Do momentu rozpoczęcia lektury byłem niepewny swojego wyboru. Już tytuł zbudził we mnie wątpliwości – „Lewomyślnie": czy będę zmuszony przebrnąć przez zbiór tekstów szalonego lewaka, który odbija się od ściany komunizmu lub anarchizmu?
W świecie, w którym umysłami ludzi rządzi Mam talent, Taniec z gwiazdami lub X-Factor, a świadomość młodych Polek pokazuje program Top Model, jedynym wyjściem jest dać porwać się nurtowi szalonej konsumpcji. Alternatyw brak. Osobowość zostaje rozbita przez atakujące ją ze wszystkich stron reklamy i zbędne informacje. Na takim tle Roman Kurkiewicz staje się monolitem, zbudowanym z określonych idei. To człowiek posiadający swój własny światopogląd, który nie jest cechą ukrytą, ale zostaje wyeksponowany w jego tekstach. Nie przez przypadek na zdjęciu, znajdującym się na okładce, autor trzyma na ramionach takie tytuły jak Idee, Kultura i życie, Płomienie, Legenda Młodej Polski, są to dzieła Stanisława Brzozowskiego. A była to osoba, dla której szczególnie ważne było wypracowanie własnego światopoglądu, a także odpowiedzialność za własne myśli. Roman Kurkiewicz zdaje się nawiązywać do tej chwalebnej tradycji. W tekstach opisuje rzeczywistość pod kątem swoich przekonań. A te wciąż ewoluują i zmieniają się. Baza, a więc troska o człowieka i o wolność, pozostaje ta sama.
Autor w kolejnych felietonach coraz bardziej ironizuje i wybiera coraz mocniejsze przykłady absurdalnych zachowań i postaw. Pojawia się potrzeba natychmiastowych zmian – jest to najradykalniejszy element światopoglądu Romana Kurkiewicza. Domaga się wyplenienia absurdu i niepotrzebnych przepisów oraz zdań. Dopiero wtedy będzie w stanie zaakceptować rzeczywistość.
Felietony zebrane w Lewomyślnie mają bardzo nietypową cechę. Wszystkie posiadają mocny podmiot w postaci autora ujawniającego się w tekście. Roman Kurkiewicz nie jest postmodernistycznym twórcą uwikłanym w grę słów. Język jest dla niego narzędziem, za pomocą którego wyraża swoje stanowisko, a przez to i siebie. Nie jest osobowością rozproszoną w tekście. Jest Autorem, siłą, która stworzyła konkretny felieton. Przyczyny to świat oraz brak zgody na to, jaki on jest.
Wszystkie teksty są na bardzo wysokim poziomie. Styl autora jest konsekwentnie ironiczny, a jego spostrzeżenia dowcipne i ostre jak brzytwa. Jednak nie są to zawsze felietony, do jakich przyzwyczaiły nas gazety. Czasem pojawiają się dialogi, które są wariacją na temat aktualnego w danym czasie problemu (Krzyż patentowy), a także struktury przypominające opowiadanie (Stadion, planeta ludzi). Mnogość form oraz ich świadome użycia trwale podtrzymują zainteresowanie czytelnika. Książkę można czytać chronologiczne (od najstarszych do najnowszych felietonów) lub wybiórczo. Forma zbioru pozwala na nawigowanie bez utraty sensu i treści. Wszystkie teksty to zamknięte całości. Dotyczą konkretnych problemów, z którymi konfrontuje się autor, są to krótkie rozprawy dotyczące problemów politycznych, społecznych oraz kulturalnych.
Po przeczytaniu wszystkich felietonów miałem ochotę krzyknąć: „Ten człowiek ma rację! Na premiera go!”. Jest to postać bezkompromisowa i niezależna, a na dodatek odpowiedzialna za to, co myśli, pisze i mówi. Aktualnie jest to bardzo rzadko spotykana postawa. Wiem, że teksty Romana Kurkiewicza nie mają tylko pobudzić do słów i myśli, ale również (przede wszystkim!) do czynów. W takim razie czytajmy Romana Kurkiewicza i zmieniajmy nas i Polskę. Bo dla niego jest ona faktycznie najważniejsza, ale nie jako zwykła idea, tylko miejsce, w którym mogą żyć różni ludzie.
Roman Kurkiewicz, Lewomyślnie
Wydawnictwo Krytyka Polityczna, 2011.
okładka miękka, 208 stron.