„18 brumaire’a Ludwika Bonaparte” – oryginalna i już klasyczna rozprawa, pozwalająca zdefiniować powtarzające się od lat stosunki na linii władza - społeczeństwo
Wszyscy światli obywatele systemów demokratycznych powinni z zaciekawieniem przyjąć nową, wydawniczą propozycję Krytyki Politycznej. Esej Karola Marksa, który wraz z Fryderykiem Engelsem jest twórcą podstawowej doktryny komunizmu, został zatytułowany 18 brumaire Ludwika Bonaparte. Jest on polityczną analizą mechanizmów, które doprowadziły we Francji, 2 grudnia 1851 roku, do przejęcia przez Ludwika Bonapartego władzy, a w konsekwencji do ogłoszenia się Cesarzem Francuzów, jako Napoleon III. W wyniku zamachu stanu Ludwik Bonaparte doprowadził do upadku republiki i z czasem ustanowił własną dyktaturę. Marks widział w przewrocie sytuację analogiczną do tej, jaka miała miejsce 9 listopada 1799 roku, kiedy Napoleon Bonaparte, stryj Ludwika, obalił Dyrektoriat i został pierwszym konsulem. Dokonując interpretacji tamtych wydarzeń, filozof doszedł do wniosku, że historia „jest dramatem, ale powtarza się jako farsa”. Marks zaczął pisać esej w roku 1851, skończył zaś w 1852. Odczytywał dziejące się przemiany z współczesnej mu perspektywy, dlatego jego analizy są szczególnie godne pochwały, gdyż poświadczającą możliwość trafnego diagnozowania bieżących wydarzeń i wyciągania z nich słusznych, przenikliwych wniosków. Ten model czytania dziejących się procesów politycznych jest do dziś wzorem dla politologów, filozofów, historyków.
Jak wiemy, Marks był czołowym przedstawicielem materializmu historycznego. W wielkim uproszczeniu można stwierdzić, że materializm historyczny jest doktryną, opierającą swą koncepcję rozwoju człowieka i społeczeństwa pod wpływem determinujących go czynników zewnętrznych. Są to bodźce elementarne, w pierwszej kolejności wpływających na zaspokojenie podstawowych potrzeb ludzkich. „Nie świadomość określa życie, lecz życie określa świadomość” – jest to chyba najgłośniejsza teza owej doktryny, wskazującą na podstawową i całkowitą zależność człowieka od czynników przyrodniczych, będących pierwszymi i najważniejszymi determinantami jego działań. Co za tym idzie, wpływają one na społeczny rozwój historii. Posługując się metodą materializmu historycznego, można dotrzeć dalej, gdyż pozwala ona analizować ruchy w obrębie społeczeństwa, jako zdarzenia inspirowanie nie tyle ideologią, będącą niematerialnym, a więc zewnętrznym wobec jednostek faktem, ale konkretną, rzeczywistą przyczyną, rozpoczynającą się zazwyczaj od nierównego podziału dóbr materialnych oraz przywilejów. W tym miejscu rozpoczyna się nieredukowalna, permanentnie trwająca do dziś walka klas o pieniądze, przywileje, wpływy.
W takim kontekście Marks, posługując się barwnym, przesiąkniętym zgryźliwym humorem, podszytym niejednokrotnie inteligentną złośliwością językiem, barwnie opisuje przemiany dziejące się we Francji, poczynając od roku 1848. Rodzi się z tego prześmiewczy pamflet, pisany na Ludwika Bonapartego, a także mentalność społeczną Francji i jej poszczególnych warstw społecznych, które niezadowolone z obecnych rządów, podatne były na populizm i demagogię, czyli mechanizmy powtarzające się stale i wymagające sprawnego rozpoznawania, w celu ich zażegnywania i tłumienia w początkowym, niegroźnym jeszcze stadium.
