Ile Bukowskiego w Chinaskim, a Chinaskiego w Bukowskim? (Podmiotura)

Redakcja
Redakcja
Kategoria książka · 26 lipca 2012

Bukowski to niedopite kieliszki, obskurne motele i niezliczona ilość barowych last calls z pijackimi opowieściami i zepsutym radiem w tle.

 

Że Bukowski miał żywot nad wyraz bogaty, wiadomo doskonale. Wiadomo też, że tak jak bogata i niejednoznaczna jest jego twórczość, tak on sam był permanentnie nieokreślony, uważany za pozbawionego talentu prowokatora, przez jednych, przez innych nazywany wizjonerem. Z całą pewnością powiedzieć można, że Charles Bukowski był swego rodzaju trollem literatury – gdy wyrzucano go drzwiami, bez kozery wchodził oknem. To jedna z tych postaci, obok których nie sposób przejść obojętnie, zarówno swoją osobą, jak i twórczością powodował zawsze silne emocje i wygląda na to, że powoduje je do dziś. Pisarz z gatunku tych, którzy rzucają wszystko na tacę, wciskają swoją prawdę w twarze czytelników, nie pytając ich o zdanie. 
 
Nie do końca jednak wszystko było u niego tak proste i jasne, bo, jak Światowid, Bukowski niejedną miał twarz i właśnie te jego różne oblicza zapragnąłem zbadać na podstawie dwóch książek  –  Najpiękniejszej dziewczyny w mieście oraz  Listonosza
 
Henry Charles zdobył moje serce poezją, w której spod pogardliwego grymasu mizantropa, mizogina i smutnego malkontenta okupującego pokoje w tanich hotelach, wydobywa się momentami wielka wrażliwość i subtelność w opisach otaczającej go zgnilizny. W tym jednak wypadku postanowiłem dać szansę jego prozie, by odpowiedzieć sobie na następujące pytanie: Ile jest Bukowskiego w opowiadaniach – jaka część to typowa dla niego zgrywa, a jaka to gorzkie, do bólu szczere wyznania? Ile Bukowskiego w Chinaskim i odwrotnie? Wspomniane już dwa dzieła autora porównałem z jego biografią i starałem się uchwycić korelację.
 

Bukowski autorem łatwym do analizy z całą pewnością nie jest, nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy jest poważny, a kiedy chce swojego biednego czytelnika zgnębić czy rozjuszyć. W tej sytuacji nie rozpatruję przecież tekstu jako takiego, ale staram się w nim dopatrzyć skrzywionej miny samego autora, który nam ten utwór zaserwował. W  Listonoszu sytuacja wydaje się jasna, gdyż narrator i zarazem główny bohater to znany doskonale czytelnikom Bukowskiego Henry Chinaski, alter-ego autora i postać powracająca w wielu utworach. Fabuła również nie przysparza problemów, kariera Chinaskiego w poczcie federalnej jest mniej lub bardziej dokładnym lustrzanym odbiciem niemal identycznego epizodu w życiu Bukowskiego – cały przebieg tego niefortunnego okresu został wiernie odwzorowany w tym opowiadaniu, włączywszy okres pracy i pięcie się na kolejne szczeble kariery. To raczej incydenty, drobne opowiastki, zdarzenia lub wygłaszane przez bohatera opinie należy wziąć pod lupę i zastanowić się – kto je tak naprawdę wygłasza? 
 
Postać Henry'ego Chinaskiego uważam za najbardziej zbliżoną do  „prawdziwego" Bukowskiego, w jej wypowiedziach czuć naturalność i swobodę kogoś, kto po prostu mówi, co myśli, nie ubierając tego w szczególną konwencję czy manierę. W opowiadaniu pojawia się jednak mnóstwo powiastek, historii, w których uczestniczy bohater i jego znajomi. Noszą one znamiona typowych barowych urban legends i przechwałek, opowieści powtarzanych zapitym głosem do znudzenia, aż ktoś raczy w nie uwierzyć. O ile historii takich, niektórych całkiem prawdopodobnych, jest w  Listonoszu sporo, to już  Najpiękniejsza dziewczyna w mieście wręcz od nich tętni. Model taki przypomina mi ideę zmyślenia prawdziwego znanego z Hłaski, gdzie zdarzenia mogłby być całkiem fikcyjne, ale były p r a w d o p o d o b n e. 
 
