Od fluktuacji światów do mnożenia języków. „Szybko przez wszystko” Justyny Bargielskiej

Łukasz Wróblewski
Łukasz Wróblewski
Kategoria książka · 22 grudnia 2013

To przestrzeń posthumanistycznej jedni, którą autorka usiłuje opisać nie tylko fenomenalnym, ale i bezgranicznym językiem. Rozwarte nogi języka sprawiają, że może on nieustannie być zapładniany przez nowe zbiory słów, dając w rezultacie oszałamiające czytelnika metafory.

Szybko przez wszystko Bargielskiej tworzy wyszukaną konstelację motywów, z których naczelnymi są życie i śmierć. To one organizują porządek składających się na zbiór tomów Dating session, China shipping i Dwa fiaty. Te mają postać zwartej struktury, którą spaja figura podejmującego się wysiłku emancypacji ze świata i ze światem podmiotu. Wysiłek ten nie może być zwieńczony sukcesem. Świetnie zdaje sobie z tego sprawę Bargielska, szukająca nowych języków dla redefiniowania puli kategorii określających ludzkie istnienie, z których zasadniczą staje się doświadczenie świata oraz jego odnóg, czyli życia i śmierci.

 

Dating sessions przynosi ze sobą poczucie osaczenia światem. W tomiku roi się od haptycznych metafor, podmiot jest sklejony z otaczającą go rzeczywistością, dotyka jej, często raniąc się przy tym boleśnie i nie potrafiąc się jej przeciwstawić. Rodzi to desperację, wynikającą z dojmującego uczucia niedopasowania. Świat uwiera podmiot, sprawia, że czuje się zaszczuty i zagubiony, stąd pragnie wyzwolić się z sieci zależności, co wielokrotnie manifestuje.

 

Zerwanie łączności z tym, co monolityczne dobitnie wyraża wiersz „pogranicze”. Jego podmiot wyznaje „chcę tylko rozbić się drobno i dać przesypać przez twe stalowe dłonie”. Świat urasta do rangi klaustrofobicznej przestrzeni, swego rodzaju słoika, w którym zamknięto mówiącego. Ciemięży, tyranizuje, uruchamia lęki. Jarzmem jest więc świat oraz jego wytwór, a więc drugi człowiek, który zagarnia „moją” odrębność. Doświadczenie stygmatyzacji jest powszechnym doświadczeniem przedzierających się przez codzienność bohaterów tomiku Dating sessions. „Rudy znak we wnętrzu dłoni”, „resztki ciemności”, „wytopiony naparstek” to tylko niektóre z „pieczęci” wyrytych na ludzkim ciele, określających jego inność.

 

Próba wyjścia poza świat kultury skutkuje waloryzacją zmysłów i cielesności. Bohaterowie niczym zwierzęta szukają ucieczki przed rzeczywistością w fizycznym kontakcie. Przede wszystkim liżą świat i siebie – w szczególności zadane im rany. Lizanie staje się znakiem chwilowej łączliwości, ale i zniewolenia połączonego z brakiem sił, wynikającym z niemożliwości wyartykułowania siebie na innym, nie-gruczołowym i nie-cielesnym poziomie: „nie idzie się wykupić / wszystkie miejsca na tobie / które rano polizałam na szczęście / pewnie już dawno wyschły” (depresyjnie, prawie prozą) czy „(...) łokcie tak miękkie, że rani je pościel (...) oblizać trzeba szybko i śpiewnie, by rychlej się goiły / i znów można było je ranić” (Wiersz na „p”).

 

Zestawione z Dating sessions, China shipping jawi się jako próba przełamywania świata i śmierci, której ten staje się źródłem. Wrażenie bycia przygwożdżonym przez rozmaite opresje nie znika. Podmiot jednak aktywnie szuka możliwości wyjścia z impasu. Świat nie jest już zamkniętą strukturą. Staje się formą transparentną, ale i słabą. Można nią swobodnie manipulować i przekształcać. Znaczące jest wyjście poza dyktat rozumu w jego rozporządzaniu. Dominuje żywioł wyobraźni i przymus łączliwości na pozór odległych od siebie bytów. Podmiot wierszy nie tylko coraz wyraźniej artykułuje swoje chcenia i pragnienia, ale i pozwala zaistnieć w przestrzeni życia obiektom martwym. Stąd pies, co „(...) zapraszał nas wszystkich do swojego / rozprutego brzucha” (Trauma o piesku), światło, które „drąży (...) tunele”, świat, który „siedzi na murku i mrucząc: «jeśli jemu w niebie / wolno myśleć o mnie, wolno i mi na murku / o nim», myśli o Panu Bogu, że to odkręcany / łeb miedzianej ryby, do którego lakowego / wnętrza w dzień sądu będzie mógł wreszcie/złożyć swoją odpinaną głowę” (Ultrasonograf pasażerski).

 

Przełamywanie świata sprowadza go do pozoru. To forma nieustannie fluktuująca, której nie można dookreślić, która się wymyka, która zawsze pozostaje pozajednostkowym i chwilowym tworem. Refleksje o kresie monolitycznego świata dysponującego życiem podmiotu znajduje wyraz w Poszalałe i pomarte. Osoba mówiąca w wierszu ostrzega: „Zanim się wysiądzie / wypada się upewnić / że na zewnątrz jest jakiś świat”.

 

Obsesja wywoływania życia podszyta jest rozmaitymi wyobrażeniami śmierci. Śmierć w tym wypadku staje się jednak momentem wyakcentowania życia, przez wskazanie na jego bezbarwność i niepełności. To śmierć nadaje w tym wypadku życiu polor. Życie bez śmierci staje się jałowa wędrówką, rutyną bez smaku. Dostrzeżenie życia następuje przez śmierć. Stąd nawoływanie do afirmacji życia, którego nieodłączonym komponentem staje się umieranie. Afirmacji życia jako całości – w pewien sposób totalnej, ale i koniecznej, jak w wierszu Irysowe drzewo.

 

Dwa fiaty to swoiste preludium do Obsoletek. Temat poronienia, który pojawiał się we wcześniejszych tomikach jedynie okazjonalnie powraca tu obsesyjnie. Bargielska szkicuje wizję śmierć, która nie tyle straszy, co mówi. Logika Bargielskiej wydaje się więc prosta. Niebezpieczne jest to, co niewypowiedziane, pogrążone w milczeniu. Brak mowy i ekspresji jest zwiastunem nieprzepracowanej straty, formą zaniku życia. Stąd konieczność oswajania tego, co niewyartykułowane, przez tworzenie nowych języków zdolnych wyrazić ludzie traumy, lęki i obsesje. W ten sposób śmierć może na równych prawach z życiem zaistnieć w sferze publicznej. Fuzja życia i śmierci jest w stanie pełniej dookreślić gamę przeżyć otwierających się przed człowiekiem.

 

Poezję Bargielskiej czyta się ciężko właśnie przez fakt, że jest to poezja o świecie jako całości. O świecie nieposegmentowanym i zdezabsolutyzowanym, w którym brak jednorodnego centrum. To miejsce gdzie splatają się ze sobą żywioły ludzkie, roślinne, obiektualne i zwierzęce. To przestrzeń posthumanistycznej jedni, którą autorka usiłuje opisać nie tylko fenomenalnym, ale i bezgranicznym językiem. Rozwarte nogi języka sprawiają, że może on nieustannie być zapładniany przez nowe zbiory słów, dając w rezultacie oszałamiające czytelnika metafory.

 

Niespotykane dotąd zestawienia oddają migotliwa naturę podmiotu - nieuchwytną w zakrzepłych schematach językowych. Stąd Szybko przez wszystko (podkr. moje, Ł.W.), bez miejsca na marginalizowanie czy tabuizowanie niewygodnych uczuć, myśli, tematów. To dzikie rozprężenie i nieokiełznawalność języka Bargielskiej prowadzi do proliferacji możliwych światów, które przylegają do hybrydycznej natury podmiotu, nie definiując go nigdy w ostateczny sposób.

 

 

 

Justyna Bargielska, Szybko przez wszystko

Biuro Literackie, Wrocław 2013

okładka miękka, stron 140