We wstępie do eseju Marks wykłada swoją doktrynę, trawestując Hegla: „Hegel powiada gdzieś, że wszystkie wielkie historyczne fakty i postacie powtarzają się, rzec można, dwukrotnie. Zapomniał dodać: za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa”. Przewrót Ludwika Bonaparte był dla myśliciela wielką farsą, gdyż parodiował postacie, zdarzenia i mechanizmy, które stały się przyczynkiem do wybuchu Rewolucji Francuskiej. Filozof dochodzi do wniosku, że społeczeństwa ciągle są podatne na te same mechanizmy, jakimi posługuje się zmieniająca się władza. Stosuje ona jednak nieco inną konfigurację fasady, teatralizując swoje działania w nieco inny, często wręcz groteskowy sposób. Marks zauważa, że prawdziwa rewolucja nie może sięgać w przeszłość. Aby stać się rzeczywiście nośną, a co za tym idzie, wprowadzić faktyczne, pozytywne zmiany i dać światu nową jakość, konieczne jest, aby wytworzyła własne, indywidualne narzędzia, gdyż inaczej stanie się jedynie farsą i parodią tego, na czym pragnie się wzorować. „Tradycja wszystkich zmarłych pokoleń ciąży jak zmora na umysłach żyjących. I właśnie wówczas, gdy wydają się zajęci tym, by dokonać przewrotu w sobie samych i w tym, co ich otacza, by stworzyć coś, czego nigdy jeszcze nie było, w takich właśnie epokach kryzysu rewolucyjnego przywołują oni trwożliwe na pomoc duchy przeszłości, zapożyczają od nich imiona, hasła bojowe i szaty, ażeby w tym uświęconym przez wieku przebraniu i w tym zapożyczonym języku odegrać nowy akt historii świata” – pisze Marks. Opisują nieautentyczność wybuchających rewolucji, będących jedynie powtarzaniem wzorców, filozof nawiązuje też do podstawowych problemów, takich jak wpływ sytuacji ekonomicznej i jednostki na kreowanie historii.
Esej jest przenikliwą analizą polityczną, która dla niewprawionego historycznie czytelnika może być momentami niejasna i nieco nużąca. Mimo to jest oryginalną i już klasyczną rozprawą, pozwalającą zdefiniować powtarzające się od lat stosunki na linii władza - społeczeństwo. W czytaniu Marksa wiele ułatwia wstęp Marka Beylina, publicysty Gazety Wyborczej, który w czytelny, chronologiczny sposób wykłada szczegóły opisywanych przez Marksa wydarzeń. Beylin klarownie wprowadza do koncepcji filozofa, posługując się zrozumiałym dla wszystkich, łatwo przystępnym językiem. Doskonale uchwytuje kontekst ówczesnych wydarzeń, barwnie przedstawiając zarówno tło historyczne, jak i społeczno – polityczne. Warto zwrócić uwagę, że Beylin sytuuje dzieło Marksa wobec innych, doskonałych analityków epoki, takich jak Alexis de Tocqueville, Hugo, czy Proudhon. Publicysta zwraca uwagę na ważność czytania Marksa, wyzuwając go ze stereotypowych modeli odbioru, sprowadzających do upraszczających schematów, widzących w nim postać zgoła negatywną – twórcę totalitarnej doktryny komunistycznej, co jest zdecydowanie wymagającym odczerniania fałszem oraz nadal pokutującym w naszej kulturze przekłamaniem. Beylin zwraca uwagę na konieczność krytycznej analizy pism filozofa, jako że opisywane przez niego mechanizmy, choćby ruchy populistyczne, są stale obecne i coraz częściej dochodzą do głosu we współczesnym życiu politycznym. Dlatego esej Marka może być, z jednej strony przestrogą, z drugiej zaś szkołą analiz i interpretacji dziejących się wokół nas wydarzeń życia politycznego. Dobrze jest do tej szkoły sięgnąć, gdyż uczy ona rzeczowego, merytorycznego myślenia na temat wydarzającego się problemu i próbuje wniknąć w głębię procesu jego dziania się. Marks rezygnuje tym samym z taniej fasady pozorów, jednocześnie nie odrzucając barwności nośnego języka. Mimo analitycznych trudności jest daleki od powszechnego dziś banału. Nie próbuje fałszywym, nadmiernym gadulstwem pokryć faktycznego jądra politycznego problemu. Dlatego esej Marksa należy zaliczyć do lektur obowiązkowych, przeznaczonych dla myślących krytycznie obywateli.
Paweł Handzlik
Karol Marks, 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011
Liczba stron: 280