Najpiękniejsza dziewczyna w mieście od tego rozwiązania mocno odbiega, ogólnie koncepcja tej książki jest dużo bardziej problematyczna dla badacza twórczości autora na tle jego biografii lub odwrotnie. Jest to zbiór opowiadań z wieloma narratorami i metodami narracji – mamy anonimową narrację trzecioosobową, pojawiają się narratorzy pierwszoosobowi, których tożsamości czytelnik nie ma okazji poznać, przede wszystkim jednak występuje tam zarówno Henry Chinaski, jak i Charles Bukowski we własnej osobie. Historie zawarte w tym zbiorze reprezentują bardzo zróżnicowany poziom  „realności", niektóre z nich mogłbyby równie dobrze być reportażem lub fragmentem dziennika samego Bukowskiego, niektóre z kolei tak dalece zahaczają o science fiction i elementy miejskiej fikcji, że ciężko traktować je poważnie. 
 
Trzeźwo myślący badacz nie uzna oczywiście faktu występowania Ch. Bukowskiego jako glównego bohatera opowiadania za gwarancję autentyczności omawianych w nim wydarzeń, może to być jednak wskazówka od samego autora. Z całą pewnością opowiadania, w których pisarz występuje in the flesh" w dużo większym stopniu dotyczą spraw, z którymi miał on styczność w rzeczywistości. Możliwe jednak, że to kolejny zabieg tego mistrzowskiego prowokatora, wciskanie swojej tożsamości w historie kontrowersyjne i częstokroć budzące niesmak – czy rzeczywiście brał w nich udział, czy nie, my musimy o tym czytać. 
 
W obu utworach przewijają się jednak powtarzające się motywy wspólne, występujące w oddzielnych utworach w niemal niezmienionej formie. Tak częste stosowanie jednej historii w wielu kontekstach może świadczyć o jego dużym znaczeniu dla autora, przykładem jest tutaj smutny los olśniewająco pięknej dziewczyny z małej miejscowości, która włożyła sobie butelkę coca-coli d o s ł o w n i e tam, gdzie nie trzeba i wywołała tym faktem taką śmieszność, że z zepsutą raz na zawsze opinią w okolicy musiała wyjść za wyjątkowo szpetnego mężczyznę. Motyw ten pojawia się tylko w tych dwóch książkach Bukowskiego, jeśli dobrze policzyłem, trzykrotnie. Opowieść ta jest charakterystyczna dla mnogo występujących w amerykańskim społeczeństwie urban legends, które u nas też są powszechne, nosząc miana miejskich (wiejskich zresztą też) legend. 
 
Autor więc nie musiał wcale w tej historii uczestniczyć, nie musiał być jej świadkiem, wystarczyło, by ktoś mu ją opowiedział przy ladzie jakiejś zadymionej speluny, gdzie za stęchłe piwo płaci się pięćdziesiąt centów. Paradoksalnie, choć nie jest to w żadnym stopniu motyw biograficzny, pokazuje prawdę o Bukowskim, o klimatach, w jakich funkcjonował i miejscach, w jakich bywał. 
 
Bukowski bowiem to niedopite kieliszki, obskurne motele i niezliczona ilość barowych last calls z pijackimi opowieściami i zepsutym radiem w tle. Gdzieś w środku zawsze jest gorzka refleksja, którą wygłasza we współczującą próżnię, którą może czasowo wypełnić barman, lub po prostu czytelnik. 
 
Dywagacje na temat tego, co w tym wszystkim jest bardziej lub mniej Bukowskie są na dłuższą metę bezcelowe, bo każda z tych masek, konwencji, opowieści wyssanych z palca stworzona została z tego brudu, groteski i smutku, w którym pisarz się przez tyle lat pławił. Nieważne więc, czy to Bukowski, Chinaski, czy ktokolwiek inny, pustka w oczach jest zawsze taka sama. 
 
 
 
 
 
Charles Bukowski – Listonosz
Wydawnictwo: Noir sur Blanc, Listopad 2008
Stron: 216
Tłumaczenie: Robert Sudół
 
Charles Bukowski – Najpiękniejsza dziewczyna w mieście
Wydawnictwo: Noir sur Blanc, Marzec 2002
Stron: 344
Tłumaczenie: Robert Sudół
 
 
____________________________________________
 
Pozostałe artykuły z projektu Podmiotura: