Nie tylko arcydzieła. „Ballada o kuternogach” Pawła Szlachetki

Adrian Jaworek
Adrian Jaworek
Kategoria książka · 28 lipca 2013

Choć Paweł Szlachetko nie zbudował zbyt skomplikowanej intrygi, można rzec nawet, że rozwój fabuły jest wręcz przewidywalny, to prawdziwym problemem jest otaczający bohaterów kapitalizm. Właśnie elementy krytyki współczesnego świata są w tej książce najciekawsze.

Ballada o kuternogach to powieść sensacyjna opowiadająca o trójce mężczyzn, którzy po 15 latach opuszczają więzienie. Muszą odnaleźć się w nowej kapitalistycznej rzeczywistości. Czy trójka byłych przestępców ma szanse na uczciwe życie?

 

Odpowiedź nie jest prosta. Choć Paweł Szlachetko nie zbudował zbyt skomplikowanej intrygi, można rzec nawet, że rozwój fabuły jest wręcz przewidywalny, to prawdziwym problemem jest otaczający bohaterów kapitalizm. Właśnie elementy krytyki współczesnego świata są w tej książce najciekawsze. Jednak zanim do nich dotarłem musiałem przedrzeć się przez kilkumetrową warstwę nieciekawych pisarskich rozwiązań.

Jednowymiarowy świat

 

Postacie są po prostu identyczne. Nie wyróżnia ich ani język, ani rozbudowany charakter. Wszyscy mówią podobnie i są do siebie podobni. Czasami miałem wrażenie, że czytam eksperymentalną powieść, w której występuje jedynie dwójka bohaterów. Gdyby nie różne imiona i nazwiska pogubiłbym się już na dziesiątej stronie.

 

W Balladzie o kuternogach najbardziej przeszkadza mi brak wyrazistych postaci. A przecież powieść sensacyjna z mdłymi bohaterami szybko robi się nudna. W tym przypadku kolejnym gwoździem do trumny była przewidywalna fabuła. Od początku wiadomo, że bohaterowie będą mieli poważne problemy we współczesnym świecie. W różny sposób spróbują zdobyć pieniądze (np. sprzedając pyzy ze słoików na bazarze), ale za każdym razem poznają smak porażki. Pod wpływem szantażu policjanta wrócą do swoich przestępczych zawodów i przygotują kolejny skok. Tym razem celem będzie prokuratura. Tak, uda im się. Wykiwają wszystkich. Wiem, zdradziłem zakończenie, ale każdy czytelnik bez problemu odgadnie je w połowie książki. Wystarczy odrobina uwagi i inteligencji.

Koreański morderca

 

Przejrzystość działań bohaterów jest irytująca. Prowadzi ona do wytworzenia jednostajnego rytmu książki. Niewiele jest tutaj zwrotów akcji, a jeżeli już się pojawiają, to zaskakują w małym stopniu. Na dodatek miałem wrażenie, że niektóre wątki wprowadzane są „na siłę”. Najbardziej odczułem to, gdy w książce pojawiła się postać koreańskiego mordercy. Cały ten wątek przypomina klin wbity w chybotliwą strukturę powieści. Pojawia się po to, aby dodać kolejną warstwę do fabuły, aby zbudować na jego podstawie kolejne wydarzenia. Pytanie brzmi: po co?

 

W tej książce brakuje pisarskiej konsekwencji. Autor od początku nie może się zdecydować kogo uczynić głównym bohaterem książki. Zaczyna lawirować pomiędzy postaciami, tworząc coś w rodzaju kulawej powieści polifonicznej. Wszyscy mają głos, ale nikt nie jest w stanie powiedzieć nic ciekawego.

 

Takie doświadczenia przypominają mi o tym, że literatura nie składa się wyłącznie z samych arcydzieł. Czasem trafiają się teksty średnie, ale nawet z takiego „średniaka” można coś wycisnąć. Podobnie jest z Balladą o kuternogach.

Kiedyś to było...

 

Dużo w Balladzie o kuternogach nostalgii. Tęsknota za dawnymi czasami objawia się nie tylko jako forma narzekania, że kiedyś to było wspaniale, a teraz dno i metr mułu. W przypadku tej książki to coś więcej, to coś pełniejszego. Jedynym mocnym elementem Ballady o kuternogach jest krytyka kapitalistycznego świata. Zbudowana jest ona wokół dwóch elementów: pieniądza i honoru.

 

Pieniądz funkcjonuje jako symbol przemiany. Bohaterowie tracą swoje oszczędności w wyniku denominacji złotówki. Nie mają żadnych oszczędności, za to pojawiły się długi. Muszą spróbować zarobić pieniądze, bo bez nich znajdą się pod ostatnim szczeblem kapitalistycznej drabiny społecznej. Po nieudanej próbie zauważają, że w tych czasach zdobyć kapitał może tylko zwykły cwaniak, który potrafi skutecznie się rozpychać.

 

Kapitalizm zostaje przedstawiony jako system napędzany przez ludzką chciwość. Jest to machina miażdżąca wszelkie wartości, a pył z nich zostaje przeliczony na pieniądze. Wartość człowieka jest mierzona zasobnością portfela, a nie jego umiejętnościami. Dla bohaterów jest to niewyobrażalny szok.

Rachunek sumienia

 

Natomiast pojęcie honoru całkowicie zniknęło ze świata. Zostało zniszczone przez zwierzęcą bezwzględność, która stała się udziałem ludzi. Istotny staje się tylko i wyłącznie zysk. Takie pojęcia jak przyjaźń i miłość schodzą na dalszy plan. W kapitalizmie każdy jest swoim osobistym księgowym, człowiek próbuje żyć w taki sposób, aby w obliczu śmierci udowodnić innym, że osiągnął spory zysk. Nawet jeżeli będzie to oznaczało wrzucenie pieniędzy do trumny. Ci, którzy notują straty zostaną zapomniani. Współczesność na nowo zdefiniowała pojęcie „rachunku sumienia”.

 

Czytać, czy nie czytać?

 

Zdecydowanie nie czytać. Chyba, że ktoś jest fanem płaskich bohaterów i przewidywalnych fabuł. W przeciwnym razie lepiej wybrać dobry polski kryminał, których na polskim rynku multum. Kiepskie powieści sensacyjne niech leżą odłogiem. Nie będę po nich płakał.

 

Paweł Szlachetko, Ballada o kuternogach
Prószyński i S-ka, Warszawa 2013
okładka miękka, 479 stron.