Julia Fiedorczuk, tłumaczka „Korony dla Hansa Andersena”, książki Laury (Riding) Jackson, uważa że warto podjąć czytelniczy wysiłek, ponieważ „nagrodą jest mądrość”.
Brak puent, liczne dygresje, przydługie wstawki o warsztacie pisarskim, brak wyraźnej linii fabularnej, wiele wyliczeń i powtórzeń, aż w końcu – trudność w odbiorze. Wszystko to, co dla niewymagającego czytelnika staje się udręką i decyduje za niego o odłożeniu dzieła na bok, jeżeli wcześniej nieroztropnie odważył się je otworzyć. Tylko właściwie dlaczego miałby to robić? Niewielu sięga po tego typu książki z przymusu (chyba, że są obiektami niekończących się reform-eksperymentów w systemi edukacji, czyli uczniami lub studentami), jeszcze mniej, by zrobić sobie perwersyjną przyjemność. Po co więc?
Julia Fiedorczuk, tłumaczka Korony dla Hansa Andersena, książki Laury (Riding) Jackson, która z pewnością posiada wszystkie wyżej wymienione przeze mnie cechy mogące zniechęcić niewyrobionego odbiorcę, uważa że warto podjąć czytelniczy wysiłek, ponieważ „nagrodą jest mądrość”. Niezwykła to zachęta, bo odwołująca się do przymiotu wiecznie przez ludzkość pożądanego; nie do końca też wiadomo o jaką konkretnie mądrość chodzi. Przypomina to inny trick sugerujący potrzebę lektury, mianowicie Antypapieża Tomasza Piątka, „książkę, którą powinien znać każdy intelektualista w Polsce”. Gdzie niedopowiedzenie, tam szansa na na możliwie najszerszą interpretację.
Pozostawiając jednak przyczyny, dla których mielibyśmy sięgnąć po Koronę... (sama Jackson uważała, że powody przeczytania książki powinny być takie same, jak powody chęci do jej napisania), przejdziemy do zastanowienia się nad wartością tego dzieła. Rozmawiać i pisać warto, bowiem jest to pierwsza publikacja, obok Obrotów cudów, (Riding) Jackson w języku polskim. Ta zmarła w 1991 roku poetka, prozaiczka i myślicielka pod koniec życia porzuciła literaturę, by poświęcić się maksymalistycznemu projektowi nowego słownika języka angielskiego, pozbawionego synonimów po to, by słowa utraciły swoją wieloznaczność. Wierzyła, że tylko precyzja języka jest w stanie podnieść duchową kondycję człowieka i oddalić wizję katastrofy, jaka musi spotkać użytkownika tak ułomnej mowy.
Korona dla Hansa Andersena składa się z 11 utworów różnej maści i długości. Otwierające tom „Socjalistyczne przyjemności”, opowiadające historię Fanny, której ojciec prowadził sklep i pikniki-z-pudełeczkiem, i która miała kotkę o imieniu Jenny, to bardzo mocne wprowadzenie w styl (Riding) Jackson. Bardzo szybko można nasiąknąć atmosferą charakterystycznego stylu prowadzenia narracji i sposobem konstruowania bohaterów. Wrażenie oderwania od realności (ale nie surrealizmu) i specyficzne komentarze będą już na stałe towarzyszyły nam w lekturze. Na szczególną uwagę zasługuje „Rzeczywistość jako Port Hartpani”, który to tekst zawiera kilka refleksyjnych odniesień metatekstowych; następnie zaś tytułowa „Korona dla Hansa Andersena” z Rycerzami Okrągłego Stołu i w końcu „Anonimowa książka”, tłumaczona wraz z Andrzejem Sosnowskim. Te trzy utwory łączy barwna linia narracyjna, oryginalna myśl przewodnia, dobrze wykorzystane słowo.
Nie jest to jednak książka, która znajdzie rzesze oddanych czytelników. Poziom skomplikowania i wyborność języka utrudniają odbiór; nie da się jej przeczytać w kilka wieczorów, a wykorzystana forma opowiadań (choć nie do końca powinniśmy je tak klasyfikować) nie zdoła przyzwyczaić się i utożsamić z ich bohaterami. Satysfakcję może nieść wyłącznie tym, którzy lubią konfrontować się z dziełem i są w stanie docenić mnogość literackich powiązań, eklektycznych form i przenikliwego spojrzenia. Cierpliwość i poszanowanie, tego wymaga Korona dla Hansa Andersena.
Marcin Sierszyński
Laura (Riding) Jackson, Korona dla Hansa Andersena
przełożyła Julia Fiedorczuk
Biuro Literackie, Wrocław 2012
okładka miękka, stron 152