Czym się różni zatem literatura Dolnego Śląska od reszty Polski? Prawdopodobnie niczym, nie oznacza to, że nie ma czym się pochwalić.
Literatura lokalna to temat nielichy, bo ciężko definiowalny. Zastanówmy się przez chwilę: co pierwsze rzuca się na myśl, gdy rozmawiamy o artystach regionalnych? Czy należy do nich Marek Krajewski, umieszczający akcję swoich kryminałów w przedwojennym Wrocławiu? Czy zatem przeniesienie bohaterów w lwowskie realia „deklasuje” go do rangi autora „ogólnokrajowego/międzynarodowego”? A czy Kutz, związany ze Śląskiem – a mieszkający na Mazowszu – otrzymawszy zagraniczne nagrody przestał być lokalnym reżyserem? Jak widać najczęściej tym, co określa regionalność, jest umiejscowienie dzieł na konkretnym, nie zawsze wyróżniającym się, terytorium. Znacznie prościej wyszczególnić lokalnie artystów, którzy eksploatują lokalne języki (np. gwarę kaszubską czy śląską) lub środowisko (znamienny przykład Lubiewa).
Czym się różni zatem literatura Dolnego Śląska od reszty Polski? Prawdopodobnie niczym, jak stwierdza Jacek Bierut we wstępnym eseju Rozkładu jazdy, summie ostatnich 20 lat w lokalnej prozie powieściowej i poezji. Nie oznacza to, że nie ma czym się pochwalić.
Wyznacznik terytorialny jest równie dobry, jak np. płci, jeżeli przypomnieć sobie Antologię poezji kobiecej. Jednak nie o antologiach jest tutaj mowa. Tym, co wyróżnia Rozkład jazdy, jest poszerzenie formuły tego typu publikacji o szkice teoretycznoliterackie, recenzje i omówienia autorów związanych z Dolnym Śląskiem. Dlatego prócz przykładu twórczości Marcina Kurka, Jerzego Łukosza czy Olgi Tokarczuk, czytamy świetne eseje przypominające nam ich znaczenie dla ogólnopolskiej sceny literackiej. Notabene krytycy również pochodzą z tego regionu, przede wszystkim zaś z Wrocławia – najpewniej ze względu na silny ośrodek akademicki i artystyczny ulokowany w mieście.
Zebranie w jedno miejsce kilkudziesięciu autorów wraz z odnoszącymi się do nich szkicami byłoby jednak nudnym kronikarskim zadaniem, dlatego też redaktorzy podzielili zbiór na „pasma tematyczne”. Na początku Wojciech Browarny wprowadza nas w meandry prozy Dolnego Śląska, Paweł Mackiewicz opowiada o lokalnej poezji, a Magdalena Gołaczyńska wspomina o wydarzeniach teatralnych w regionie. Czytelnikom zostają przybliżone postaci, publikacje i spektakle z ostatnich dwudziestu lat, które odbiły się echem w całej Polsce i wniosły swój wkład w rozwój ogólnej sceny literackiej. Wprawka o tyle ważna, że część z wymienionych nazwisk nie kojarzyła nam się z jakąkolwiek przynależnością terytorialną. „Śląski kwartet” to prezentacja czterech najpopularniejszych pisarzy: Marka Krajewskiego, Olgi Tokarczuk, Zbigniewa Kruszyńskiego i Michała Witkowskiego. Giganci prozy. Powiedziano o nich wiele, niewiele zaś osób o nich nie słyszało. Dlatego też oryginalne szkice odnoszące się do każdej z tych postaci nie zatrzymują się na zrecenzowaniu ich dorobku, lecz sięgają głębiej. Coś, na co jeszcze nie została zwrócona uwaga, pojawia się właśnie na kartach Rozkładu jazdy.
Dalej jest tradycyjnie: część „Od A-mejko do Z-awady” przedstawia sylwetki lokalnych pisarzy. Nie sposób wymienić ich wszystkich wraz z autorami szkiców. Oprócz najoczywistszych literatów i literatek, takich jak Joanna Bator, Agnieszka Kłos, Julia i Mirka Szychowiak czy Tomasz Majeran, pojawiają się też mniej znani, a warci odnotowania: Adam Borowski, Małgorzata Jurczak, Mikołaj Sarzyński czy Krzysztof Śliwka. Choć to oczywiście nie jest cała paleta barw ukazująca się w zbiorze. Na większą uwagę zasługują, również wyróżnieni przez redaktorów, „czterej poeci wrocławscy”, czyli młodzi, piękni i utalentowani autorzy poruszający się w materii wiersza. Konrad Góra, Bartosz Sadulski, Przemysław Witkowski i Kamil Zając. Z racji młodego wieku i charakterystycznych poetyk zapowiadają się niezwykle ciekawie, choć pogłębionego szkicu, prócz wstępu Grzegorza Czekańskiego, na temat tych dwóch ostatnich nie uraczymy w tej księdze.
A czymże by była sława Dolnego Śląska, gdyby nie jego cały krajobraz? Dlatego też osobne artykuły zostały poświęcone działalnościom literackim od Zgorzelca, przez Legnicę, aż do Nowej Rudy. Historyczno-wspominkowe oraz wyjaśniające nam aktualną pozycję większych miast regionu teksty również znalazły swoje miejsce. Bielawa, Głogów, Jelenia Góra, Ząbkowice Śląskie i inne miejscowości znajdujące się w aktualnym podziale administracyjnym działają lepiej, niż słyszymy o tym na co dzień. Jest w tym oczywiście zasługa prawdziwie lokalnych animatorów kultury, którzy nie muszą zerkać z zazdrością na stolicę województwa.
Aby kompleksowo podjąć zjawisko (in progress?) literatury dolnośląskiej, musiały pojawić się również w Rozkładzie jazdy czasopisma. A przecież mamy tu co czytać! Mainstreamowa „Odra” i nowoczesna „Rita Baum” to wizytówki tej części Polski. Arcylokalne „Pomosty” są na pewno znane każdemu debiutującemu tu pisarzowi i pisarce. Odnotuję tylko, że istotę czasopism przybliża nam trójka młodych krytyków literackich: Marta Koronkiewicz, Paweł Bernacki i Paweł Kaczmarski.
Mnogość nazwisk przewijających się na kartach książki świadczy o potężnej robocie redakcyjnej, jakiej dokonali Bierut, Czekański i Browarny. Sam indeks nazwisk zajmuje 19 stron! Zaś blisko 800 stron księgi zbierającej najciekawsze zjawiska literackie na Dolnym Śląsku to zapewne najważniejsze wydarzenie tego regionu w 2012 roku. Dostajemy do rąk książkę, której brakowało, a która na pewno stanowi przyczynek do zastanowienia się nad samą koncepcją lokalności i dostarcza nam wielu przydatnych do tego informacji.
Marcin Sierszyński
Rozkład jazdy. 20 lat literatury Dolnego Śląska po 1989 roku
pod redakcją Jacka Bieruta, Grzegorza Czekańskiego i Wojciecha Browarnego
wyd. Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2012
okładka twarda, stron 760
Fragmenty książki można przeczytać na stronie Fundacji