To sztuka napisać książkę? „Nauczyciel Sztuki” W. Kłosowskiego

Oliwia
Oliwia
Kategoria książka · 2 sierpnia 2013

Zamach na władcę (który miał być jedynie pośrednią ofiarą) okazuje się zakamuflowaną wojną religijną, o której wiele możemy przeczytać w dalszych rozdziałach powieści.

We wstępie Od Autora prozatorskiego debiutu Wojciecha Kłosowskiego stykamy się z typowo postmodernistycznymi „zapowiedziami”: umiejscowienie w roku 2012 jest równoznaczne z przesytemtnowoczesności: Ipod, strach przed egzaminem z filozofii i... aluzje do alternatywnej historii.

 

Już kilka stron dalej, a więc w rozdziale pierwszym faktycznej opowieści orientujemy się, iż wplątane postacie są prawdopodobnie potomkami prawdziwych bohaterów książki i ostatecznie niewiele wnoszą. Prawdopodobnie autor wysnuwa pytanie: jak wyglądałoby moje życie, gdyby przełomowe fakty (w skali zarówno historii rodziny, jak i globalnej) nie wydarzyłyby się lub potoczyły zupełnie inaczej?

 

Przenosimy się do roku 1540 na południu Hiszpanii, gdzie na dworze księcia Ferdynanda i jego wiernej odbywa się turniej szermierczy, mający na celu wyłonić nowego nauczyciela fechtunku dla następcy tronu – piętnastoletniego Francisca. Sprawa ta – z pozoru prosta – ciągnie za sobą lawinę zdarzeń i kolejnych bohaterów. Początkowo bliżej poznajemy jedynie młodego mistrza walki (zwanej Sztuką) Gaspara – poczytywanego przez wszystkich za faworyta – który staje do pojedynku z tajemniczym rywalem...

 

Obycie z bronią jawi się (podobnie jak później królewska gra – szachy) jako dziedzina filozofii i styl życia. Od początku jesteśmy wodzeni śladem wyraźnych fascynacji autora, ale i niestety... pewnych schematów i stereotypów wynikających z dość prostych skojarzeń: Hiszpanie kojarzeni głównie z winem, białą bronią i jazdą konną, szorstcy w obyciu Anglicy etc. Jak można się spodziewać w literaturze tego typu, już na samym początku pojawia się intrygująca kobieta, wokół której kręci się akcja, a kolejne osoby wpadają w nieliche tarapaty. Na uwagę zasługuje niemniej fakt, iż właściwie wszystkie bohaterki płci pięknej, począwszy od królewskiej córki, poprzez oś powieści – matematyczkę imieniem Ruth, na karczmianych kurtyzanach skończywszy, wyróżniają się nietuzinkowymi umiejętnościami oraz męstwem i bystrością umysłu. Żadna z nich nie jest płocha i naiwna. Poza tym jednak Nauczyciel Sztuki okazuje się dość typową powieścią dla miłośników akcji i rozlewu krwi na kolejnych kartach powieści. Autor wyraźnie oparł się na kanonie amerykańskich filmów i powieści spod znaku płaszcza i szpady oraz produkcji historical fiction. Nie mogło zabraknąć nawet tak często wykorzystywanego przez autorów wątku bezdomnego dziecka-kieszonkowca, które zbiegiem okoliczności zaprzyjaźnia się z księciem, by później uratować ważne osobistości na zamku i otrzymać wszelkie honory szlacheckie.


Zamach na władcę (który miał być jedynie pośrednią ofiarą) okazuje się zakamuflowaną wojną religijną, o której wiele możemy przeczytać w dalszych rozdziałach powieści (opis prześladowania Żydów, praktyki inkwizycyjne itp.).

 

Pozorna mnogość wątków okazuje się w dużej mierze wodzeniem czytelnika za nos i odkrywaniem przed nim zagadki kawałek po kawałku. Ostatecznie jednak stwierdzamy, iż spora część z nich niewiele wnosi do rozwoju akcji czy charakterystyki bohaterów, a zbyt jawne sugestie podsuwają coraz bardziej oczywiste połączenie wszystkich nici i zakończenie historii. Piętrzące się intrygi, rozliczne fortele i zwroty akcji stają się w pewnym momencie dość przewidywalną drogą do wspólnego punktu. Podczas lektury zaczynamy zatem podejrzewać, iż autor za główny cel obrał sobie wywiązanie się z obietnic eksploatowanego gatunku. Bohaterowie są aż nazbyt modelowi. Wszystko staje się zbyt podobne do dzieł Artura Péreza-Reverte`a, Aleksandra Dumasa czy nawet momentami Umberto Eco.


Kłosowski zatem to odtwórczy rzemieślnik doskonale znający pisarską sztukę. Spełnia swoje zadanie dzięki bardzo dobrze wyuczonej technice, ale ostatecznie okazuje się podobny do własnego bohatera, który odbierany za mistrza zostaje wszak dwukrotnie łatwo pokonany, próbując oprzeć się jedynie na logice, teorii i doświadczeniu zaobserwowanym u innych, zupełnie zapominając o stosowaniu innowacji czy zaufaniu instynktowi. Czytając dostajemy wszak wszystko, co powinno zostać dopełnione, ale niewiele ponadto.

 

Nie popisał się także zespół redakcyjny, publikacja zawiera bowiem kilka literówek. Należy wszakże docenić wkład pracy, jaki musiał ponieść autor podczas przygotowywania skrupulatnych opisów fechtunku (zarówno pojedynków jak i wszelkiej miary ćwiczeń) oraz rozgrywek szachowych. Niewątpliwie mocną stroną powieści jest żywy język – mimo iż akcja rozgrywa się w połowie XVI wieku bohaterowie wysławiają się w sposób na wskroś współczesny, lecz na szczęście bez zbędnego przesadyzmu, który zamiast dodawać uroku, mógłby odstraszać. Pomiędzy ramami historycznymi a dialogami nie wyczuwa się żadnej znaczącej przepaści, a wszystko to zawdzięczamy naturalności i zgodności cech osobowości bohaterów z ich doborem słownictwa czy sposobem porozumiewania się z otoczeniem. Uwodzi także szata graficzna, czyli praca Hanny Gill-Piątek. Kolejne rozdziały przeplatane są zdobionymi czerwienią i granatem stronami rodem ze średniowiecza, a sama okładka zaciekawia niebanalnością projektu.

 

Ostatecznie lektura, mimo iż pozostawia pewien niedosyt, daje jednak sporo czytelniczej satysfakcji między innymi właśnie dzięki językowi i wyczerpaniu tematu.

 

 


Nauczyciel Sztuki, Wojciech Kłosowski,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013

okładka miękka, stron 552