Krótkie opowieści o wielu granicach i mitach. Polska z perspektywy austriackiego duetu literackiego.
Pogromca wilków to trzykrotne przyglądanie się granicom leżącym nie wyłącznie na mapie. Tkwiącymi głęboko w ludziach, którzy muszą/musieli je przekraczać, zakorzenionymi w mentalności ludzi. Częstokroć strach naruszyć owe granice w jakikolwiek sposób. W końcu dotykają one spraw niewygodnych. Lepiej stać bezczynnie, w wygodnej wersji.
Christoph Ransmayr i Martin Pollack zwiedzają Polskę. Przyglądają się powierzchni teraźniejszości, która szybko zabiera ich i czytelnika w przeszłość.
Szukanie nieistniejących już w Bieszczadach wiosek – wysiedlonych w kilka godzin – wiedzie do odnalezienia ludzi, którzy tu pozostali. Prawdy życiowe przez nich serwowane zdają się może i dziwaczne, ale przecież ich losy nie współgrają z wiedzionym przez człowieka otoczonego cywilizacją miejską. „W bieszczadzkich górach, na południowo-wschodnim krańcu Polski, tuż pod ukraińską granicą”, tu gdzie „dla Łemków i Bojków – ukraińskich grup etnicznych, które zamieszkiwały Karpaty od stuleci – nagle zabrakło miejsca w ich ojczyźnie”, tutaj wiedzą, że stare historie i opowieści lepiej zostawić w spokoju. Tak jak tych, którzy już odeszli.
Jak zrozumieć dzisiaj to, co działo się na pograniczu, w pierwszych latach pozornego pokoju po II wojnie światowej, w czasie akcji „Wisła”, w czasie prób walk powstańczych Ukraińców? I jak to się ma do losu człowieka, który w wieku szesnastu lat, w ciągu trzech dni zrozumiał, że „zło nie musi być bestią, może równie dobrze mieć twarz sąsiada, z którym wcześniej pilnował owiec”?
Duet literacki nie daje nam łatwych odpowiedzi. Unika właściwie jakichkolwiek. Raczej reportersko obserwuje ten specyficzny świat. Pogromca wilków (tytułowy tekst zbioru) ukazuje nam Bieszczady takie, w których na zalew nad Soliną nie ma miejsca. To skomplikowany skrawek na granicy... na granicach... na pograniczu...
Pisarze jako Austriacy patrzą na Polskę inaczej. Warto spojrzeć ich oczyma, aby odkryć w niej więcej niżbyśmy chcieli.
Podobnie ma się rzecz w kolejnej opowieści, opowieści o świętym/nieświętym Ottonie Schimku. Miał on być męczennikiem, który jako żołnierz z Wermachtu odmówił wykonania rozkazu. W konsekwencji oddał życie za polskich cywilów. W Machowej – miejscowości pochówku wspomnianego – składano kwiaty. Wielu uznało ów wyczyn za godny beatyfikowania Ottona. Christoph Ransmayr i Martin Pollack prześwietlają sprawę dokładnie. Przeglądają dokumenty, śledzą wypowiedzi. Może Schimek był zwykłym dezerterem. „W zależności od tego, jak zdefiniują panowie dezercję.”
A może rację ma ksiądz Stanisław Kluz:
To co było naprawdę, nie ma żadnego znaczenia. (…) Liczy się jedynie mit, rzeczywistość nic nie znaczy.
Może lubimy żyć legendami, mitami i baśniami? Może dzięki temu świat jest bardziej „swojski”?
Na swój sposób o „blokowaniu” prawdy opowiada historia Żydów wysiedlonych z Polski w 1968 – kiedy „nagle stało się znowu ważne, iż jesteśmy Żydami”, jak mówi Szymon Lubliner, narrator i bohater Potomka – ostatniego tekstu. Pozornie opowiada się tu o losie trzech osób (Szymon, Aniela i Leon Lubliner), ale w ich obserwacjach odnajdujemy coś więcej. Po raz kolejny granice i mity.
Miry królujące nie tylko w Polsce. Przywołajmy słowa Szymona Lublinera, który po opuszczeniu Polski ogląda telewizor:
Pamiętam, jak bardzo byłem zdziwiony, gdy zobaczyłem zdjęcia z Berlina, Paryża albo Frankfurtu: demonstrujących studentów, płonące samochody i wodne armatki policji. Uliczne starcia były tam gorsze niż w Polsce.
Studenci krzyczeli: „Ho Chi Minh!”, a na ich transparentach było wypisane: Lenin, komunizm, Róża Luksemburg. Ja tego wszystkiego nie rozumiałem, choć przyjechałem z komunizmu. Oni tutaj tego chcą? A cóż oni mogą widzieć o Róży Luksemburg?
Szkoła dla wszystkich. Szczególnie w pozornie pozbawionych granic czasach. W czasach kiedy zda się coraz więcej osób wypowiada się na tematy, których nie rozumie. W czasach prostych haseł, gdzie natrafiamy na blokady i dziwnie uparte mity ukryte, tkwiące uparcie w głowach. Warto podążyć ścieżką wytyczoną przez panów Christopha Ransmayra i Martina Pollacka: odgruzować rzeczywistość i przyjrzeć się granicom, zanim zaczniemy głosić opinie, zanim zaczniemy wymyślać fakty.
Pogromca wilków to nie tylko opowieści zawarte w książce skromnych rozmiarów. To nauka patrzenia na świat.
© Michał Domagalski
Tytuł: Pogromca wilków
Autorzy: Pollack Martin, Ransmayr Christoph
Wydawca: Wydawnictwo Czarne
Numer wydania: I
Data premiery: 2012-10-05
Język wydania: polski
Język oryginału: niemiecki
Ilość stron: 64
Tłumaczenie: Karolina Niedenthal