżej. Everest jest najwyższą górą na świecie, dlatego dla wielu uczestników wyprawa na szczyt szczytów ma symboliczne, a wręcz sakralne znaczenie. Dla wielu stanowi punkt zwrotny w ich życiu.
W czasie wspinaczki człowiek musi walczyć o swoje najbardziej podstawowe funkcje życiowe, które w strefie śmierci, czyli powyżej 8 tysięcy m n.p.m. stają się prawdziwą walką o życie. O tym, że w tym czasie wspina się nie tylko himalaista wie najlepiej każdy, kto pozostawia na dole rodzinę, która razem z kolejnym komunikatem o złej pogodzie czy wypadkach wstrzymuje oddech. Na górę człowiek zabiera ze sobą wszystko, swoje ambicje, lęki i wspomnienia, które mogą pogrążyć bądź uratować mu życie. W takiej sytuacji był również Beck. Na górze, jak sam przyznaje, doznaje epifanii, zaczyna walczyć o życie bardziej dla swojej rodziny niż dla siebie, a nie była to sprawa łatwa. W tak trudnych i niebezpiecznych warunkach, ktoś kto nie ma szans zejścia na dół zostaje w górach do końca, pomimo wszelkich altruistycznych chęci pozostałych członków wyprawy. Beck został dwa razy uznany za umarłego, a on dwa razy wstał i samodzielnie doczołgał się do kolejnych baz usytuowanych na zboczu góry.
Opis wyprawy jest mieszanką czarnego humoru i scen wyciskających łzy z oczu nawet najtwardszych czytelników. Druga część książki przedstawiająca dość szczegółowo biografię Becka, razem z ukończonymi szkołami i kolejnymi zwierzakami pojawiającymi się w domu, stanowi najnudniejszy fragment całej książki. Wyjaśnia dokładnie, dlaczego Beck zajął się wspinaczką i jakie miało to konsekwencje w jego życiu rodzinnym. Znów, dzięki humorowi i dystansowi Becka dość gładko przebrniemy przez te najnudniejsze fragmenty historii. Trzecia część książki ukazuje ciężką rekonwalescencję, w której Beck traci z powodu odmrożenia wiele części swojego ciała. Rozpada się wręcz jak zombie. Ta ciężka walka jest niezwykłą próbą dla całej rodziny.
Książka stanowi swojego rodzaju wielogłos. Najtragiczniejsze momenty możemy poznać również z perspektywy członków rodziny Becka i jego przyjaciół. Dzięki temu obserwujemy dość skomplikowane relacje, w których miesza się miłość, osobiste ambicje i problemy psychiczne. Człowiek uwikłany w sieć relacji z innymi, podejmując się tak desperackich aktów, naraża nie tylko swoje życie. Wspinaczka wysokogórska z perspektywy Becka staje się wręcz niesamowicie egoistycznym hobby.
Książka posiada zatem rys motywujący do lepszego życia. W końcu Beck zostaje po wyprawie profesjonalnym mówcą motywacyjnym – dość typowym dla kultury amerykańskiej. Jego życie i tragedia na Everest ma nam ukazać prawdziwe wartości, o których nigdy nie powinniśmy zapominać. Jego ślepota na szczycie nabiera w tym kontekście wręcz symbolicznego znaczenia: nie pozwólmy, aby ambicja i egoizm nas zaślepiła. Mnie osobiście nie do końca to przekonuje. Sama historia wyprawy była niezwykle ciekawa, głównie dzięki sposobie narracji. Kolejne części są szczerą rewizją własnego życia, na które niewielu jest stać. Przesłanie całości jednak, trafia gdzieś z boku. W końcu jeszcze chyba nikt nie nauczył się na obcych błędach.
Beck Weathers, Stephen G. Michaud, Everest na pewną śmierć
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Wydawnictwo: Agora, 2015
Seria: Biblioteka Gazety Wyborczej
Okładka: miękka
Stron: 311