Ludzkie słabości nadludzi

Anna Balcerowska
Anna Balcerowska
Kategoria książka · 31 sierpnia 2012

To, co oferuje ta książka przechodzi najśmielsze oczekiwania. Diane Ducret raczy czytelnika fascynującymi historiami, od których nie sposób się oderwać.

 

Hitler, Lenin, Stalin, Mussolini, Mao Tse Tung – wydawać by się mogło, że o największych dyktatorach XX wieku wiemy już wszystko. Wszak życiorys każdego z nich został wielokrotnie gruntownie przebadany i przeanalizowany przez badaczy, którzy w traumach z dzieciństwa i młodzieńczych niepowodzeniach doszukiwali się źródeł ich dyktatorskich zapędów.  

 

Tymczasem Diane Ducret rzuca na życie dyktatorów nowe światło. Przypisuje im zdolność także do tych piękniejszych ludzkich uczuć, a więc do miłości i przyjaźni. Autorka w swojej pracy próbuje udowodnić, że władza nie była jedyną namiętnością tyranów. Przywódcy łamali sobie głowy nie tylko nad strategiami wojennymi, ale i nad podbojami miłosnymi. Zdobywanie kobiet było równie ważne jak zdobywanie nowych terytoriów. Autorka ukazuje dyktatorów przez pryzmat kobiet, które ich otaczały i w imię miłości były gotowe poświęcić dla nich wszystko. Niepojęte wręcz uwielbienie często graniczyło z fanatyzmem. O rozmiarach tego niezrozumiałego szaleństwa świadczyć może chociażby fakt, że sam Hitler otrzymał więcej listów miłosnych niż Mick Jagger i Beatlesi razem wzięci. Wśród wyznań kierowanych pod adresem przywódców przejawiały się także propozycje matrymonialne. Wiele kobiet marzyło o obdarzeniu Hitlera czy Mussoliniego potomkiem. Najbardziej zdumiewa jednak fakt, że ten drugi niekiedy spełniał prośby swoich wielbicielek…

 

Kobiety dyktatorów (Znak, 2012) to zbiór opowieści poświęconych zarówno tym, dla których życie u boku dyktatorów pozostawało w sferze marzeń, jak i tym, dla których było codziennością i jednocześnie przekleństwem. Nie miała łatwego życia żona Musolliniego, którą wciąż zdradzał. Pewnie inaczej wspólne życie wyobrażały sobie towarzyszki Mao Zedonga, który nigdy się nie mył, ponieważ, jak sam zwykł mawiać: „oczyszcza się w ciele kobiety”. Pomimo licznych zdrad i upokorzeń żadna z oficjalnych pierwszych dam nie miała odwagi, a może przede wszystkim chęci by opuścić tyrana. Ci z kolei potrafili przyciągnąć do siebie tłumy kobiet, o których historia zapomniała. Diane Ducret wskrzesza je i próbuje nadać im stosowne miejsce w dziejach świata.

 

Każda historia jest inna, każda ma swoje smaczki. Najbardziej zachwycił mnie (chociaż nie jestem pewna, czy to dobre słowo) wątek poświęcony Leninowi. Do tej pory nie wiem, czy decyzję Nadzieżdy Krupskiej, która zdecydowała się na długą i wyczerpującą podróż na Syberię tylko po to, by móc odbywać karę razem z Leninem, interpretować jako przejaw miłości czy szaleństwa. Nie wiem też, w jakich kategoriach traktować fakt, iż przez długi czas Lenin, jego żona Nadzieżda oraz ich przyjaciółka Ismena żyli w trójkącie. Opowieść o Leninie ma jeszcze jeden wymiar – to historia o narodzinach ruchu feministycznego w Rosji.

 

W życiu każdego dyktatora było wiele kobiet, każda z nich odcisnęła jakiś ślad na ich życiu. Jedne były słabe i na tyle bezbarwne, że jedyne co o nich zapamiętałam to to, że po prostu były. Zdarzały się i silne, wpływowe, które pragnęły władzy równie mocno jak ich partnerzy. Najjaskrawszym przykładem takiej kobiety jest Elena Caucescau, której Diane Ducret poświęciła zdecydowanie najwięcej miejsca. Autorka ukazała ją nie tylko jako kobietę dyktatora, ale jako kobietę, która sama miała zapędy dyktatorskie. Biografia matki narodu rumuńskiego jest  tragikomiczna.

 

Bardzo duże zaangażowanie w sprawy polityczne przejawiała także żona Mao Zedonga. Jiang Quing poszła z mężem na pewien układ – w zamian za odrobinę władzy przymykała oko na miłosne podboje Wodza, który uważał się za Boga w każdej sferze życia. W tej opowieści najbardziej zdumiewa postawa samej Jiang Quing, która przebyła niezwykle trudną drogę by znaleźć się nie tylko u boku ukochanego, ale przede wszystkim - na szczycie aparatu władzy. Kobieta Mao Zedonga zapłaciła za ten wątpliwy zaszczyt przede wszystkim utratą własnej dumy.

 

Diane Ducret zrywa z dyktatorów maski doskonałości, za którymi kryli się podczas wszelkich występów publicznych. Pokazuje, że obrazy, które można oglądać w podręcznikach do historii są bardzo powierzchowne i bynajmniej niepełne. Tymczasem autorka próbuje uchwycić coś więcej niż tylko mundury i ideologie, usiłuje pokazać, że nienawiść i żądza władzy nie były jedynymi uczuciami, które znali i żywili dyktatorzy. Przybliżając szczegóły alkowy tyranów, autorka dowodzi, że nadludzie mieli także ludzkie słabości. Zestawienie tych dwóch wizerunków ukazuje ich śmieszność i fasadowość, ale też wzbogaca ich portrety o kolejną płaszczyznę. Diane Ducret uzupełnia naszą wiedzę na temat XX wieku o kolejne interesujące szczegóły.

 

Mówi się, że miłość daje siłę i jest motywacją do działania. W Kobietach… ta siła płynąca z miłości ma rolę destrukcyjną, która zamiast tworzyć – prowadziła do zniszczenia. Książka ta ukazuje, że jednostkowe wybory dotyczące życia osobistego mogą odciskać piętno na losach świata. Jest to lektura zdecydowanie godna polecenia. Autorka zgrabnie połączyła wątek historyczny, polityczny i miłosny, a do tego zachowała odpowiednie proporcje pomiędzy tymi płaszczyznami. Książka łączy w sobie elementy solidnej pracy naukowej z opowieściami w stylu love story, które nie kończą się happy endem.

 

 

 

 

                                                                       ©Anna Purczyńska

 

 

 

Diane Ducret, Kobiety dyktatorów

Wydawnictwo: Znak, 2012

ISBN: 978-83-240-1884-0

Liczba stron: 320

Wymiary: 158 x 225 mm