Poradnik dla posągów

Michał Domagalski
Michał Domagalski
Kategoria książka · 24 listopada 2012

Jesteś snem? Stałeś się częścią dzieła sztuki? Fantazją artysty? Uczestnikiem konferencji sztuki? A może po prostu umarłeś, tylko jeszcze o tym nie wiesz?

 

Od pierwszych zdań Portalu zdobionego posągami znajdujemy się w rzeczywistości alternatywnej. Co prawda do końca nie wiemy jakiej, nie wiemy, kim/czym są postacie i cały otaczający ich świat. Snem? Częścią dzieła sztuki? Fantazją artysty? Czy bohaterowie są uczestnikami konferencji historyków sztuki? A może po prostu umarli, tylko jeszcze o tym nie wiedzą?

 

W każdej z powyższych sytuacji pojawia się jeszcze inny problem. Skąd tutaj się wziąłem/przychodzę? Główny bohater powieści Portal zdobiony posągami budzi się w instytucie jakiejś uczelni i próbuje powoli zrozumieć cel własnego krążenia po owym budynku, z którego właściwie nie ma wyjścia, nie ma ucieczki. Nawet jeżeliby była, to i tak nie ma specjalnie dokąd jechać. Poza tym, czy świat poza gmachem jest bardziej przystępny? Czy to nie kolejne wariacje na ten sam temat? Całość otaczającej rzeczywistości zda się naprawdę dziwaczna, jakbyśmy raz jeszcze znaleźli się w świecie literatury antyutopijnej, choć równie dobrze może po prostu razem z bohaterem staramy się nadać sens czemuś, co uważamy za znaki. Z powtarzalności poszczególnych elementów zbudować zamysł, odnaleźć w rzeczywistości reguły. W końcu jako ludzie wolimy zasady, nie – przypadki.

 

I pozornie tak jest. Kolejne wykłady odbywają się zgodnie z indywidualną rozpiską każdego uczestnika konferencji. Całość życia nabiera rytmu, może dziwacznego, ale rytmu, dopóki... Ale cała przyjemność po stronie czytelnika! Odkrywanie kolejnych etapów podróży przez piętra gmachu, od piwnicznych łaźni, w których ludzie kąpią się w odpadkach, aż po bibliotekę z poradnikiem dla posągów, zawierającym wskazówki, jak ruszać się nie należy. Zresztą Ioanneos stanie także wobec znikającej w nocy łazienki oraz wyrastających z podłoża samochodów, a najgorsze, że nie będzie wiedział, z kim właściwie może porozmawiać o całym tym... dziwacznym świecie.

 

Nazwy rozdziałów jak i przewijający się dość często motyw Sądu Ostatecznego (zresztą mamy tu do czynienia z prawdziwą feerią intertekstualną) naprowadzą czytelnika na nowe tropy, ale w rozpoznawaniu przyjaciół i wrogów będzie musiał towarzyszyć bohaterowi, którego czekają niezliczone niespodzianki. To największa zaleta najnowszej powieści Marka S. Huberatha, na każdym kroku odnajdujemy nowy pomysł, wpadamy na świeży trop, zostajemy zaskoczeni zwrotem akcji, co wpływa na postrzeganie świata przedstawionego. Wypracowane przez bohatera i czytelnika spojrzenie na rzeczywistość dość często zostaje poddane w wątpliwość, musimy je przebudowywać.

 

Na początku Portal zdobiony posągami wciąga swym szalonym tempem, porywa gwałtowny nurt. Nie topimy się co prawda całkowicie, ale pierwsze dwieście stron to szybki rejs. Później trochę słabnie nastrój, chociaż nadal niechętnie odkłada się książkę. Głównie dlatego, iż koniec poszukiwań bohatera oraz naszej przygody czytelniczej trudny jest do przewidzenia.

 

Można mieć wrażenie, że akcja miejscami tkwi w ślepym punkcie, a próbujące się wyrwać z „potrzasku” postacie krążą w kółko, zaś sam narrator zajmuje się przede wszystkim stwarzaniem coraz to wymyślniejszych możliwości oraz dobudowywaniem nowych elementów świata... Można też odnaleźć w Portalu... miejsca mielizny myślowej, szczególnie w akcentach nazbyt religijnych...

 

Trudno jednak, aby te kilka drobnych wad mogło doprowadzić do rozpadu całego Portalu...Tym bardziej, że nad słabymi miejscami górują swą rozciągłością miejsca ciekawie – choć w najzwyklejszej trzecioosobowej narracji – poprowadzonej prozy z garścią przemyślanych fraz i spostrzeżeń na różne tematy. Wśród nich to, które urzekło mnie najbardziej:

 

To jest ta sama zasada, jaka działa przy edukacji publicznej. Niby stwarzają ci okazję do wykształcenia się i zajęcia wysokiej pozycji społecznej, jednak wysokie pozycje społeczne już są zajęte, więc wszystko zrobione jest tak, abyś nie skorzystał z tej możliwości. (…) Rozumiesz? Masz zmarnować swoją szansę.

 

Błyskotliwie? Może. Ale jakże nagle ta fantastyka blisko. Jakby tuż za rogiem. Czy my sami nie stanowimy bohaterów jakiegoś Portalu zdobionego posągami? Pod rozwagę!

 

 

 

 

© Michał Domagalski

 

 

Tytuł: Portal zdobiony posągami

Autor: Marek S. Huberath

Wydawca: Fabryka Słów

Miejsce wydania: Lublin

data wydania: 2012-11-23

ISBN-13: 978-83-7574-865-9

wymiary: 125 x 195

strony: 544

seria: fantastyczna fabryka