Kim jest Paweł K.? „Ciemno, prawie noc” Joanny Bator

Anna Bugajna
Anna Bugajna
Kategoria książka · 18 marca 2014

Czyny nieznajomego paraliżują społeczność małego miasta. Strach zalewający ulice staje się źródłem skrajnych emocji i fanatycznych zachowań. Cień pada na mieszkańców Wałbrzycha, a może od zawsze tam był, wrośnięty w tkankę miasta ? Czy prawda wystarczy by rozdzielić dzień od nocy? Najnowsza powieść Joanny Bator Ciemno, prawie noc nie daje jednoznacznych odpowiedzi. Każdy ma własną prawdę, nam pozostaje jedynie interpretacja wydarzeń.

Joanna Bator świetnie wykorzystuje ciekawość czytelnika kreśląc historię, od której nie sposób się oderwać. Powoli dozuje informacje, wzbogaca wydarzenia w kolejne szczegóły, a wraz z ostatnią stroną książki dokłada finalny puzzel do układanki. Na pewno niemała w tym zasługa konwencji kryminału, która nadaje powieści Bator tą lekkość i płynność przy czytaniu. Jeden wniosek prowadzi do drugiego, akcja przyspiesza wraz z eskalacją napięcia, by na sam koniec opaść w oczyszczające katharsis. Jest w tej historii główna bohaterka, niewielka miejscowość na uboczu, hermetycznie zamknięta społeczność, zagadka zaginionych dzieci. Na tym poziomie fabuła układa się w klasyczny kryminał. Reporterka zamienia się w detektywa i szuka poszlak słuchając z uwagą opowieści mieszkańców. W pewnym momencie jednak logiczne rozumowanie staje naprzeciwko tajemnicy, której nie udaje się do końca pojąć. Pojawiają się stworzenia nie z tego świata jak Trolle, Kociary, Kotojady. Zło zaczyna gubić swoje racjonalne źródło, a kryminał zamienia się w horror.

 

Główna bohaterka – Alicja, jako dziennikarka wraca do rodzinnego Wałbrzycha, by napisać reportaż o zaginionych dzieciach. Miasto figuruje w jej pamięci jako miejsce traumatyczne, a jej powrót to nie tylko spełnienie zawodowego obowiązku. Jako dziecko była świadkiem traumatycznych wydarzeń, których nie do końca wówczas była w stanie zrozumieć. Powrót i praca nad artykułem staje się dla Alicji mozolnym przypominaniem, tego co zostało zniekształcone lub wyparte. Kolejne opowieści mieszkańców ujawniają historię pełną gwałtów, przemocy, patologii w rodzinach alkoholików i aktów molestowania dzieci. Każdy z bohaterów opowiada historie z własnej perspektywy, „którą nazywają prawdą”. Ostateczną warstwą rzeczywistości, której nie sposób zredukować do opozycji prawda – fałsz jest ciało. To na nim człowiek skrywa pod ubraniem blizny, dowody swojej przeszłości. Opowieści są jedynie wtórną warstwą nadbudowaną nad nim, plasując się zawsze pomiędzy zapomnieniem, a pamiętaniem zniekształconym przez ból i strach. Ciało jest pierwotną przestrzenią zmysłów, w której ginie nieustanna interpretacja wydarzeń i racjonalne pisanie opowieści. Akt seksualny pozwala Alicji „przejść na druga stronę” do świata realnego, do świata zmysłów i bezpośrednich odczuć. Zredukowana do chwili teraźniejszej odnajduje oczyszczenie, pewność i i ukojenie w nadmiarze informacji. Dorosła Alicja ponownie musi skoczyć do króliczej nory, w której rzeczywistość nieodłącznie splata się z baśnią. Musi odnaleźć dzieci i siebie, bo „życie ma sens dopiero wtedy gdy się go przypomni i zrozumie”.

 

Króliczą norą Alicji jest Wałbrzych. Palimsestowe, poniemieckie miasto, w którym jako dziecko „wygrzebywała martwych Niemców spomiędzy desek w podłodze”. Miasto jest miejscem pamięci dla traumatycznych wydarzeń, zbrodni wojennych i powojennych przesiedleń. Mieszkańcy wciąż pamiętają rozgrywające się na ulicy zło. Lęk nie pozwala im w pełni zadomowić się w nowym miejscu i zbudować na nowo jednorodnej tożsamości. W niewielkiej hermetycznej społeczności strach działa autodestrukcyjne, budzi agresję, która obraca się względem jej członków. Skomplikowany przekrój społeczeństwa daje autorce idealną możliwość do pokazania zasad, które niejednokrotnie rządzą tłumem. W chwili społecznego kryzysu, ujawnia mechanizm kozła ofiarnego, gdzie śmierć jednostki wykraczającej poza ramy społeczne, a następnie uświęconej ma rozładować napięcie wytworzone w zbiorowości po tajemniczych zaginięciach dzieci. Autorka nie tylko genialnie obrazuje skomplikowane relacje międzyludzkie, w których trudno jest o kategoryczny osąd czynów, ale również świetnie ukazuje stronniczość mediów i wypowiedzi na forum internetowym, gdzie anonimowość dodaje ludziom odwagi w wygłaszaniu swoich opinii, niejednokrotnie niezwykle krzywdzących i fanatycznych.

 

Świat dziecięcych wspomnieniach Alicji jest czarno-biały. Jak w baśniach z łatwością można rozdzielić dobro od zła. Po stronie dobra zasady wyznaczają Kociary walcząc przeciwko Kotojadom, które pustoszeją świat. Na poziomie, racjonalnym sprawa nie jest już tak łatwa do osądzenia. Każdy z bohaterów skrywa swoje mroczne tajemnice, a ich opowieści dodają kolejnych kontekstów, które rozmazują ostrą granicę pomiędzy dobrem, a złem. Oba poziomy jednak przenikają się tworząc nierozerwalny splot. W konsekwencji trudno jest powiedzieć, jak w znanej balladzie Goethego, co zabiło dziecko?

 

Powieść Joanny Bator pomimo popularnej formy, elementów baśniowych nie ma nic z lekkiej, jednowymiarowej historyjki. Zło przedstawione w powieści, makabryczne obrazy i refleksja, która przychodzi z ostatnią kartką, na długo zapada w pamięć. Ciemno, prawie noc jest książką, gdzie dobro nie rozświetla obrazu, nie rysuje ostrych kształtów, lecz zawsze naznaczone smugą cienia rozmazuje granice. Nieustanna zmiana punktu widzenia narracji odbiera możliwości oceny. Tradycyjny model wartości moralnych nie pasuje do ludzkich historii, w których nie ma już bohaterów dobrych ani złych. Kiedy człowiek dochodzi do kresu, wówczas zapada noc, obraz zaciemnia się, a czynów ludzkich nie sposób jest pojąć. Pytaniem jest również czy chcemy. Czy nie lepiej ubrać to w abstrakcyjne formy takich pojęć jak okrucieństwo, zło, czy jak chce autorka Kotojady i puścić w niepamięć, niż przyznać, że czynów tak makabrycznych dopuścił się człowiek, być może stojący tuż obok.

 

 

Ciemno, prawie noc, Joanna Bator

Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2013

okładka miękka, stron 528