„Odłamki” to debiut literacki, który zdobył między innymi nagrodę: Notable Book of the Year, został okrzyknięty przez „Chicago Sun Times” najlepszą książką roku, a także zyskał duże uznanie wśród krytyków. Czy słusznie? Myślę, że tak.
Ismet Prcić to reżyser, dramaturg pochodzący z Bośni. Wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie uzyskał tytuł magistra sztuk pięknych, po czym rozpoczął swoją karierę pisarską. A rozpoczął ją dobrze, obiecująco, bo debiutem, który podbił serca wielu osób. "Odłamki" to książka, obok której nie przechodzi się obojętnie, której nie lekceważy się, nawet, jeśli tak jak ja, nie przepada się za historią czy wojennymi klimatami.
"Odłamki" to nie tylko wojna, choć ona jest tu kluczowa, próbuje wysunąć się na pierwszy plan, a wszystkie inne wątki zepchnąć gdzieś w otchłań, aby stały się nieistotne. W zasadzie tak też jest w życiu. Gdy nadchodzi wojna, to ona jest gwiazdą, próbuje przyćmić inne rzeczy, osoby, czynności dnia codziennego, czy najogólniej ujmując: życie. Życie jest przez nią tłamszone, niekiedy niszczone kawałek po kawałku, czy nawet odbierane w całości. Wojna jest okropna, ma wpływ na wszystko i wszystkich, o czym opowiada Ismet, w swej autobiograficznej powieści.
Jednakże obecność wojny nie wyklucza obecności innych wątków, aktywności. Jest miejsce na rodzinę, która nie zawsze okazuje się ostoją. Może być wsparciem, ale nieraz wręcz przeciwnie. Konflikty, nieporozumienia sprawiają, że ciągnie nas w dół, zniechęca do wszystkiego, nawet do egzystencji. Na szczęście są znajomi, którzy potrafią podnieść na duchu, jest przyjaźń czy wreszcie: miłość. Miłość, zauroczenie, czy raczej pożądanie, które mimo przeciwności losu, napędza do życia, daje siłę, wiarę i nadzieję na lepsze jutro. To uczucia, które atakują nas zewsząd i potrafią zmotywować do działania, wskrzesić w nas chęć przetrwania i sprzeciwienia się tak paskudnej i straszliwej istocie, jaką jest wojna. O tym właśnie pisze Prcić. O tych wszystkich uczuciach, doświadczeniach i ciężkiej drodze, jaką musiał przebyć, aby przetrwać i stać się tym, kim się stał.
Przed rozpoczęciem lektury, zastanawiałam się nad tytułem książki. Dlaczego "Odłamki"? Wyobraziłam sobie taflę szkła. Równiutką, błyszczącą. Ona symbolizuje życie. Ułożone życie, w którym wszystko jest na swoim miejscu. Wspierająca rodzina, przyjaciele godni zaufania, miłość, szczęście. W pewnym momencie leci kamień, uderza w ową szybę, rozbija ją na nierówne kawałki - odłamki. Nasze życie nie jest już takie, jakie było. Sypie się. Niektóre fragmenty są zniszczone doszczętnie, są już nie do odzyskania. Inne z kolei możemy jeszcze pozbierać, spróbować skleić. Jednakże naprawa naszej szyby, jest bardzo trudna. Podnosimy fragmenty szkła, przyglądamy się nim, rozcinając przy tym dłoń - to bolesne doświadczenie. Ale próbujemy dalej, nie poddajemy się, pragniemy odzyskać chociaż część tego, co mieliśmy. Takie przeszukiwanie odłamków szkła, składanie ich, łączenie jest bardzo czasochłonne. Niekiedy chaotyczne. Pełne cierpienia, ale i nadziei, gdy coś nam się uda. Taka właśnie jest ta powieść. Takie są odłamki Ismeta.
Prcić pisząc o swoim życiu, swoich wspomnieniach, robi to dość chaotycznie. Niekiedy fragmenty, czy nawet całe strony są powtórzone. Ismet próbuje złożyć swoją historię w całość. Nie ma tu do końca zachowanej chronologii. Opowiada o swoim życiu, jakby próbował pozbierać te tytułowe odłamki, odbudować coś, naprawić, wyleczyć swoją psychikę, zniszczoną traumatycznymi wydarzeniami z przeszłości. Książka ta, jest pewnego rodzaju terapią. Prcić pisze i pisze, aby uwolnić się od demonów przeszłości i rozpocząć nowe, wartościowe życie. A pisze w taki sposób, że chce się czytać, pragnie się być przy nim, pomagać mu przebrnąć przez tę ciężką drogę.
Ten ambitny artysta, mający pasję, pragnący grać w teatrze, pisze w sposób dosadny, niekiedy wulgarny. Nie bawi się w jakieś upiększenia, koloryzowanie wydarzeń. Mówi o tym, jak jest, jak było. Niekiedy napotykamy dużą ambiwalencję, jednakże całość przeładowana jest sporym ciężarem emocjonalnym. Autor, a zarazem bohater książki, aby poradzić sobie z nieciekawą i okrutną rzeczywistością, stosuje wątki humorystyczne. Pisze prześmiewczo, bo właśnie czarny humor jest tym, co pozwala uwolnić się, odsunąć od cierpienia, spojrzeć na wszystko z dystansem. Dlatego też, książka nie jest tak przytłaczająca, jak mogłoby się wydawać. Niejednokrotnie znajdziemy tu momenty, które sprawią, że się uśmiechniemy. I nie zawsze jest to śmiech przez łzy.
W książce zastosowana jest zmienna narracja. Wprowadza to dodatkowy, lekki chaos, uczucie nieporządku, bałaganu. Bardzo mi to odpowiada. Dzięki takim zabiegom, powieść jest spójna, bije od niej autentycznością. Ismet Prcić rewelacyjnie posługuje się językiem, zbierając swoje życie do kupy. Nie poprzestał na samym terapeutycznym pisaniu, pozwolił nam także przeżyć z nim tę wojnę, ale i chwile radości. Jego tytułowe odłamki życia, zostały już w dużej mierze wyzbierane, czego dowodem jest ta publikacja. Książka, którą przeczytałam z wielką przyjemnością i którą szczerze polecam.
Autor: Ismet Prcić
Tytuł oryginału: Shards
Tłumaczenie: Jarosław Rybski
Data wydania: 18 marca 2015
Liczba stron: 432
Recenzja opublikowana na blogu autorki: