Zbiór opowiadań Andrija Lubki to przede wszystkim celebrowanie sztuki opowiadania. W Killerze spotykają się różne wcielenia narratorskie, a wraz z nimi różne punkty widzenia, skrajne emocje i nastroje. Najważniejszy jest jednak sam gest snucia narracji.
Lubka rozpoczyna Killera od udowodnienia, że jest sprawnym opowiadaczem, że znakomicie panuje nad piórem i potrafi oczarować czytelnika swoją opowieścią. W otwierającym zbiór How I spent my summer historia wakacyjnej miłości została wyrecytowana (właściwie wykrzyczana) jednym tchem. Miejscami można odnieść wrażenie, że narrator zachłystuje się wyrazami, że w gorączce opowiadania dubluje wyrazy, zdania, myśli, z jednej strony chcąc jak najszybciej doprowadzić opowieść do finału, z drugiej zaś pilnując, żeby nie umknął żaden szczegół, żadne pośpiesznie artykułowane słowo.
Inaczej zostały rozłożone akcenty w Maleńkiej improwizacji na fortepian. Tutaj narratorem jest profesor akademicki, który w formie monologu wypowiedzianego wspomina swoją dawną fascynację pewną kobietą. Lubka konsekwentnie dostosowuje styl mowy do swojego bohatera – w efekcie dostajemy niemniej sprawną warsztatowo, ale znacznie bardziej stonowaną opowieść. W stylistyce pośredniej między How I spent… a Maleńką improwizacją… utrzymana jest Kobieta z piasku. Bohater to młody pisarz, który szuka natchnienia nad polskim morzem. Natchnienie przychodzi pod postacią (a jakże!) pięknej, tajemniczej kobiety. Lubka umiejętnie łączy różne elementy narracji: liryczne opisy przyrody z wątkiem quasi-kryminalnym, pikantne opisy seksu z onirycznymi wizjami pisarza. Miłość stanowi oś kompozycyjną w opowiadaniu (bodaj najlepszym w całym zbiorze) Dziewczyna z Valparaiso. Bohaterem-narratorem po raz wtóry jest pisarz (tym razem dojrzały mężczyzna), dla którego uczucie do kobiety jest swojego rodzaju natchnieniem twórczym, ale także motywacją do dalszego życia.
Zresztą dla Lubki motyw miłości jest istotnym elementem, silnie zaakcentowanym w każdym z opowiadań. Miłość platoniczna, zmysłowa, zakazana i wyzwolona – każda z nich napędza narracyjną machinę. Jednak nieprzypadkowo zbiór nosi tytuł Killer. Równorzędnym „bohaterem” opowiadań – obok Erosa – jest Tanatos. W „Podwójnym morderstwie koło Użhorodzkiego akademika” erotyczna fascynacja bohatera jest impulsem popychającym do zbrodni. Tytułowy Killer to swoista spowiedź podczas której narrator w naturalistyczny sposób opisuje swoje brutalne „przygody” i „osiągnięcia”. Wszystkie zdarzenia nieco przerysowane i przejaskrawione, okraszone dawką czarnego humoru i ironii. Bo humor i ironia są równie ważnymi składnikami prozy Lubki.
Wystarczy zwrócić uwagę na takie postacie jak miniaturowy Czechow (który zamieszkał w wnętrzu jednego z bohaterów), Tolik Majdański (który po pijanemu i w towarzystwie kobiet lekkich obyczajów wygłasza patriotyczne przemowy), czy pułkownik milicji (który musi zmierzyć się z klimakterium swojej żony), żeby przekonać się o sprawności Lubki w operowaniu absurdem, groteską i ironią. Wspomniany Tolik z opowiadania Cztery tezy starego hidalgo przywodzi na myśl Hrabalowskiego Wujaszka Pepina, który z kuflem piwa w dłoni śmieje się życiu w twarz. Tak samo uśmiechnie się zapewne czytelnik, dając się porwać swobodnym, przyjacielskim gawędom (które obowiązkowo są okraszone świńskim dowcipami i zakropione sporą ilością wódki).
Są jednak w zbiorze takie opowiadania, którym swobody brakuje. Zawieszona pomiędzy makabreską a przypowieścią Tajemnicza jesienna fotografia, czy nieco ckliwa i (w porównaniu do innych opowiadań) słaba warsztatowo Skrytka pod uliczną latarnią nie bronią się ani pomysłem, ani sprawnością realizacji. Brakuje w nich tej narracyjnej „ikry”, która napędzała pozostałe opowieści, jak i puenty, która mogłaby zadowolić albo wytrącić z równowagi czytelnika. W efekcie sprawiają wrażenie „mdłych” i niedokończonych.
Wrażenie „niedokończenia” można odnieść do całej książki. Nie jest to przytyk, wręcz przeciwnie – owo niedokończenie rozbudza apetyt na ciąg dalszy, każe czekać na więcej. Killer, łączący w sobie różne stylistycznie (a także tematycznie) opowieści jest zapowiedzią niemałego potencjału prozatorskiego Andrija Lubki. Ukraiński autor zaprosił na swoje Święto Opowieści Erosa i Tanatosa, ale miejsca z pewnością wystarczy także dla koneserów solidnie napisanej literatury. Pozostaje dobrze się bawić i mieć nadzieję, że Lubka dostarczy jeszcze wiele okazji do świętowania.
Andrij Lubka, Killer
Biuro Literackie, Wrocław 2013
Stron 128, oprawa miękka
Michał Mazur